niedziela, 7 sierpnia 2016

Homoekonomiści nadzieją stabilności gospodarczej kraju

Znany nam z ciekawych i lekkich komentarzy ekonomicznych dr hab. Robert Gwiazdowski, wziął udział w dyskusji na temat uporządkowania stosunków kredytowych. Wypowiedział się w formie felietonu na łamach Warsaw Enterprise Institute. Niniejszy tekst jest odpowiedzią na ten zaskakujący intelektualnie tekst o zabawnym tytule: "FRANK, SEX & RISK".


Wesołek

Dr hab. Gwiazdowski to jednak kawał cwaniaka - pracując w ZUS nauczył się, że demografia to wróg publiczny numer jeden. Jako ekonomista i pełen radości doardca podatkowy, dr Gwiazdowski lubi jednak ryzyko, stąd zapewne tytułowe nawiązanie do ryzykownego uprawiania miłości z osobnikami o imieniu Frank. Żyjemy w kraju, w którym Państwo nie wkracza w obszar wolności osobistej. Każdy ma prawo do romantycznego seksu!  Wielkie ukłony dla Pana Gwiazdowskiego, że baraszkując dba o demografię. Zgadzam się z Panem Gwiazdowskim, że nie ma wolności bez odpowiedzialności. Łatwo to jednak mówić gdy baraszkuje się z Frankiem, ale trudniej gdy jest się człowiekiem prowincjonalnym, preferującym klasyczne stosunku międzyludzkie. No i nie ukrywajmy ograniczonym, nie znającym wyzwolonych form aktywności społecznych.


„Jest ryzyko, jest zabawa” 

Szereg moich kolegów wylądował w na łonie Abrahama lub też poza marginesem społecznym wsłuchując się w latach 90 tych w te piękne głosy liberałów o wolności. Ktoś mi kiedyś wytłumaczył, że po pierwszych falach sprzeciwu młodzieży na kompromis "okrągłego stołu", zastosowano metodę ogłupiania bazującego na wolności - "przyjaciele chińskich ręczników" i takie tam. Mam wrażenie, że metodę tę stosuję się z powodzeniem cały czas. Protestuję! Niczym nie okiełznana wolność to kłamstwo i opium dla ludzi głupich. Aby korzystać z wolności należy najpierw wyznaczyć granice. Przeciwieństwem wolności jest samowola, czyli niczym nie ograniczona swoboda działania. Samowola, która zamiast tworzyć dobro, powoduje degenerację. 

Pan Gwiazdowski, korzystając w wolności wyrażania myśli, mówi o "kredytach walutowych". Czy jednak dr hab. rozumie czym jest omawiany przez niego stosunek ekonomiczny? Wątpię. Niczym nie blokowana wolność świata naukowego, doprowadziła w Polsce do samowoli intelektualnej, która oderwała nasze pojmowanie stosunków dłużnych od ram wyznaczanych przez rozwinięte społeczeństwa. Czy wie czym jest "kredyt walutowy"? Czy wie czym jest obrót dewizowy? Czy wie jakie są wymogi prawa cywilnego i dewizowego? Czy wie jakie formy prawne zastosowały banki w Polsce?  Także wątpię. Jestem przekonany, że jako ekonomista uważa nie musi tego wiedzieć. To są pierdoły dla prawników. Tego typu pogardę prawników dla ekonomistów dostrzegłem w stenogramach z prac dostosowujących system prawny PRL do II Etapu Reformy Gospodarczej, w trakcie których prawnicy mówiący o pieniądzu nie posilali się wiedzą ekonomistów. Po co? Ekonomiści do debile! I tak to już jest. Cały w tym ambaras, aby dwoje chciało na raz, jak to powiedział klasyk.

Oto skutek liberalnie pojmowanej wolności! Popadliśmy w intelektualną chorobę psychiczną, która uczyniła z nas debili - jednostki dorosłe o rozumku kilkulatka, którego kręci, że "jest ryzyko, jest zabawa". Upadek elit intelektualnych tego kraju jest faktem. Po cholerę mamy te wszystkie Uniwersytety, skoro produkują one zdegenerowanych moralnie i intelektualnie pacanów co to żerują na zwykłych obywatelach Rzeczypospolitej. Jak jesteście tacy Panowie fajni to proszę brylujcie na europejskim, chińskim, lub arabskim rynku finansowym i ogałacajcie z moralności i pieniędzy inne narody. Tylko uważajcie, bo wam za te słowa liberalizmu odpłacą daniem w mordę.


Wyż demograficzny

Jak to się stało, że wspaniali realizatorzy II Etapu Reformy Gospodarczej nie zauważyli wyżu demograficznego lat 80-tych? Czyż tak bardzo zajęci byli okradaniem kraju, że to przeoczyli? Czy jednak czekali na ten właściwy moment, aby wykorzystać dysparytet stóp procentowych, a może i sztucznie zawyżony kurs złotego. Czyż nie dlatego komuniści tak ciągnęli do Europy? Wiedzieli że wiąże się to z falą Euro, która napłynie do kraju i które będzie trzeba wymienić na złotówki, co spowoduje sztuczne wzmocnienie waluty. Brzmi paranoicznie, ale świat jest pełen dziwnych zjawisk, a rządni bogactwa i pełni pogardy dla ludzi spadkobiercy PRL nie są osobami głupimi. Skoro potrafili tak przeprowadzić II Etap Reformy Gospodarczej tak, że do tej pory wszyscy myślą, że to jakaś Solidarność była motorem zmian, jakiś robotnik brygady układaczy kabli to wszytko animował. Skoro komuniści potrafili tak pokierować zmianami, aby pozostać nietykalnymi posiadaczami kapitałów, przerzucając cały koszt reform na obywateli Polski Ludowej, to znaczy że głupi nie byli. Byli jednak i są pełni pogardy. 


Studentki

Pan doktor chyba jednak kompletnie odleciał. Do tematu homoseksualizmu dodał także prostytucję, która kilka lat temu była promowana w prasie kolorowej w stosunku do dziewczyn biednych, ale ładnych i na tyle mądrych aby dostać się na studia. Nie znam się na tym, ale pewnie lepsza mądra kurtyzana, niż głupia. Pan dr hab. widzę światowy. Szkoda tylko, że z młodzieżą pracuje, bo jak to powiedział Jan Zamoyski "Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie... Nadto przekonany jestem, że tylko edukacja publiczna zgodnych i dobrych robi obywateli." 


Sex w nowym domu

My tu sobie żartujemy odrobinę,  ale wygląda mi na to, że dr hab. to na prawdę ma coś nie tak z postrzeganiem skutków uprawiania seksu. W normalnych parach heteroseksualnych w wyniku tych działań pojawiają się dzieci. No niby o tym wspominał, ale chyba nie do końca rozumie się z tym wiąże. W wyniku radosnego rozmnażania może pojawić się nowe życie. Nie uwierzy Pan, Panie doktorze. Dzieci nie biorą się z in vitro, tylko z kontaktów damsko-męskich. Prowincjonalne to, ale w dalszym ciągu bardzo popularne. Jak to pisał Stanisław Lem - okropne te lepaki, ale tak to już z nami plebsem jest. Wielu ludzi, poszukując możliwości w dorosłym życiu, przenosiło się do miast. Wielu z nich kupiło malutkie mieszkania dobre dla dwóch osób, ale nie za bardzo dla rodziny. Owoc wolności, którego Pan do końca wydaje się nie rozumieć, powoduje, że młodzi ludzie nie mogą zmienić mieszkania. Problem ze sprzedażą mieszkań nie jest tylko wynikiem rozstań i brakiem seksu, ale także z miłości pełnej ludzkich uniesień i owocującej macierzyństwem. Niektóre kraje nawet, chyba także Polska, promuje wielodzietność. Zauważył Pan ten trend?


Płacenie za innych

Dr hab. Gwiazdowski lewituje w pozbawionej grawitacji przestrzeni akademickiego celebryty bredząc coś o pomocy. To musi być brak tlenu. Może skafander zepsuty? Doktor wymaga chyba pomocy Państwa Polskiego. Jeżeli nie jest to jednak brak tlenu, to musi to być albo jakaś choroba (nieuniknione ryzyko kombinacji Fanka i sexu), która wpływa na stan umysłu telewizyjnego akademika, albo też szanowny dr hab. jest kolejnym agentem wpływu pracującym na rzecz ochrony owoców II Etapu Reformy Gospodarczej. 

Pan Gwiazdowski, zwany także profesorem, musi sobie zdawać sprawę, że nikt (no może oprócz systemu bankowego i paru pożytecznych idiotów) nie mówi o pomocy. Organizacje konsumenckie nie mówią o pomocy. Prezentowane projekty ustawy restrukturyzacyjnej ani razu nie mówiły o pomaganiu. To co starają się zrobić odpowiedzialni politycy, nawet w aktualnej formie zaprezentowanej ustawy, to wyeliminować z obrotu gospodarczego 500 tysięcy umów łamiących prawa Rzeczypospolitej. Przypomnę Panu dr hab. że nawet komuniści gwałcąc II Rzeczpospolitą starali się stwarzać pozory przestrzegania prawa. Dlaczego dr hab. jest tak pełen pogardy dla systemu prawnego? Dlaczego ogłupia swoich czytelników? W swojej metryczce mówi o sobie, co następuje:


Doktor habilitowany nauk prawnych. Profesor prawa na Uczelni Łazarskiego, na której zajmuje się myślą polityczną, prawną i ekonomiczną oraz ekonomiczną analizą prawa. Adwokat i doradca podatkowy. Specjalizuje się w prawie podatkowym.

Teoretycznie jest to kombinacja wyśmienita aby zrozumieć sytuację afery kredytowej. Posiadając widzę z ekonomii i prawa Pan Gwiazdowski musi rozmieć tę materię. Skoro tak, to nie jest dobrze. Do tej pory miałem faceta za uczciwego idealistę. Gdy czytam komentarze trolli bankowych lub sprzedajnych dziennikarzy to rozumiem jak mam reagować. Gdy jednak ma do czynienia z elokwentnym, uśmiechniętym i pewnym siebie miłym dr hab. to już się gubię.  Odpowiedź jest jedna - albo facet jest idiotą (raczej nie), albo jest pożytecznym idiotą (ros. поле́зный идиот - koncepcja Lenina), chroniącym jakiś układ. Inaczej tego nie widzę.

Dla porządku poinformuje wesołkowatego, pełnego uśmiechu, Pana ekonomistę, że umowy, które pozwala sobie Pan komentować występują w dwóch odmianach: denominowane w walucie obcej oraz indeksowane do ceny waluty obcej. Pan doktor to wie, udowadnia że nie jest ignorantem, poprawnie używają nazwy "denominowany w". Jest to unikalne; chylę czoła. Rok temu, nikt nie widział co to za twór a i do tej pory większość ludzi mówi błędnie "denominowane do" myląc to z denominacją złotego. Skoro jednak dr Gwiazdowski poprawnie posługuje się nazewnictwem, oznacza to że posługuje się manipulacją, publikując półprawdę. Przeciętny czytelnik się nie zorientuje. Jestem pewien, że dr Gwiazdowski, jako prawnik, doskonale wie, że umowy przedstawione konsumentom, łamią podstawy kodeksu cywilnego w obszarze (a) zasady walutowości, oraz (b) zasady nominalizmu. To tak dla uproszczenia. Są to dwie dosyć podstawowe zasady łączące świat prawa ze światem ekonomii. 


Balcerowicz

Coś jest na rzeczy z ochroną owoców II Etapu Reformy Gospodarczej, która jest tak tajna że nawet prof. Balcerowicz, co prawda wspominając o niej w swojej książce "Socjalizm, kapitalizm, transformacja", jednak poświęcając jej chyba całe zdania dwa. Pan Gwiazdowski idzie jednak dalej. Wspominając o ustawie o "uporządkowaniu" nie podaje nazwiska Balcerowicz. Dlaczego? Czy nie chce wskazywać kto jest autorem tego zamieszania. Ponownie manipulacja? Rozumiem, że każdy ma swoje kredyty do spłacenia, dzieci do wykarmienia, ale są granice przyzwoitości. Można być wesołkiem, można liberałem, ale nie można być manipulatorem. To jest świństwo.  Nie wolno być świnią.

Należy jednak podziękować dr Gwiazdowskiemu, że po krótce wykazał degenerację systemu bankowego po 1989 roku. O restrukturyzacji z 1993 roku nie wiedziałem. Należy tu jeszcze dodać o buncie rolników, który zmienił się w ruch społeczny i doprowadził do wzlotu Ś.P. Andrzeja Leppera. Czy jednak Pan dr hab. zastanawia się dlaczego tak się stało? Czy nie dlatego, że banki zostały w rękach komunistów, a sam ich rozwój był jednym z głównych celów II Etapu Reformy Gospodarczej. Finalnie komuniści, zostając kapitalistami robili to czego ich uczono w marksistowskich szkołach wyższych - gnębili lud pracujący.  Banki zawarły umowy finansujące mieszkalnictwo mieszkaniowe warte jakieś 150 mld złotych nie mając waluty w której umowy były użyte jako waluta kontraktowa, lub też miernik wartości. Do tego zrobiły sobie z klientów niewolników gwarantujących bilansowanie pasywów wyrażonych w walucie obcej. Każdy średnio rozgarnięty ekonomista wiedział, że w latach 2005-2008 polski złoty był przewartościowany. Nic lepszego niż wyemitować 150 mld pożyczek w tym okresie. Toż to będzie rosło jak grzyby po deszczu, powodując ekspresowy rozwój systemu bankowego. Na tym przekręcie wyrósł nic nie znaczący Getin Bank. Kto pamięta ten kantorek 10 lat temu ten zrozumie. Pan Gwiazdowski informuje nas kompleksowo o zdegenerowaniu sektora bankowego, domykając myśl informacją o sektorze windykacji. Dla wprawnego czytelnika jest to obraz przerażający. Dodam, że baniaminek polskiego biznesu - dr hab. Sebastian Buczek, główny udziałowiec Quercus TFI, inwestuje nie tylko w banki ale i w firmy windykacyjne. Brawo Ty!


Cwaniaki i oszuści

Ale nic to, puentuje dr Gwiazdowski. Nic nie szkodzi, że sektor bankowy to cwaniaki i oszuści spod komunistycznej gwiazdy. Niech nadal zawierają umowy walutowe. Nie ważne, że nie mają walut obcych, nie ważne, że wpędzają swoich klientów w problemy. System przetrwa, zawdzięczając rozwój wspaniałych windykatorom. A wiadomo że wesołkowaty Polak co lubi sobie pospółkować z Frankiem jest tak wielkim idiotą, że bardziej boi się windykatora niż teściowej. 

Mam poważną wątpliwość na temat stosunku dr hab. ekonomii, który ma za nic walutę krajową i namawia do dolaryzacji gospodarki polskiej. Tutaj celebryta posunął się jednak za daleko. Jest to kłamstwo dobre dla plebsu. Rozwinięte kraje dbają o swoją walutę, wiedząc jak ważnym jest ona narzędziem. Wzywam Pana dr hab. do zadumy nad tym problemem. Niech,  pomiędzy wywiadami i brylowaniem w telewizji, zastanowi się czy np. Francja i Niemcy udostępniają tego typu kontrakty obywatelom. Taka praca domowa zadana przez mgr. Styczyńskiego. Rzecz to niebywała, jednak w dobie Internetu i upadku intelektualnego akademików, nie jedno się pozmieniało. Brawo Ja!


Państwo Prawa

Na zakończenie, muszę się jednak zgodzić z puentą dr Gwiazdowskiego - nie ma powodów pomagania ani kredytobiorcom, ani kredytodawcom. Jest jednak poważny powód aby dbać o przestrzeganie prawa - jest to Konstytucja Rzeczypospolitej. Wolność to wielki obowiązek. Samowola w państwie prawa to przestępstwo. Namawianie do masowego łamania prawa to próba przewrotu ustrojowego. Niech się Pan dr hab. nad tym poważnie zastanowi. 


###

0 komentarze:

Prześlij komentarz