Przedstawiam komentarz do propozycji ustawy przedstawionej przez Kancelarię Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej w ramach spełniania obietnic wyborczych uporządkowania kryzysu spowodowanego przez emisję umów odnoszonych do walut obcych. Jest to tekst inny od publikowanych na tych łamach. Starając się zawrzeć przede wszystkim informacje merytoryczne, nie ukrywam emocji. Jest to moment aby te emocje okazać. Jest to czas abyśmy sięgnęli po rękę sprawiedliwości i doprowadzili do ukarania winnych.
Technokraci nie tylko zignorowali słowo Prezydenta Andrzeja Dudy, ale także literę prawa wyznaczoną Ustawami Rzeczypospolitej. Zrobili to także wbrew postanowieniom Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej. Dla porządku przytoczę stosowne artykuły z Konstytucji:
Czy autorzy projektu ustawy pamiętali o tych bezwzględnie obowiązujących ramach wyznaczających obszar ich działania? Niestety nie. Niestety w celu osiągnięcia swoich celów określonych jako "wartość polskiego pieniądza", sprzeniewierzyli się Ustawie Zasadniczej. Rzecz to obrzydliwa.
Jest to zachowanie obrzydliwe, znane mi jednak z wielu materiałów prawniczych do których dotarłem. Robili to w przeszłości komuniści naginając prawo do stalinowskiej rzeczywistości. Tak właśnie powstała zdegenerowana koncepcja kredytu z którą (o zgrozo!) aktualnie obcujemy. Zdefiniował ją w 1954 prof. Ohanowicz, a ugruntował prof.Grzybowski w 1976 roku. Dlaczego nagięto rozumienie kredytu? Aby poradzić sobie z problemami wynikającymi z ogólnej własności państwowej, która nie była zgodna z umową pożyczki, która to niestety bazowała od czasów prawa rzymskiego na przeniesieniu własności. Gwałt przeprowadzony w okresie stalinizmu dotarł do naszych czasów i jest ogólnie zaakceptowany przez ogłupiałych mizerną edukacją prawników i bankierów.
Technokraci, pod przywództwem nowo wybranego Prezesa NBP - Pana Adama Glapińskiego, stawiający sobie za celu uchronienie systemu bankowego przed zbyt dużymi kosztami uporządkowania stosunków kredytowych, są bliscy dokonania nowych spustoszeń w systemie prawnym Rzeczpospolitej. Należy zauważyć, że ich działania nie tylko nie są zgodne z literą prawa, ale także orzecznictwem krajowym i europejskim. Nie są zgodne także z wiedzą specjalistyczną. Jestem tym faktem głęboko zasmucony. Jest mi wstyd za "najwybitniejszych specjalistów dostępnych w Polsce" zaproszonych do pracy nad projektem ustawy. Polska upadała intelektualnie. Przez 70 lat od inwazji sowieckiej, staliśmy się stadem nieuków, tchórzy i głupców. Przepraszam za te słowa, ale niestety tak to wygląda. Za wakacje w Egipcie, używane auto z Niemiec, TV i coś tam jeszcze daliśmy się sprowadzić do poziomu intelektualnego i moralnego plebsu. Aby tych osiągnięć nie stracić, jesteśmy w stanie stać po szyję w gnojówce, mówiąc że nic się nie stało.
Zaznaczę tutaj, że Prezes Glapiński, będący głównym technokratą, mającym za nic Ustawy Rzeczypospolitej, w trakcie swego wystąpienia używał określenia "kredyty walutowe". Oświadczam, że nie mamy tutaj do czynienia w kredytami walutowymi, które charakteryzują się tym, że waluta wykonania zobowiązań jest waluta kontraktową, czyli obcą. Prezes NBP niestety nie rozumie niuansów prawa, co powinno go eliminować z wydawania ostatecznych opinii. Powinien stać się ciałem doradczym dbającym o wartość złotego, jednak nie powinien mieć prawa głosu w obszarze przestrzegania prawa. Robiąc inaczej szkodzi Polsce.
Organizacja rolnicza - PSL - dokonała wstępnych spustoszeń w prawie Rzeczypospolitej, wprowadzając 5 lat temu tzw. ustawę antyspreadową. Ustawa ta zmieniła prawo bankowe, dodając doń dziwadła w postaci kredytu "denominowanego lub indeksowanego". Zrobiono to w celu pozornego uprawomocnienia tych łamiących prawo konstrukcji kontraktowych oraz zatkania ust kredytobiorcom dając im 50zł miesięcznie i nazywając to sprawiedliwością. Trzeba powiedzieć, że zrobiono to wyśmienicie, ponieważ do tej pory część Sądów, bojąc się stosowania litery prawa, powołuje się na tą nowelizację wykazując "legalność" umów. Nic bardziej błędnego. Legalność określa się stosując prawo z dnia zawarcia umowy, przyszłe zmiany prawa nie mają nic do tego.
Teraz po 5 latach, tym razem organizacja technokratów, próbuje dokonać dzieła. Robi to jednak nieporadnie, będąc nieprzygotowaną intelektualnie do postawionego przed nimi zadania. Mają moc sprawczą, nie mają jednak pojęcia co robią.
Proszę wsłuchać się w wyjaśnienia dr nauk prawa Frań-Adamek udzielone dziennikarce dopytującej się o szczegóły działania ustawy w zakresie naliczenia zwrotu w przypadku umowy indeksowanej - nieszczęśniczka wszystko pomyliła. Jest to sytuacja niebywała. Doktor nauk prawa po prostu bredzi. Materiał jest tutaj: https://www.youtube.com/watch?v=DjRMRg77QUY#t=1m45s Proszę także zobaczyć jak wije się dyr. Bryksa bredząc coś o wyznaczaniu kursu walut przez NBP: https://www.youtube.com/watch?v=gcppVelVru8#t=0m43s
Oczywiście niewiele osób rozumie te błędy; jestem jednak przekonany, że specjaliści w Wielkich Firmach Doradczych, co zajmują się okradaniem naszego kraju z należnych podatków oraz doradzają jak omijać prawo, chichoczą się popijając Szampana jakiż to głupi naród żyje pomiędzy Tatrami a Bałtykiem. Naród, którego elity nie wiedzą co to: spread, kredyt, co oznacza denominacja, jak działa kredyt indeksowany, czym jest kurs waluty ogłaszany przez NBP, a także jaka jest rola odsetek. Totalna mistyfikacja w imię "utrzymania wartości złotego".
Problem polega na tym, że te głupoty przejdą do historii i będą kształtowały rzeczywistość przyszłych dekad. W imię potrzeby chwili, technokraci dokonują gwałtu, ponownego gwałtu na umęczonym narodzie Polskim.
W trakcie konferencji Prezes Glapiński (bodajże) dał do zrozumienia, że mamy tak dużą wielość umów, że trudno to ubrać w jeden zestaw sankcji. Mając 15 różnych przypadków, ustawa mogła być dobra dla 14 z nich, ale nie pasować do jednego, którego właściciel wszedł by na drogę sądową.
Rozumiem więc, że autor ustawy stara się nakłonić banki do dobrowolnego działania. Z tego co pamiętam sztuczka ta była także użyta w poprzednim projekcie. Szkoda tylko, że zmarnowania tyle czasu i każe nam się czekać kolejny rok.
Jest wśród kredytobiorców wiele osób, które tego roku może nie przetrzymać. Ich klęski i tragedię pójdą na rachunek Kancelarii Prezydenta RP. Mam spore wątpliwości czy KNF będzie miał ochotę i możliwości wywrzeć nacisk na banki. Jak na razie nie potrafił tego zrobić. Zobaczymy.
Ufam, że autor ustawy rozumie wymogi Prawa dewizowego jasno określające wymóg dokonywania obrotu dewizowego. Ufam, że autor ustawy rozumie także czym była zasada walutowości, a także czym jest zasada nominalizmu i jak wygląda ich konflikt z umowami waloryzowanym. Jak zauważył Rzecznik Finansowy umowy te w jawny sposób są pogwałceniem prawa z uwagi na art.3581 § 5.
Jeżeli autor ustawy to rozumie a mimo to nie stosuje litery prawa, to oznacza, że chroni banki łamiące przepisy. Warto zgłosić te działania autora ustawy do Prokuratora Generalnego. Może ktoś z Kancelarii specjalnie udaje, że nie widzi gwałcenie prawa, aby chronić system. Proszę zauważyć, że po restrukturyzacji, która najprawdopodobniej doprowadzi z zmian umów wszystko będzie uporządkowane. Nielegalne umowy zamienią się na złotówkowe i prawdopodobnie pozbawione wad.
Osoby odpowiedzialne za łamanie prawa muszą ponieść konsekwencje swoich czynów. Proszę zauważyć i zdać sobie sprawę z tego, że utrzymywanie tej całej zabawy w kłamstwie pozbawia nas rozumienia czym jest kredyt, pogwałcone jest także rozumienie klauzul niedozwolonych, nie wspominając o nominalizmie. Profesorowie prawa zamiast poprawiać nasz los, zajmują się kombinowaniem jak przykryć tę całą kloakę gładkimi słowami (vide Romanowski).
Utrzymując, że nic się nie stało ogłupiamy samych siebie i psujemy Polskę. Zbyt wiele osób oddało życie za ten kraj, aby teraz garstka głupców, tchórzy i cwaniaków czerpała zyski z upadku intelektualnego narodu. Nie pozwólmy na to. Czas zakończyć okres trzymania głów w piasku. Nie jesteśmy strusiami. Jesteśmy orłami!
Podnieśmy czoła i walczmy o przestrzeganie prawa! Zróbmy do dla swojej godności, naszych dzieci oraz Polski.
Proszę pozwolić, że przytoczę tutaj słowa Wielkiego Polaka, którego rozjechała banda głupców, krętaczy i tchórzy.
Warto to zobaczyć na własne oczy: https://www.youtube.com/watch?v=LVGbyFYqDyM#t=49m35s
W uzasadnieniu ustawy znajdziemy następującą definicję spreadu bankowego z tytułu wypłaty kredytu:
Autorzy zdefiniowali także "spread ratalny", cytuję:
Wyznaczanie cen waluty przez banki wyglądają w ten sposób, że bank określa cenę środkową aby następnie wyliczyć cenę kupna i sprzedaży stosując ustalony przez siebie "spread" czyli różnice pomiędzy ceną kupna i sprzedaży. Podobnie jest w kantorze. Bank nie dodaje marży do spreadu NBP. Jest to błąd logiczny wynikający z nieznajomości zasad działania rynku walutowego. Jestem sobie w stanie wyobrazić, że niektóre banki mogły tak działać, jednak jest to zapewne jednostkowy przypadek wynikający z oszustwa bankowego.
Nie można się z zgodzić z wymyślaniem przez autora projektu alternatywnej definicji słowa "spread". Autor projektu kreuje rzeczywistość aby dopasować praktyki bankowe do przepisów prawa. Autor projektu nie ma najmniejszego prawa definiować znaczenia słów. Jest to działanie szkodliwe. Spread jest nazwą specjalistyczną świata finansów, wziętą z języka angielskiego i tam należy szukać informacji o jego znaczeniu.
ft.com/lexicon
(...) In stock trading, the difference between the current bid and ask prices for a stock (the bid/ask or bid/offer spread). (...)
businessdictionary.com
1.Commodities trading: Difference between the buying and selling price of the same commodity in (1) different delivery months in the same market (exchange) or (2) in different markets but in the same delivery months. Also called bid and asked spread.
2.Foreign exchange: (1) Difference between a long position in one currency and a short position in another, or (2) between different delivery dates of the same currency.
3.Investments: Diversity of an investment portfolio; greater the spread, lesser the chance of crippling losses or spectacular gains.
Zobaczmy także co na ten temat mówią polskie źródła:
UOKiK w Raporcie dotyczącym spreadów (2009)
Spread jest różnic pomiędzy ceną, za jaką dane dobro jest nabywane a ceną jego sprzedaży. Różnica ta stanowi zysk podmiotu, który obraca danym dobrem. (...) Przykładowo jeżeli stosowany przez bank kurs kupna franka szwajcarskiego (CHF) wynosi 2,62 z , a kurs sprzedaży – 2,79 z , to różnica pomiędzy kursem sprzedaży a kursem kupna określana pojęciem „spread” wynosi 17 groszy.
mbank.pl
Różnica między ceną sprzedaży a ceną kupna, wyrażona jako % ceny średniej
bzwbk.pl
Na stronie http://www.bzwbk.pl/przydatne-informacje/kursy-walut/dewizy/kursy-walut-dewizy.html można sprawdzić, że jest to różnica pomiędzy ceną sprzedaży i kupna waluty.
Nie ma czegoś takiego jak "spread bankowy z tytułu wypłaty kredytu". To co chciał autor ustawy powiedzieć to zapewne:
Na obronę autora projektu muszę zauważyć, że prawdopodobnie powielił on błąd zawarty w raporcie "Raport dotyczący spreadów" UOKiK z 2009 roku. W dokumencie tym autor wypisał jakieś straszne głupoty na temat kredytu indeksowanego. Cytuję:
Jest dokładnie odwrotnie. Kredyty indeksowane (BRE, Millenium, GE, Eurobank) stosują kurs kupna do wyliczenia salda w walucie obcej oraz kursu sprzedaży do wyznaczenia wysokości raty. Dlaczego bank tak robi? Dlatego, że stosowanie kursu kupna gwarantuje zwiększenie długu klienta wyrażonego w walucie obcej. Skąd więc ten nieszczęsny błąd w raporcie UOKiK? Nie wiem. Dlaczego autor projektu ustawy skopiował ten błąd? Nie wiem.
Nie rozumiem w takim razie dlaczego autor ustawy zgadza się na oferowanie kredytodawcom 3% spreadu. Prawodawstwo dotyczące klauzul niedozwolonych jasno mówi o eliminacji postanowień niedozwolonych z kontraktu ze wszelkimi konsekwencjami dla przedsiębiorcy.
Dodatkowo należy podkreślić, że Prawo bankowe w umowie kredytu art.69 dopuszcza ściśle określony katalog zysków - jest to tylko i wyłącznie prowizja od udzielonej kwoty kredytu oraz oprocentowanie. Bank nie ma prawa pobierać innych opłat związanych z obsługą umowy kredytu. Stosowanie tzw. spreadów walutowych należy więc bezwzględnie zaliczyć do kategorii świadczeń nienależnych art.410 k.c. Dodając spread do rozliczeń bank zaniżył marżę prezentowaną klientowi. Działanie niegodne instytucji zaufania społecznego.
Bank chcąc zawrzeć umowę wiązaną, powinien zawrzeć z klientem dodatkową umowę kantorową w której byłyby jasno określone zasady kupna i sprzedaży walut obcych, zapewne na preferencyjnych warunkach. Konia z rzędem temu kto pokaże kogokolwiek kto nie negocjuje sprzedaży sumy rzędu 100.000 CHF. Zrobi tak tylko głupiec. Dowolny kantor na ulicy oferuje zniżki przy kwotach powyżej znacznej sumy transakcyjnej. Dlaczego bank tego nie zrobił? Dlaczego autor ustawy udaje że to jest normalne? Nie to nie jest normalne. To się nazywa okradaniem nieświadomego klienta. Jak widać w świetle prawa.
Udzielenie kredytu oznacza postawienie do dyspozycji klienta ustalonej w umowie sumy pieniężnej. W tym momencie bank staje się dłużnikiem klienta, który może wykorzystać, ale nie musi, wymaganą sumę pieniężną. Fakt wykorzystania określonej sumy pieniężnej w ramach dostępnej kwoty kredytu, poprzez wydanie bankowi stosownej dyspozycji, jest momentem powstania długu klienta. Aby być bardziej precyzyjnym należy stwierdzić, że dług powstaje dopiero w momencie wykonania dyspozycji klienta przez bank - czyli np. w momencie dokonania zapłaty na rzecz sprzedawcy mieszkania.
Oznacza to, że dopiero w tym momencie bank może dokonać przeliczenia z jednej waluty na drugą. Niestety ustawa nie dotyka tego problemu. Ustawa nie chcąc wchodzić w niuanse, których nie dotyczy koncentrując się tylko na cenie walut, powinna określić momenty "wyrażenia długu" oraz "spłaty długu".
Moim faworytem dotykającym natury kredytu w uzasadnieniu ustawy jest zdanie:
Nie wiedziałem takich umów, ale mogę przypuszczać, ze prawnik wiedząc czym jest kredyt, użył nazwy pożyczka wiedząc, że to co oferuje bank jest w rzeczywistości właśnie pożyczką.
Konia z rzędem, że autor ustawy nie wie czym jest tak naprawdę kredyt bankowy. Czytelników zachęcam do zapoznania się z opisem kredytu Bańka (1999).
Pod zadumę proszę wziąć, znajdującą się w Państwa kieszeniach, kartę kredytową. Jest ona modelowym przykładem kredytu bankowego.
Nieprzygotowanie intelektualne autora ustawy jest porażające. Jest to szkodnik gwałcący literę prawa. Ohydna sytuacja. Prawników zachęcam do wykonania analizy komparystycznej - Grzybowski (1976), art.522 starego k.c węgierskiego to dobry początek - tłumaczenie prof.Łętowska (1984).
Abstrahując od zgodności tego opisu z przepisami Kodeksu cywilnego, przedstawiony opis nic nie mówi "denominowaniu do".
Język specjalistyczny informuje, że:
TSUE
W ocenie TSUE wymiany walut w ramach umowy kredytu denominowanego w walucie obcej (...)
Raport Rzecznika Finansowego
denominowanych w walucie obcej
Egzamin zawodowy. Testy i zadania z rozwiązaniami. Technik ekonomista ...
(...) zaciągnęli kredyt denominowany w walucie obcej (...)
Denomination (currency) by Wikipedia
Denomination is a proper description of a currency amount, usually for coins or banknotes. Denominations may also be used with other means of payment like gift cards. For example, five euros is the denomination of a five euro note.
Jednocześnie należy podkreślić, że mamy coś takiego jak wymiana waluty zwana z angielska "redenomination" [1] czyli ogólnie znaną w Polsce denominację. Operacja denominacji nie jest jednak tą samą operacją co denominowanie umowy kredytu. Niestety dawno temu ktoś nieodpowiedzialny zawładną słowo denominacja na potrzeby redenominacji pieniędzy. Niestety w języku polskim przedrostek "de" oznacza już wykonanie jakiejś operacji np. deratyzacja. Wygląda na to, że komuś nie pasowało słowo redenominacja. Szkoda. Pokazuje to jak trzeba być ostrożnym wrzucając określenia do obiegu publicznego. Projekt ustawy robi podobny bałagan znaczeniowy ze słowem spread. Zobaczmy co na temat "denominacji" mówi słownik PWN:
denominacja
1. «wymiana pieniędzy związana ze zmianą nazwy lub z obniżeniem nominału»
2. «nazwanie czegoś lub kogoś inną nazwą»
3. «w Europie Zachodniej: grupa religijna, która oddzieliła się od macierzystej organizacji religijnej; w USA: każda grupa wyznaniowa»
Oczywiście do umowy denominowanej pasuje tylko drugie znaczenie. Umowa denominowana oznacza umowę wyrażoną w walucie obcej, a nie do tej waluty przeliczoną. Projekt ustawy musi być poprawiony w celu korekty użycie słowa denominowany w formie "denominowany w".
Dodam jeszcze że autor ustawy w sposób konsekwentny stosuje zlepek słów "indeksowanych lub denominowanych do walut obcych". Zlepek ten nie jest prawdą; prawo polskie nie zna takiego zastosowania tych słów. Ustawa Prawo bankowe mówi o "denominowanych lub indeksowanych do walut obcych". Jest to zasadnicza różnica.
Jest to także definicja znajdująca się w anglo-języcznych słownikach ekonomicznych. Tego typu określenie indeksacji znajduje się także w klasycznych pracach na temat inflacji np. Levy 1966. Jedynym znanym mi użyciem słowa indeksacja w innym znaczeniu jest specjalistyczne, wzięte ze świata finansów powiązanie czegoś z jakimś indeksem np. giełdowym. Jest to jednak znaczenie ze świata inwestycyjnego. Dlaczego więc autorzy projektu używają tego określenia? Czy dlatego że część umów (np. Millenium) stosuje tę nazwę. Sprawa dziwna i odrażająca.
Autorzy projektu, chcąc naprawić nieco rzeczywistość, powinni zaprzestać stosowania nazwy kredyt indeksowany. Robiąc to stają w konflikcie ze znaczeniem słowa "indeksacja". Co prawda robi to już ustawa antyspreadowa, ale to nie oznacza, że błędy wprowadzone do Prawa bankowego muszą być powielane. Wręcz przeciwnie. Eleganckim rozwiązaniem jest użycie określenia "kredyt odnoszony do waluty obcej", które zresztą także znajduje się w uzasadnieniu.
Na obronę autora projektu muszę zauważyć, że prawdopodobnie powielił on błąd zawarty w raporcie "Raport dotyczący spreadów" UOKiK z 2009 roku. W dokumencie tym pracownik UOKiK wypisał jakieś straszne głupoty na temat kredytu indeksowanego, nazywając ten typ umowy "indeksowany w walucie obcej". Cytuję:
Jest dokładnie odwrotnie. Kredyty indeksowane (BRE, Millenium, GE, Eurobank) stosują kurs kupna do wyliczenia salda w walucie obcej oraz kursu sprzedaży do wyznaczenia wysokości raty. Dlaczego tak robi? Dlatego, że stosowanie kursu kupna gwarantuje zwiększenie długu klienta wyrażonego w walucie obcej. Skąd więc ten nieszczęsny błąd w raporcie UOKiK? Nie wiem. Dlaczego autor projektu ustawy skopiował ten błąd? Nie wiem. Prawidłowo powinno to brzmieć następująco:
Autor raportu mógł popełnić ten błąd, ponieważ pisał swój dokument w roku 2009. Autor projektu ustawy nie maił prawa powielić błędu, ponieważ minęło 7 lat. Autor projektu miał obowiązek ten błąd wyłapać i skorygować.
Ponieważ nie dochodzi w tego typu umowie do faktycznego obrotu dewizowego bank nie ma podstaw prawnych do porania zysku wynikającego z handlu walutą. Wszelkie operacje polegające na pobraniu zysku z tego powodu podlegają bezpośrednio pod art.410 k.c. czyli świadczenie nienależnego. Punto, jak to powiedział niedawno C.Stypułkowski.
Czyż nie jest to wystarczająco uczciwy zysk banków? W jakim celu autor próbuje powiększyć ten zysk do 3% dla umów denominowanych?
Należy także podkreślić przedziwny zapis projektu ustawy dotyczący ustalenia ceny walut dla umowy indeksowanej, spowodowany zapewne inspiracją Raportem o spreadach (UOKiK, 2009). Jest to oszustwo albo bełkot osoby, która się pogubiła w tym całym bałaganie.
Należy tutaj zaznaczyć, że w trakcie referowania podczas konferencji 2 sierpnia, dyr. Bryksa powielił publicznie kłamstwo, nazwę to "kłamstwem tabel kursowych NBP". W ogólnej opinii znajduje się przekonanie na temat doniosłości roli NBP w obszarze publikowania tabel kursowych. Niniejszym oświadczam, że na podstawie Dz.U. 2002 Nr 141 poz. 1178 rola NBP sprowadza się do roli czysto rachunkowej. NBP nie wyznacza kursów walut, NBP je wylicza i jest tak od co najmniej 2002 roku. Jest to wielka różnica.
Wyznaczaniem kursów walut zajmują się banki komercyjne, które codziennie o 10:55 raportują do NBP swoje ceny kupna i sprzedaży EUR i USD wyrażone w PLN. Następnie NBP pobiera kursy innych walut do EUR i wylicza w ten sposób ich kurs w PLN. Jest to czysta algebra. NBP nie wyznacza kursów walut.
Ufam, że Pan Bryksa się przejęzyczył. Jeżeli nie - powinien natychmiast zostać zwolniony z obowiązku świadczenia pracy i postawiony przed prokuratorem za publiczne świadczenie nieprawdy.
Oczywiście należy tutaj zaznaczyć, że potencjalny zysk wynikający z obrotu dewizowego należy się bankowi tylko i wyłącznie w umowach denominowanych w przypadku rzeczywistych operacji dewizowych. Według prawa dewizowego (Dz.U. 2002 Nr 141 poz. 1178, art.15, art.16) bank ma obowiązek prowadzić rejestr transakcji. Autor powinien nałożyć ten warunek na kredytodawców, aby wyeliminować pobieranie nienależnego zysku od transakcji pozornych.
Dlaczego więc konsument ma otrzymać ich połowę? Czy dlatego że jest głupi i nieświadom swoich praw? Jest to niezwykle niesmaczne.
Tłumaczenie Pana Bryksa o obligacjach jest po prostu głupie. Wypadł Pan wyśmienicie podczas czerwcowej debaty. Dlaczego teraz udaje Pan ograniczonego umysłowo? Skoro to taki świetny biznes mieć połowę odsetek ustawowych to niech Minister Finansów zmniejszy wielkość odsetek do wartości 10 letnich obligacji dla wszystkich. W Polsce obowiązuje równość obywateli wobec prawa. Ponownie przywołam Konstytucję:
Nie sądziłem, że do tego dojdzie, ale mam wrażenie, że autorowi projektu wydaje się, że ma do czynienia ze stadem baranów. Zapewniam szanownego autora, że nie jesteśmy baranami. Jesteśmy orłami! Może niektórzy z nas są jeszcze orlątkami, ale rośniemy, nabieramy opierzenia i sił. Z miesiąca na miesiąc stajemy się mądrzejsi i silniejsi. Nie pozwolimy aby tę ziemię rozszarpywały sępy i wrony a w pozostawionym truchle żywili się nędzni krętacze i tchórze.
To nie jest ustawa; to jest ustawka. Sprawa powinna trafić nie do Sejmu tylko bezpośrednio do Trybunału Konstytucyjnego a także Trybunału Stanu.
1. https://en.wikipedia.org/wiki/Redenomination
2. https://pl.wikipedia.org/wiki/Denominacja
KPRP (2016) Zapis wideo z konferencji 2 VIII 2016, https://www.youtube.com/watch?v=tiNH4zuuJ3w&list=PLuqGG9WdCVTaVPGrPnYIDzsyLgnQNWr_L
Ohanowicz A. (1954) Świadczenie pieniężne, https://drive.google.com/file/d/0ByDcOdN- T_PVZVV6TmUtMUxRRTQ/view?usp=sharing
Grzybowski S. (1976) System prawa cywilnego. T. 3 cz. 2, Prawo zobo- wiązań - część szczegółowa, Polska Akademia Nauk. Instytut Państwa i Prawa, https://drive.google.com/file/d/0ByDcOdN- T_PVRVR2bFhiR2hOMXc
Bączyk M. (1999) Podstawy prawa przedsiębiorstw, https://drive.google.com/file/d/0ByDcOdN- T_PVU09Dd2lWVnFTems
Molis J. (2005). Art.69 W: Zoll F. (red.) Prawo Bankowe, Zakamycze, https://drive.google.com/file/d/0ByDcOdN-T_PVRDQtcVF3V19CN0k/view?usp=sharing
UOKiK (2009) Raport dotyczący spreadów, https://www.uokik.gov.pl/download.php?plik=6492
ZBP (2015) Biała księga kredytów frankowych w Polsce, https://zbp.pl/public/repozytorium/wydarzenia/images/marzec_2015/BIAA_OST_2_4_marca_2015_small_.pdf
In the past the man has been first; in the future the system must be first...
Taylor, 1911
I. Technokraci i tchórze
Stała się rzecz niebywała. Grupa technokratów i tchórzy spacyfikowała Prezydenta Rzeczypospolitej. Głęboko humanitarne i szanujące prawo, deklaracje Prezydenta Andrzeja Dudy, zostały sprowadzone brutalnie do dbałości o wartość polskiego pieniądza. Sto lat temu, Frederick Winslow Taylor - wielki teoretyk i praktyk zarządzania systemowego ogłosił prymat systemu ponad człowieczeństwem. Historia kołem się toczy. Polska znalazła się na początku XX wieku.Technokraci nie tylko zignorowali słowo Prezydenta Andrzeja Dudy, ale także literę prawa wyznaczoną Ustawami Rzeczypospolitej. Zrobili to także wbrew postanowieniom Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej. Dla porządku przytoczę stosowne artykuły z Konstytucji:
Art. 7.Organy władzy publicznej działają na podstawie i w granicach prawa.
Art. 76.Władze publiczne chronią konsumentów, użytkowników i najemców przed działaniami zagrażającymi ich zdrowiu, prywatności i bezpieczeństwu oraz przed nieuczciwymi praktykami rynkowymi. Zakres tej ochrony określa ustawa.
Art.87.1. Źródłami powszechnie obowiązującego prawa Rzeczypospolitej Polskiej są: Konstytucja, ustawy, ratyfikowane umowy międzynarodowe oraz rozporządzenia.
Czy autorzy projektu ustawy pamiętali o tych bezwzględnie obowiązujących ramach wyznaczających obszar ich działania? Niestety nie. Niestety w celu osiągnięcia swoich celów określonych jako "wartość polskiego pieniądza", sprzeniewierzyli się Ustawie Zasadniczej. Rzecz to obrzydliwa.
Jest to zachowanie obrzydliwe, znane mi jednak z wielu materiałów prawniczych do których dotarłem. Robili to w przeszłości komuniści naginając prawo do stalinowskiej rzeczywistości. Tak właśnie powstała zdegenerowana koncepcja kredytu z którą (o zgrozo!) aktualnie obcujemy. Zdefiniował ją w 1954 prof. Ohanowicz, a ugruntował prof.Grzybowski w 1976 roku. Dlaczego nagięto rozumienie kredytu? Aby poradzić sobie z problemami wynikającymi z ogólnej własności państwowej, która nie była zgodna z umową pożyczki, która to niestety bazowała od czasów prawa rzymskiego na przeniesieniu własności. Gwałt przeprowadzony w okresie stalinizmu dotarł do naszych czasów i jest ogólnie zaakceptowany przez ogłupiałych mizerną edukacją prawników i bankierów.
Technokraci, pod przywództwem nowo wybranego Prezesa NBP - Pana Adama Glapińskiego, stawiający sobie za celu uchronienie systemu bankowego przed zbyt dużymi kosztami uporządkowania stosunków kredytowych, są bliscy dokonania nowych spustoszeń w systemie prawnym Rzeczpospolitej. Należy zauważyć, że ich działania nie tylko nie są zgodne z literą prawa, ale także orzecznictwem krajowym i europejskim. Nie są zgodne także z wiedzą specjalistyczną. Jestem tym faktem głęboko zasmucony. Jest mi wstyd za "najwybitniejszych specjalistów dostępnych w Polsce" zaproszonych do pracy nad projektem ustawy. Polska upadała intelektualnie. Przez 70 lat od inwazji sowieckiej, staliśmy się stadem nieuków, tchórzy i głupców. Przepraszam za te słowa, ale niestety tak to wygląda. Za wakacje w Egipcie, używane auto z Niemiec, TV i coś tam jeszcze daliśmy się sprowadzić do poziomu intelektualnego i moralnego plebsu. Aby tych osiągnięć nie stracić, jesteśmy w stanie stać po szyję w gnojówce, mówiąc że nic się nie stało.
Zaznaczę tutaj, że Prezes Glapiński, będący głównym technokratą, mającym za nic Ustawy Rzeczypospolitej, w trakcie swego wystąpienia używał określenia "kredyty walutowe". Oświadczam, że nie mamy tutaj do czynienia w kredytami walutowymi, które charakteryzują się tym, że waluta wykonania zobowiązań jest waluta kontraktową, czyli obcą. Prezes NBP niestety nie rozumie niuansów prawa, co powinno go eliminować z wydawania ostatecznych opinii. Powinien stać się ciałem doradczym dbającym o wartość złotego, jednak nie powinien mieć prawa głosu w obszarze przestrzegania prawa. Robiąc inaczej szkodzi Polsce.
Organizacja rolnicza - PSL - dokonała wstępnych spustoszeń w prawie Rzeczypospolitej, wprowadzając 5 lat temu tzw. ustawę antyspreadową. Ustawa ta zmieniła prawo bankowe, dodając doń dziwadła w postaci kredytu "denominowanego lub indeksowanego". Zrobiono to w celu pozornego uprawomocnienia tych łamiących prawo konstrukcji kontraktowych oraz zatkania ust kredytobiorcom dając im 50zł miesięcznie i nazywając to sprawiedliwością. Trzeba powiedzieć, że zrobiono to wyśmienicie, ponieważ do tej pory część Sądów, bojąc się stosowania litery prawa, powołuje się na tą nowelizację wykazując "legalność" umów. Nic bardziej błędnego. Legalność określa się stosując prawo z dnia zawarcia umowy, przyszłe zmiany prawa nie mają nic do tego.
Teraz po 5 latach, tym razem organizacja technokratów, próbuje dokonać dzieła. Robi to jednak nieporadnie, będąc nieprzygotowaną intelektualnie do postawionego przed nimi zadania. Mają moc sprawczą, nie mają jednak pojęcia co robią.
Proszę wsłuchać się w wyjaśnienia dr nauk prawa Frań-Adamek udzielone dziennikarce dopytującej się o szczegóły działania ustawy w zakresie naliczenia zwrotu w przypadku umowy indeksowanej - nieszczęśniczka wszystko pomyliła. Jest to sytuacja niebywała. Doktor nauk prawa po prostu bredzi. Materiał jest tutaj: https://www.youtube.com/watch?v=DjRMRg77QUY#t=1m45s Proszę także zobaczyć jak wije się dyr. Bryksa bredząc coś o wyznaczaniu kursu walut przez NBP: https://www.youtube.com/watch?v=gcppVelVru8#t=0m43s
Oczywiście niewiele osób rozumie te błędy; jestem jednak przekonany, że specjaliści w Wielkich Firmach Doradczych, co zajmują się okradaniem naszego kraju z należnych podatków oraz doradzają jak omijać prawo, chichoczą się popijając Szampana jakiż to głupi naród żyje pomiędzy Tatrami a Bałtykiem. Naród, którego elity nie wiedzą co to: spread, kredyt, co oznacza denominacja, jak działa kredyt indeksowany, czym jest kurs waluty ogłaszany przez NBP, a także jaka jest rola odsetek. Totalna mistyfikacja w imię "utrzymania wartości złotego".
Problem polega na tym, że te głupoty przejdą do historii i będą kształtowały rzeczywistość przyszłych dekad. W imię potrzeby chwili, technokraci dokonują gwałtu, ponownego gwałtu na umęczonym narodzie Polskim.
II. Szachiści
To co zrobiono jednak sprytnie to przewrotnie rezygnacja z drastycznej ustawy. Ufam naiwnie, że jest to zagrywka szachowa i że rozgrywający ma przygotowane kolejne kroki.W trakcie konferencji Prezes Glapiński (bodajże) dał do zrozumienia, że mamy tak dużą wielość umów, że trudno to ubrać w jeden zestaw sankcji. Mając 15 różnych przypadków, ustawa mogła być dobra dla 14 z nich, ale nie pasować do jednego, którego właściciel wszedł by na drogę sądową.
Rozumiem więc, że autor ustawy stara się nakłonić banki do dobrowolnego działania. Z tego co pamiętam sztuczka ta była także użyta w poprzednim projekcie. Szkoda tylko, że zmarnowania tyle czasu i każe nam się czekać kolejny rok.
Jest wśród kredytobiorców wiele osób, które tego roku może nie przetrzymać. Ich klęski i tragedię pójdą na rachunek Kancelarii Prezydenta RP. Mam spore wątpliwości czy KNF będzie miał ochotę i możliwości wywrzeć nacisk na banki. Jak na razie nie potrafił tego zrobić. Zobaczymy.
III. Zbrodnia i kara
Nie rozumiem dlaczego Kancelaria nie opiera swojej narracji na bezwględnie obowiązujących zasadach prawa. Sektor bankowy zasłania się że im kazano udzielać kredytów walutowych. No właśnie. Sedno zabawy polega na tym, że sławne pismo znajdujące się z Białej księdze ZBP (2015) skierowane przez KNB to ZBP, zawiera informacje o operowaniu w ramach Prawa dewizowego - znajduje się to na stronie 35.Ufam, że autor ustawy rozumie wymogi Prawa dewizowego jasno określające wymóg dokonywania obrotu dewizowego. Ufam, że autor ustawy rozumie także czym była zasada walutowości, a także czym jest zasada nominalizmu i jak wygląda ich konflikt z umowami waloryzowanym. Jak zauważył Rzecznik Finansowy umowy te w jawny sposób są pogwałceniem prawa z uwagi na art.3581 § 5.
Jeżeli autor ustawy to rozumie a mimo to nie stosuje litery prawa, to oznacza, że chroni banki łamiące przepisy. Warto zgłosić te działania autora ustawy do Prokuratora Generalnego. Może ktoś z Kancelarii specjalnie udaje, że nie widzi gwałcenie prawa, aby chronić system. Proszę zauważyć, że po restrukturyzacji, która najprawdopodobniej doprowadzi z zmian umów wszystko będzie uporządkowane. Nielegalne umowy zamienią się na złotówkowe i prawdopodobnie pozbawione wad.
Osoby odpowiedzialne za łamanie prawa muszą ponieść konsekwencje swoich czynów. Proszę zauważyć i zdać sobie sprawę z tego, że utrzymywanie tej całej zabawy w kłamstwie pozbawia nas rozumienia czym jest kredyt, pogwałcone jest także rozumienie klauzul niedozwolonych, nie wspominając o nominalizmie. Profesorowie prawa zamiast poprawiać nasz los, zajmują się kombinowaniem jak przykryć tę całą kloakę gładkimi słowami (vide Romanowski).
Utrzymując, że nic się nie stało ogłupiamy samych siebie i psujemy Polskę. Zbyt wiele osób oddało życie za ten kraj, aby teraz garstka głupców, tchórzy i cwaniaków czerpała zyski z upadku intelektualnego narodu. Nie pozwólmy na to. Czas zakończyć okres trzymania głów w piasku. Nie jesteśmy strusiami. Jesteśmy orłami!
Podnieśmy czoła i walczmy o przestrzeganie prawa! Zróbmy do dla swojej godności, naszych dzieci oraz Polski.
Proszę pozwolić, że przytoczę tutaj słowa Wielkiego Polaka, którego rozjechała banda głupców, krętaczy i tchórzy.
Kiedy się to wszystko skończy będę mógł normalnie na ulicę tego miasta wyjść i popatrzeć ludziom w oczy. Tego wam Państwo życzę.
Jan Olszewski, 1992
Warto to zobaczyć na własne oczy: https://www.youtube.com/watch?v=LVGbyFYqDyM#t=49m35s
IV. Katalog głupoty i łamania prawa
Poniżej przedstawiam listę błędów i oznaki pogardy dla obywateli Rzeczypospolitej znaleziony w projekcie ustawy. Autora projektu ustawy poinformuję tylko że jest on urzędnikiem pracującym dla suwerena tego kraju. Niestety wydaje mi się, żę jegomość ów zapomniał o swojej roli i przyjął funkcję agenta systemu bankowego. Obrzydliwa sprawa. Poniżej lista głupoty i krętactw okraszona łamaniem Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej.1. Spread
Cóż znaczy określenie wymieniane w uzasadnieniu ustawy "mechanizm pobierania spreadów bankowych"? Konia z rządem temu kto to wie. Według autorów projektu istnieje coś takiego jak "spread bankowy z tytułu wypłaty kredytu", a także "spread ratalny", o którym mówiła dr nauk prawa Frań-Adamek,W uzasadnieniu ustawy znajdziemy następującą definicję spreadu bankowego z tytułu wypłaty kredytu:
Różnica pomiędzy kursem bankowym, stosowanym przy uruchomieniu kredytu, a kursem rynkowym danej waluty, stanowiła spread bankowy z tytułu wypłaty kredytu
Autorzy zdefiniowali także "spread ratalny", cytuję:
Spready walutowe przy przeliczaniu dokonywanych przez kredytobiorców wpłat rat, prowizji lub opłat. Mechanizm ten polegał na tym, że przy przyjmowaniu wpłat banki stosowały nie spread rynkowy, lecz dodawały do niego swoją „marżę”.Obie definicje są kompletną bzdurą, świadczącą o nieprzygotowaniu intelektualnym autora projektu.
Wyznaczanie cen waluty przez banki wyglądają w ten sposób, że bank określa cenę środkową aby następnie wyliczyć cenę kupna i sprzedaży stosując ustalony przez siebie "spread" czyli różnice pomiędzy ceną kupna i sprzedaży. Podobnie jest w kantorze. Bank nie dodaje marży do spreadu NBP. Jest to błąd logiczny wynikający z nieznajomości zasad działania rynku walutowego. Jestem sobie w stanie wyobrazić, że niektóre banki mogły tak działać, jednak jest to zapewne jednostkowy przypadek wynikający z oszustwa bankowego.
Nie można się z zgodzić z wymyślaniem przez autora projektu alternatywnej definicji słowa "spread". Autor projektu kreuje rzeczywistość aby dopasować praktyki bankowe do przepisów prawa. Autor projektu nie ma najmniejszego prawa definiować znaczenia słów. Jest to działanie szkodliwe. Spread jest nazwą specjalistyczną świata finansów, wziętą z języka angielskiego i tam należy szukać informacji o jego znaczeniu.
ft.com/lexicon
(...) In stock trading, the difference between the current bid and ask prices for a stock (the bid/ask or bid/offer spread). (...)
businessdictionary.com
1.Commodities trading: Difference between the buying and selling price of the same commodity in (1) different delivery months in the same market (exchange) or (2) in different markets but in the same delivery months. Also called bid and asked spread.
2.Foreign exchange: (1) Difference between a long position in one currency and a short position in another, or (2) between different delivery dates of the same currency.
3.Investments: Diversity of an investment portfolio; greater the spread, lesser the chance of crippling losses or spectacular gains.
Zobaczmy także co na ten temat mówią polskie źródła:
UOKiK w Raporcie dotyczącym spreadów (2009)
Spread jest różnic pomiędzy ceną, za jaką dane dobro jest nabywane a ceną jego sprzedaży. Różnica ta stanowi zysk podmiotu, który obraca danym dobrem. (...) Przykładowo jeżeli stosowany przez bank kurs kupna franka szwajcarskiego (CHF) wynosi 2,62 z , a kurs sprzedaży – 2,79 z , to różnica pomiędzy kursem sprzedaży a kursem kupna określana pojęciem „spread” wynosi 17 groszy.
mbank.pl
Różnica między ceną sprzedaży a ceną kupna, wyrażona jako % ceny średniej
bzwbk.pl
Na stronie http://www.bzwbk.pl/przydatne-informacje/kursy-walut/dewizy/kursy-walut-dewizy.html można sprawdzić, że jest to różnica pomiędzy ceną sprzedaży i kupna waluty.
Nie ma czegoś takiego jak "spread bankowy z tytułu wypłaty kredytu". To co chciał autor ustawy powiedzieć to zapewne:
- nadmierna cena sprzedaży, większa o ponad 1.5% od średniej ceny rynkowej wyliczanej przez NBP,
- zbyt niska cena kupna, mniejsza o ponad 1.5% od średniej ceny rynkowej wyliczanej przez NBP.
Na obronę autora projektu muszę zauważyć, że prawdopodobnie powielił on błąd zawarty w raporcie "Raport dotyczący spreadów" UOKiK z 2009 roku. W dokumencie tym autor wypisał jakieś straszne głupoty na temat kredytu indeksowanego. Cytuję:
W przypadku wykonywania umów kredytu indeksowanego w walucie obcej, tzw. spread oznacza różnicę pomiędzy stosowanym przez bank kursem sprzedaży waluty obcej (wykorzystywanym do przeliczania kwoty kredytu) a kursem skupu (wykorzystywanym dla przeliczania raty kredytu na złotówki).
Jest dokładnie odwrotnie. Kredyty indeksowane (BRE, Millenium, GE, Eurobank) stosują kurs kupna do wyliczenia salda w walucie obcej oraz kursu sprzedaży do wyznaczenia wysokości raty. Dlaczego bank tak robi? Dlatego, że stosowanie kursu kupna gwarantuje zwiększenie długu klienta wyrażonego w walucie obcej. Skąd więc ten nieszczęsny błąd w raporcie UOKiK? Nie wiem. Dlaczego autor projektu ustawy skopiował ten błąd? Nie wiem.
2. Nienależne pobieranie spreadów
Znaczna część uzasadnienia omawia jak to bardzo nielegalne jest stosowanie spreadów o których bank nie poinformował klienta. Wspaniale. Generalnie jest to zgodne z literą prawa wywodzącą się z dyrektywy 93/13/Ewg o klauzulach niedozwolonych.Nie rozumiem w takim razie dlaczego autor ustawy zgadza się na oferowanie kredytodawcom 3% spreadu. Prawodawstwo dotyczące klauzul niedozwolonych jasno mówi o eliminacji postanowień niedozwolonych z kontraktu ze wszelkimi konsekwencjami dla przedsiębiorcy.
Dodatkowo należy podkreślić, że Prawo bankowe w umowie kredytu art.69 dopuszcza ściśle określony katalog zysków - jest to tylko i wyłącznie prowizja od udzielonej kwoty kredytu oraz oprocentowanie. Bank nie ma prawa pobierać innych opłat związanych z obsługą umowy kredytu. Stosowanie tzw. spreadów walutowych należy więc bezwzględnie zaliczyć do kategorii świadczeń nienależnych art.410 k.c. Dodając spread do rozliczeń bank zaniżył marżę prezentowaną klientowi. Działanie niegodne instytucji zaufania społecznego.
Bank chcąc zawrzeć umowę wiązaną, powinien zawrzeć z klientem dodatkową umowę kantorową w której byłyby jasno określone zasady kupna i sprzedaży walut obcych, zapewne na preferencyjnych warunkach. Konia z rzędem temu kto pokaże kogokolwiek kto nie negocjuje sprzedaży sumy rzędu 100.000 CHF. Zrobi tak tylko głupiec. Dowolny kantor na ulicy oferuje zniżki przy kwotach powyżej znacznej sumy transakcyjnej. Dlaczego bank tego nie zrobił? Dlaczego autor ustawy udaje że to jest normalne? Nie to nie jest normalne. To się nazywa okradaniem nieświadomego klienta. Jak widać w świetle prawa.
3. Udzielanie kredytu
Autorzy ustawy nie zadali sobie pytania czym jest moment udzielenie kredytu w cyklu życia kredytu. Niestety oznacza to brak wiedzy autorów w podstawowym obszarze.Udzielenie kredytu oznacza postawienie do dyspozycji klienta ustalonej w umowie sumy pieniężnej. W tym momencie bank staje się dłużnikiem klienta, który może wykorzystać, ale nie musi, wymaganą sumę pieniężną. Fakt wykorzystania określonej sumy pieniężnej w ramach dostępnej kwoty kredytu, poprzez wydanie bankowi stosownej dyspozycji, jest momentem powstania długu klienta. Aby być bardziej precyzyjnym należy stwierdzić, że dług powstaje dopiero w momencie wykonania dyspozycji klienta przez bank - czyli np. w momencie dokonania zapłaty na rzecz sprzedawcy mieszkania.
Oznacza to, że dopiero w tym momencie bank może dokonać przeliczenia z jednej waluty na drugą. Niestety ustawa nie dotyka tego problemu. Ustawa nie chcąc wchodzić w niuanse, których nie dotyczy koncentrując się tylko na cenie walut, powinna określić momenty "wyrażenia długu" oraz "spłaty długu".
Moim faworytem dotykającym natury kredytu w uzasadnieniu ustawy jest zdanie:
Należy również zaznaczyć, iż w praktyce występowały także sytuacje, gdy umowa była nazywana umową pożyczki, natomiast jej konstrukcja, z prawnego punktu widzenia, kwalifikuje ją jako umowę kredytu w rozumieniu art.69 p.b.
Nie wiedziałem takich umów, ale mogę przypuszczać, ze prawnik wiedząc czym jest kredyt, użył nazwy pożyczka wiedząc, że to co oferuje bank jest w rzeczywistości właśnie pożyczką.
Konia z rzędem, że autor ustawy nie wie czym jest tak naprawdę kredyt bankowy. Czytelników zachęcam do zapoznania się z opisem kredytu Bańka (1999).
Pod zadumę proszę wziąć, znajdującą się w Państwa kieszeniach, kartę kredytową. Jest ona modelowym przykładem kredytu bankowego.
Nieprzygotowanie intelektualne autora ustawy jest porażające. Jest to szkodnik gwałcący literę prawa. Ohydna sytuacja. Prawników zachęcam do wykonania analizy komparystycznej - Grzybowski (1976), art.522 starego k.c węgierskiego to dobry początek - tłumaczenie prof.Łętowska (1984).
1. Umowa bankowa i umowa pożyczki
§ 522 (1) Przez umowę o kredyt bankowy instytucja finansowa przyjmuje na siebie obowiązek utrzymywania do dyspozycji drugiej strony umowy określonego limitu kredytowego w zamian za prowizję i do obciążenia limitu — w wypadku zrealizowania się przesłanek określonych w umowie, zawierania umowy pożyczki lub wykonywania innych operacji kredytowych.
(2) Ważność umowy o kredyt bankowy wymaga jej zawarcia w formie pisemnej.
4. Stosowanie nazwy denominowany
Projekt ustawy stosuje nazwę "kredyt denominowany do". Jest to działanie niebywałe. Należy spytać skąd takie stosowanie nazwy. Wykładnia językowa kieruje nas do znaczenia słowa denominacja jako wymiana pieniądza. Nie mówimy jednak o denominacji kwoty kredytu, tylko o kredycie denominowanym, a to jest znacząca różnica. Poszukując przyczyny zastosowania takiego słowa odnajdujemy je w literaturze prawniczej. W Komentarzu do Prawa Bankowego red:F.Zoll, znajdujemy opis J.Molisa (2005):Różnica miedzy kredytem wyrażonym w walucie polskiej, a kredytem złotowym wyrażonym w innej walucie, niż waluta polska, polega na tym, ze w drugim wypadków wszelkie wierzytelności wynikające z umowy kredytu, jak i należności przysługujące banków, ustala się w innej, niż polska walucie, a następnie „przewalutowuje" się te wierzytelności i należności na walutę polską (tzw. kredyt denominowany).
Abstrahując od zgodności tego opisu z przepisami Kodeksu cywilnego, przedstawiony opis nic nie mówi "denominowaniu do".
Język specjalistyczny informuje, że:
W ocenie TSUE wymiany walut w ramach umowy kredytu denominowanego w walucie obcej (...)
Raport Rzecznika Finansowego
denominowanych w walucie obcej
Egzamin zawodowy. Testy i zadania z rozwiązaniami. Technik ekonomista ...
(...) zaciągnęli kredyt denominowany w walucie obcej (...)
Denomination (currency) by Wikipedia
Denomination is a proper description of a currency amount, usually for coins or banknotes. Denominations may also be used with other means of payment like gift cards. For example, five euros is the denomination of a five euro note.
Jednocześnie należy podkreślić, że mamy coś takiego jak wymiana waluty zwana z angielska "redenomination" [1] czyli ogólnie znaną w Polsce denominację. Operacja denominacji nie jest jednak tą samą operacją co denominowanie umowy kredytu. Niestety dawno temu ktoś nieodpowiedzialny zawładną słowo denominacja na potrzeby redenominacji pieniędzy. Niestety w języku polskim przedrostek "de" oznacza już wykonanie jakiejś operacji np. deratyzacja. Wygląda na to, że komuś nie pasowało słowo redenominacja. Szkoda. Pokazuje to jak trzeba być ostrożnym wrzucając określenia do obiegu publicznego. Projekt ustawy robi podobny bałagan znaczeniowy ze słowem spread. Zobaczmy co na temat "denominacji" mówi słownik PWN:
denominacja
1. «wymiana pieniędzy związana ze zmianą nazwy lub z obniżeniem nominału»
2. «nazwanie czegoś lub kogoś inną nazwą»
3. «w Europie Zachodniej: grupa religijna, która oddzieliła się od macierzystej organizacji religijnej; w USA: każda grupa wyznaniowa»
Oczywiście do umowy denominowanej pasuje tylko drugie znaczenie. Umowa denominowana oznacza umowę wyrażoną w walucie obcej, a nie do tej waluty przeliczoną. Projekt ustawy musi być poprawiony w celu korekty użycie słowa denominowany w formie "denominowany w".
Dodam jeszcze że autor ustawy w sposób konsekwentny stosuje zlepek słów "indeksowanych lub denominowanych do walut obcych". Zlepek ten nie jest prawdą; prawo polskie nie zna takiego zastosowania tych słów. Ustawa Prawo bankowe mówi o "denominowanych lub indeksowanych do walut obcych". Jest to zasadnicza różnica.
5. Stosowanie nazwy kredyt indeksowany
Czym jest kredyt indeksowany przywoływany w projekcie ustawy nie wiem. Znaczy wiem, ale nie wiem dlaczego stosowana jest taka nazwa. Zgonie z wykładnią językową indeksacja oznacza:stałe zwiększanie płac i świadczeń socjalnych odpowiednio do wzrostu cen (PWN).
Jest to także definicja znajdująca się w anglo-języcznych słownikach ekonomicznych. Tego typu określenie indeksacji znajduje się także w klasycznych pracach na temat inflacji np. Levy 1966. Jedynym znanym mi użyciem słowa indeksacja w innym znaczeniu jest specjalistyczne, wzięte ze świata finansów powiązanie czegoś z jakimś indeksem np. giełdowym. Jest to jednak znaczenie ze świata inwestycyjnego. Dlaczego więc autorzy projektu używają tego określenia? Czy dlatego że część umów (np. Millenium) stosuje tę nazwę. Sprawa dziwna i odrażająca.
Autorzy projektu, chcąc naprawić nieco rzeczywistość, powinni zaprzestać stosowania nazwy kredyt indeksowany. Robiąc to stają w konflikcie ze znaczeniem słowa "indeksacja". Co prawda robi to już ustawa antyspreadowa, ale to nie oznacza, że błędy wprowadzone do Prawa bankowego muszą być powielane. Wręcz przeciwnie. Eleganckim rozwiązaniem jest użycie określenia "kredyt odnoszony do waluty obcej", które zresztą także znajduje się w uzasadnieniu.
Na obronę autora projektu muszę zauważyć, że prawdopodobnie powielił on błąd zawarty w raporcie "Raport dotyczący spreadów" UOKiK z 2009 roku. W dokumencie tym pracownik UOKiK wypisał jakieś straszne głupoty na temat kredytu indeksowanego, nazywając ten typ umowy "indeksowany w walucie obcej". Cytuję:
W przypadku wykonywania umów kredytu indeksowanego w walucie obcej, tzw. spread oznacza różnicę pomiędzy stosowanym przez bank kursem sprzedaży waluty obcej (wykorzystywanym do przeliczania kwoty kredytu) a kursem skupu (wykorzystywanym dla przeliczania raty kredytu na złotówki).
6. Kurs waluty stosowany przy umowie indeksowanej
Autor projektu skopiował kolejny błąd z Raportu na temat spreadów (UOKiK, 2009). Przytoczę ponownie ten nieodpowiedzialny bełkot:W przypadku wykonywania umów kredytu indeksowanego w walucie obcej, tzw. spread oznacza różnicę pomiędzy stosowanym przez bank kursem sprzedaży waluty obcej (wykorzystywanym do przeliczania kwoty kredytu) a kursem skupu (wykorzystywanym dla przeliczania raty kredytu na złotówki).
Jest dokładnie odwrotnie. Kredyty indeksowane (BRE, Millenium, GE, Eurobank) stosują kurs kupna do wyliczenia salda w walucie obcej oraz kursu sprzedaży do wyznaczenia wysokości raty. Dlaczego tak robi? Dlatego, że stosowanie kursu kupna gwarantuje zwiększenie długu klienta wyrażonego w walucie obcej. Skąd więc ten nieszczęsny błąd w raporcie UOKiK? Nie wiem. Dlaczego autor projektu ustawy skopiował ten błąd? Nie wiem. Prawidłowo powinno to brzmieć następująco:
W przypadku wykonywania umów kredytu indeksowanego do waluty obcej, tzw. spread oznacza różnicę pomiędzy stosowanym przez bank kursem kupna waluty obcej (wykorzystywanym do przeliczania sumy długu) a kursem sprzedaży (wykorzystywanym dla przeliczania raty kredytu na złotówki).
Autor raportu mógł popełnić ten błąd, ponieważ pisał swój dokument w roku 2009. Autor projektu ustawy nie maił prawa powielić błędu, ponieważ minęło 7 lat. Autor projektu miał obowiązek ten błąd wyłapać i skorygować.
7. Czy banki mają prawo stosować spread walutowy przy umowie indeksowanej
Autor projektu kompletnie pominął cechę umów indekesowanych polegającą na braku obrotu dewizowego. W tej umowie bank stosuje tzw. klauzulę walutową bazującą na art.3581 §2. Abstrahując od nielegalności tego typu konstrukcji prawnej z uwagi na art.3581 §5, należy podreślić, że bank nie ma najmniejszego prawa stosować różnych kursów waluty w celu wyznaczenie długu oraz jego spłaty.Ponieważ nie dochodzi w tego typu umowie do faktycznego obrotu dewizowego bank nie ma podstaw prawnych do porania zysku wynikającego z handlu walutą. Wszelkie operacje polegające na pobraniu zysku z tego powodu podlegają bezpośrednio pod art.410 k.c. czyli świadczenie nienależnego. Punto, jak to powiedział niedawno C.Stypułkowski.
8. Dlaczego projekt ustawy dopuszcza powiększenie kursów walut NBP o 0.5%?
Nie jest dla mnie jasne dlaczego autor ustawy zwiększa spread NBP o 0.5%. Należy zauważyć, że ceny kupna i sprzedaży walut wyliczane przez NBP zawierają już spread wynoszący 2% (Dz. Urz. NBP z 2015 r. poz. 11, art.6).Czyż nie jest to wystarczająco uczciwy zysk banków? W jakim celu autor próbuje powiększyć ten zysk do 3% dla umów denominowanych?
Należy także podkreślić przedziwny zapis projektu ustawy dotyczący ustalenia ceny walut dla umowy indeksowanej, spowodowany zapewne inspiracją Raportem o spreadach (UOKiK, 2009). Jest to oszustwo albo bełkot osoby, która się pogubiła w tym całym bałaganie.
Należy tutaj zaznaczyć, że w trakcie referowania podczas konferencji 2 sierpnia, dyr. Bryksa powielił publicznie kłamstwo, nazwę to "kłamstwem tabel kursowych NBP". W ogólnej opinii znajduje się przekonanie na temat doniosłości roli NBP w obszarze publikowania tabel kursowych. Niniejszym oświadczam, że na podstawie Dz.U. 2002 Nr 141 poz. 1178 rola NBP sprowadza się do roli czysto rachunkowej. NBP nie wyznacza kursów walut, NBP je wylicza i jest tak od co najmniej 2002 roku. Jest to wielka różnica.
Wyznaczaniem kursów walut zajmują się banki komercyjne, które codziennie o 10:55 raportują do NBP swoje ceny kupna i sprzedaży EUR i USD wyrażone w PLN. Następnie NBP pobiera kursy innych walut do EUR i wylicza w ten sposób ich kurs w PLN. Jest to czysta algebra. NBP nie wyznacza kursów walut.
Ufam, że Pan Bryksa się przejęzyczył. Jeżeli nie - powinien natychmiast zostać zwolniony z obowiązku świadczenia pracy i postawiony przed prokuratorem za publiczne świadczenie nieprawdy.
Oczywiście należy tutaj zaznaczyć, że potencjalny zysk wynikający z obrotu dewizowego należy się bankowi tylko i wyłącznie w umowach denominowanych w przypadku rzeczywistych operacji dewizowych. Według prawa dewizowego (Dz.U. 2002 Nr 141 poz. 1178, art.15, art.16) bank ma obowiązek prowadzić rejestr transakcji. Autor powinien nałożyć ten warunek na kredytodawców, aby wyeliminować pobieranie nienależnego zysku od transakcji pozornych.
9. Odsetki - dlaczego połowa ustawowych?
Nie jestem w stanie zrozumieć dlaczego autor ustawy proponuje wypłatę połowy należnych odsetek ustawowych. Z jednej strony banki dokonujące egzekucji stosują odsetki ustawowe w pełnej mierze. Państwo robi to samo. Generalnie wszyscy robią to samo, ponieważ są to odsetki ustawowe.Dlaczego więc konsument ma otrzymać ich połowę? Czy dlatego że jest głupi i nieświadom swoich praw? Jest to niezwykle niesmaczne.
Tłumaczenie Pana Bryksa o obligacjach jest po prostu głupie. Wypadł Pan wyśmienicie podczas czerwcowej debaty. Dlaczego teraz udaje Pan ograniczonego umysłowo? Skoro to taki świetny biznes mieć połowę odsetek ustawowych to niech Minister Finansów zmniejszy wielkość odsetek do wartości 10 letnich obligacji dla wszystkich. W Polsce obowiązuje równość obywateli wobec prawa. Ponownie przywołam Konstytucję:
Art. 32.
1. Wszyscy są wobec prawa równi. Wszyscy mają prawo do równego traktowania przez władze publiczne.
2. Nikt nie może być dyskryminowany w życiu politycznym, społecznym lub gospodarczym z jakiejkolwiek przyczyny.
10. Działanie ustawy tylko w latach 2000 - 2011
Nie rozumiem dlaczego autor ustawy ogranicza działanie ustawy do lat 2000-2011. Należy zaznaczyć, że nie wszyscy wchodzą w zakres działania ustawy antyspreadowej. Ja dla przykładu podjąłem decyzję o niepodpisywaniu aneksu, uznając że zmienia on mój stosunek prawny łączący mnie z bankiem. Skoro mam umowę wyrażoną w złotym polskim i spłacaną w tej walucie, nie widzę możliwości zmiany waluty obsługi długu na walutę obcą. Jest to całkowita zmiana łączącego mnie stosunku prawnego z bankiem. Skoro tak to dlaczego bank a prawo po 2011 roku pobierać nienależne mu prowizje, wynikające z zawyżonej ceny pozornej sprzedaży waluty obcej. Zaznaczę dodatkowo, że bank w przypadku umowy waloryzowanej nie dochodzi do operacji kupna - sprzedaży waluty na rynku, co powoduje brak możliwości pobierania przez bank jakiegokolwiek wynagrodzenia.11. Pół roku na rozpoczęcie procedury
Nie rozumiem dlaczego kredytobiorca ma tyko 6 miesięcy na rozpoczęcie procedury. A co jeżeli ktoś jest chory, jest w podróży, albo przegapił tę sprawę. Czy ustawa jest tylko dla tych co łapią pchły? Nie brzmi to dobrze. Każdy powinien mieć prawo do włączenia się w dowolnym dla niego momencie do tej nieszczęsnej restrukturyzacji. Swoją drogą bank powinien zrobić to automatycznie.12. Limit kwoty 350 tysięcy złotych
To także wygląda na okruchy rzucone ze stołu namiestnika systemu bankowego. Albo prawo było złamane i należy to wyeliminować, albo autor ustawy bawi się w zatkanie ust i tanie załatwienie sprawy z "głupim ludem co wszystko kupi". Ufam, że ludzie nie są głupi i w to nie wejdą. Państwo nie ma prawa łamać prawa, poprzez częściowe jego respektowanie. Jeżeli konsumenci mają prawo dochodzić swoich praw tylko do sumy 350 tysięcy to na zasadzie równości, banki powinny mieć prawo do odzyskanie tylko 350 tysięcy złotych od swoich klientów. Ponownie przywołam Konstytucję:Art. 32.
1. Wszyscy są wobec prawa równi. Wszyscy mają prawo do równego traktowania przez władze publiczne.
2. Nikt nie może być dyskryminowany w życiu politycznym, społecznym lub gospodarczym z jakiejkolwiek przyczyny.
13. Kurs przeliczenie kwot na walutę salda kredytu
To jest ciekawe pytanie. Po jakim kursie przeliczyć wyliczoną kwotę nadpłaty na saldo kredytu? Kupna, sprzedaży? A może to zależy od typu umowy? Kto wie niech da mi znać, bo się już pogubiłem.14. Zwrot kwot
Nie mam kompletnie pojęcia dlaczego autor ustawy ogranicza prawo obywatela Rzeczypospolitej do decydowania co ma zrobić ze swoim majątkiem. Obawiam, się że zmuszanie nas do zmniejszenia salda kredytu jest nielegalne. Każdy powinien decydować co chce robić z nienależnie pobraną przez bank kwotą.
~ ~ ~
Nie sądziłem, że do tego dojdzie, ale mam wrażenie, że autorowi projektu wydaje się, że ma do czynienia ze stadem baranów. Zapewniam szanownego autora, że nie jesteśmy baranami. Jesteśmy orłami! Może niektórzy z nas są jeszcze orlątkami, ale rośniemy, nabieramy opierzenia i sił. Z miesiąca na miesiąc stajemy się mądrzejsi i silniejsi. Nie pozwolimy aby tę ziemię rozszarpywały sępy i wrony a w pozostawionym truchle żywili się nędzni krętacze i tchórze.
To nie jest ustawa; to jest ustawka. Sprawa powinna trafić nie do Sejmu tylko bezpośrednio do Trybunału Konstytucyjnego a także Trybunału Stanu.
# # #
Odwołania do stron internetowych
1. https://en.wikipedia.org/wiki/Redenomination
2. https://pl.wikipedia.org/wiki/Denominacja
Materiały filmowe
Olszewski J. (1992) Przemówienie podczas sesji odwołania rządu w trakcie tzw. "nocnej zmiany", https://www.youtube.com/watch?v=LVGbyFYqDyM#t=49m35sKPRP (2016) Zapis wideo z konferencji 2 VIII 2016, https://www.youtube.com/watch?v=tiNH4zuuJ3w&list=PLuqGG9WdCVTaVPGrPnYIDzsyLgnQNWr_L
Bibliografia w/g daty publikacji
Lévy J.P. (1966), Sliding scale or Indexation claues in French law, https://drive.google.com/open?id=0ByDcOdN-T_PVV1NMcm1VQzIwczQOhanowicz A. (1954) Świadczenie pieniężne, https://drive.google.com/file/d/0ByDcOdN- T_PVZVV6TmUtMUxRRTQ/view?usp=sharing
Grzybowski S. (1976) System prawa cywilnego. T. 3 cz. 2, Prawo zobo- wiązań - część szczegółowa, Polska Akademia Nauk. Instytut Państwa i Prawa, https://drive.google.com/file/d/0ByDcOdN- T_PVRVR2bFhiR2hOMXc
Bączyk M. (1999) Podstawy prawa przedsiębiorstw, https://drive.google.com/file/d/0ByDcOdN- T_PVU09Dd2lWVnFTems
Molis J. (2005). Art.69 W: Zoll F. (red.) Prawo Bankowe, Zakamycze, https://drive.google.com/file/d/0ByDcOdN-T_PVRDQtcVF3V19CN0k/view?usp=sharing
UOKiK (2009) Raport dotyczący spreadów, https://www.uokik.gov.pl/download.php?plik=6492
ZBP (2015) Biała księga kredytów frankowych w Polsce, https://zbp.pl/public/repozytorium/wydarzenia/images/marzec_2015/BIAA_OST_2_4_marca_2015_small_.pdf
0 komentarze:
Prześlij komentarz