sobota, 13 sierpnia 2016

Liberałowie potrzebują medycznej pomocy

Przedstawiam polemikę z kolejnym dosyć niezręcznym tekstem dr hab. Gwiazdowskiego, opublikowanym 9 sierpnia 2016, w ramach dyskusji nad metodami rozwiązania skutków afery kredytowej z lat 2005-2008. Gwiazdowski Quo Vadis? 


Oficjalna narracja na temat afery kredytowej z lat 2005-2008 koncentrowana jest na słowie "pomoc". Czym jest ta nieszczęsna pomoc? Obawiam się, że używamy tego słowa nie rozumiejąc jego znaczenia. Można komuś podać rękę, można pomóc dobrym słowem, można także pomóc materialnie. Można wreszcie pomóc w egzekwowaniu przestrzegania prawa. 

Dzięki wypowiedzi prasowej dr hab. Roberta Gwiazdowskiego (09.08.2016 rp.pl) wreszcie zrozumiałem, że wszyscy mają rację mówiąc o pomocy kredytobiorcom. No może z wyjątkiem ZBP, który coś tam opowiada o pomocy materialnej. Cała reszta jednak mówi otwarcie o pomocy w egzekwowaniu prawa. Oj! Że też moje stare oczy tego nie wcześniej dostrzegły. Brawo! Zawsze mówiłem, że komunikacja inteligentych ludzi musi prowadzić do poszerzenia horyzontów.

Zasmuca mnie jednak pewien fakt. Jako osoba wyrwana ze szponów michnikowszczyzny, za sprawą zakupienia 20 lat temu tygodnika Najwyższy Czas!, wydaje mi się, że rozumiem liberałów i konserwatystów, a tych drugich nawet noszę w sercu. Wiem, że światopogląd ten czci wolność, przestrzeganie zasad, ale przede wszystkim przestrzeganie prawa. I tutaj pojawia mi się pewien dysonans poznawczy, gdy czytam, że liberał dr hab. Robert Gwiazdowski nawołuje do wybiórczego stosowania prawa. Sugeruje on, że prawa nie należy stosować względem ludzi mieszkających w 400 metrowych domach, a należy to samo prawo stosować wobec maluśkich w ich 40 metrowych mieszkaniach. Ajajajajajajaj! (że zacytuję klasyka, któremu zawdzięczam rozum) Czy to znaczy, że ci co mieszkają w pałacach mogą kraść a reszta nie? Pan dr hab. Gwiazdowski, co nawet uczy studentów i z tego powodu jest profesorem, chyba się rozpędził w swej walce z walczącymi z systemem bankowym i w tym wielkim pędzie zbłądził. Prawo jest takie samo dla wszystkich i dużych i małych, i biednych i bogatych, i głupich i mądrych, a nawet siwych i ryżych - są to podstawy cywilizowanych społeczeństw - nawet tych liberalnych.  

Pędząc tak, poganiany zapewne przez niewidzialną rękę rynku, dr hab. prawnik i adwokat zauważył przelotnie, że banki stosowały klauzule nieuczciwe. Zauważył nawet, że klauzule nieuczciwe są spotykane nawet w umowach złotówkowych. Brawo. Dobry początek. Udaje On jednak nie zauważać, że klauzule te nie tylko powinny być uznane za nielegalne, ale po prostu są nielegalne i są nawet na stosownej liście UOKiK, dowodzącej tej nielegalności i ją pieczętującej. Jest to wielka różnica! Jest to błąd niegodny prawnika. Jako osoba wpływowa i wykształcona, a także liberał, dr hab. Gwiazdowski powinien włączyć się w batalię o przestrzeganie prawa z korzyścią dla wszystkich obywateli, niezależnie od ich cech osobowych, metrażu mieszkania, czy też zdolności do obywatelskich zachowań.

Rozumiem, że jako liberał szanuje on prawo. Ba! Troszczy się o jego przestrzeganie. Cóż to za wolność gospodarcza w której silny sektor branżowy może, łamiąc ustawy, bezkarnie oszukiwać słabszego konsumenta? To nie jest wolność w wolnym kraju - to jest dyktat w dyktaturze korporacji. 

Pomoc. Czym jest pomoc? Można komuś podać rękę, można pomóc dobrym słowem, można zaoferować pomoc prawną, można też pomóc materialnie. To pytanie musi nurtować dr hab. Gwiazdowskiego; może być nawet tematem jego dociekań naukowych. W każdym razie widać, że poszukuje na to pytanie odpowiedzi, mieszając pomoc w egzekwowaniu prawa z pomocą materialną, którą Państwo oferuje górnikom i powodzianom (vide "mogli się przecież ubezpieczyć" by Cimoszewicz). Swoją drogą jest to niezwykle ciekawa sprawa, ponieważ Państwo rzeczywiście może pomóc i górnikom i powodzianom i kredytobiorcom tak kształtując prawo, aby nikt tych grup nie mógł oszukać. Trzymam kciuki za dociekania Pana dr hab. Gwiazdowskiego. Podpowiem tutaj, że np takie prawo o odsetkach ustawowych było kształtowane w 1986 roku, przez ekipę prawników przygotowujących PRL do II Etapu REformy Gospodarczej, co miał trwać 20 lat i nieść ze sobą przez lat kilka 30% inflację. Z niecierpliwością czekam na monografię na ten temat. Proszę tylko zwrócić uwagę na jedną ważną kwestię - w pomocy prawnej, której domagają się dzielnie wojujący o sprawiedliwość obywatele, nie mogą odegrać żadnej roli ani podatnicy, ani też  klienci banków, których tak dobitnie przywołuje dr hab. Gwiazdowski, ponieważ w znacznej mierze nie mają oni wpływu na egzekwowanie prawa przez Państwo. Rzeczpospolita Polska jest państwem prawym, w którym prawo ma pozycję nadrzędną w systemie politycznym, wiąże rządzących i wyznacza zakres ich kompetencji [Wikipedia]. Obowiązkiem władz państwowych, a nie podatników i klientów banków, jest zagwarantowanie przestrzegania prawa. 

Jest to już chyba oczywiste dla wszystkich (uwaga erystyka!), że banki operujące w Polsce złamały prawo. Informacja o tym znajduje się nawet w uzasadnieniu do projektu ustawy Kancelarii Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 2 sierpnia 2016, w której stwierdzono pozorność obrotu dewizowego (2 akapit, zdanie 2-3). Co w tej sytuacji musi zrobić Państwo? Musi doprowadzić do wyegzekwowania przestrzegania prawa. Kropka, lub też Punto jak to ładnie spuentował ostatnio swoją myśl Prezes Stypułkowski.

To jest ta straszna i demoniczna "pomoc", której boją się wszyscy niezależnie od światopoglądu, koloru skóry czy wyznawanej religii. To jest ta "pomoc" której boją się światowe demokracje włączając niesamowicie, wręcz wzorcowo demokratyczną Unię Europejską.  To jest ta demonizowana przez prawnika i adwokata dr hab. Gwiazdowskiego hydra, której trzeba ukręcić łeb. Bo prawo jak wiadomo, nie jest dla wszystkich. W zależności od konieczności, raz się je stosuje przeciwko tym co mieszkają w 400 metrowych rezydencjach aby jednak innym razem im sprzyjać. Prawo jest jak prostytutka, co zrobi to co się jej każe. Ehh...ci w sile wieku mężczyźni - wydaje im się, że świat będzie tańczył wedle ich rozkazu. Ale jest, drogi Panie adwokacie, inaczej - prawo jest prawem i wszyscy jesteśmy równi wobec jego litery. Prawo nie jest kurtyzaną co używa wagi do odmierzania zapłaty. Prawo to Temida z wagą, którą to mierzy argumenty stron.

Konsekwencje złamania prawa powinni ponieść przestępcy, ich pomagierzy, paserzy oraz ci co przestępstwo tuszują. Za łamanie prawa w latach 2005-2008 ciężar i konsekwencje powinny ponieść zarządy banków, a także ich akcjonariusze . Co więcej, akcjonariusze oraz kierownictwo banków, powinni zostać pociągnięci do odpowiedzialności materialnej za łamanie prawa przez ich firmę. A jeżeli pieniądze publiczne były lub są lokowane w firmach łamiących prawo, jak to zauważa dr hab. Gwiazdowski, to także urzędnicy odpowiadający za taką korupcjogenną lokatę kapitału obywateli, powinni zostać pociągnięci do odpowiedzialności. Każdy prawnik i ekonomista zna przypadki WorldCom oraz Enron. Dlaczego powtarzamy ten sam scenariusz w Polsce? Dlaczego jesteśmy aż tak krótkowzroczni żęby nie powiedzieć głupi?

Warto pochylić się także nad, przywołaną przez autora, kreacją pieniądza przez system bankowy. Tutaj dr hab.Gwiazdowski czuje się jak ryba w wodzie będąc zarówno ekonomistą jak i prawnikiem. Jak to możliwe, że banki prywatne kredują pieniądz? Konstytucja Rzeczypospolitej jasno mówi art.227, że 


Centralnym bankiem państwa jest Narodowy Bank Polski. Przysługuje mu wyłączne prawo emisji pieniądza oraz ustalania i realizowania polityki pieniężnej. Narodowy Bank Polski odpowiada za wartość polskiego pieniądza.

Jak to możliwe, że w Państwie prawa w którym źródłem praw są (art.87 Konstytucji): Konstytucja, ustawy, ratyfikowane umowy międzynarodowe oraz rozporządzenia to banki prywatne, a nie NBP kreują pieniądz polski? 

Czyż nie jest to gwałt na Literze Ustawy Zasadniczej? Gdzie prof. Balcerowicz? Gdzie obrońcy Konstytucji? Dlaczego milion obywateli nie jest wyciągniętych na ulice w obronie Konstytucji? Nie wiem. Ufam, że ktoś mnie oświeci. Tylko proszę nie mówić, że pieniądz elektroniczny to nie pieniądz, a NBP może emitować tylko bilon i banknoty, bo umrę ze śmiechu. NBP to bank centralny a nie mennica, a pieniądz to narzędzie umarzania zobowiązań a nie blaszka czy papierek z ładnym rysunkiem i cyferkami. Jeżeli jest inaczej to zlikwidujmy NBP, jako instytucję fasadową i niepotrzebną w wolnorynkowj gospodarce.

O wielu lat sytem prawny jest zaniedbywany, także w obrębie pieniądza . Nasze ustawy zawierają określenia z czasu stalinizmu. Nasze rozumienie pojęć związanych z pieniądzem jest ukształtowana przez marksistowskich prawników oraz ich klakierów. Dlaczego mówimy o świadczeniu pieniężnym a nie zapłacie lub też zwrocie długu? Kodeks zobowiązań (1933) radził sobie wyśmienicie nazywając rzeczy po imieniu. Tej sprawy nie dotknął jednak w swych wieloletnich rozważaniach dr hab. Gwiazdowski. Bo i po co? Może zbyt trudna? Może niewygodna? Po co dotykać historii? Po co się brudzić? Jest Pan naukowcem, Pańskim obowiązkiem jest się zmagać z materią. Nie jako celebryta i lekko manipulujący rzeczywistością komentator, ale jako animator i osoba kształtująca literę i rozumienie prawa. Jeżeli nie Pan to kto? Kto zajmie się rozwojem wiedzy na temat pieniądza tak aby w przyszłości oszuści nie mogli powtórzyć kolejny raz swojego numeru na granicy prawa? 

Propos kredytobiorców złotówkowych, to świat prawa i ekonomii, nie wspominając o bankowości, ponownie zawiódł. Jest niebywałym, aby jakiś durny wskaźnik WIBOR, ustalany przez kartel banków prywatnych (ACI Polska), wpływał bezpośrednio i w dowolny sposób na los kredytobiorców. Jest niebywałym, aby ten sam durny wskaźnik WIBOR wpływał bezpośrednio na zdolność kredytową obywateli Rzeczypospolitej. Są to absurdy. Kompletnie anty konsumenckie mechanizmy utrzymywane przy życiu przez głupców na tyle jednak sprytnych aby zbierać wielomiliardowe zyski każdego roku.

Chwilowa zmiana wysokości wskaźnika WIBOR nie powinna wpływać na zawarte kontrakty kredytowe w stopniu większy niż np. 1% w stosunku rocznym. Jest to ryzykiem banku aby większe skoki wygładzać i buforować. Za to bank bierze pieniądze. Nie za obsługę umowy, słanie pism i prowadzenie rachunków - to może robić każdy, tym bardziej w erze informatyzacji. Bank ma wielki know-how na temat zarządzania ryzykiem, bank to wielka firma ubezpieczeniowa. Banki pokazały swoje możliwości intelektualne emitując toksyczne kredyty w formie czegoś czego nie potrafimy nawet nazwać. Ni to kredyt, ni pożyczka z cechami instrumentu pochodnego zwanego quanto dodatkowo wyglądający jak znana z bankowości arabskiej - pożyczka tawarruq z ukrytą opłatą za brak procentu.

Skoro bank umie stosować niezwykle skomplikowaną wiedzę w swoim interesie, to może to robić także w interesie klientów, tylko trzeba go do tego zmusić. Określanie zdolności kredytowej powinno być stosowane przy użyciu stawki historycznej WIBOR np. średniej z ostatnich 10 lat. Nie doszłoby wtedy to korupcjogennej sytuacji w której chwilowy niski poziom WIBOR powoduje bańkę na rynku nieruchomości z powodu lawinowej emisji pieniądza, a chwilowy skok wartości WIBOR wpędza ludzi w tarapaty, lub też zmusza do zmiany waluty długu (lata 2007-2008). 

Są to obszary za które odpowiedzialny jest także dr hab. Gwiazdowski jako przedstawiciel prawniczej i ekonomicznej elity intelektualnej kraju. Zamiast tytułowego "rzucania się do gardeł", powinien rzucić się do roboty i normalizować stosunki ekonomiczno - społeczne w naszym pięknym ale jednocześnie umęczonym piastowskim kraju.

Pozostając w kręgu "rzucania się do gardeł", muszę zauważyć, że jest to niezwykle niemądra i niesmaczna obelga nieprzystająca zadeklarowanemu liberałowi. Chyba że on tylko malowany, medialny, a w sercu taki mały przestraszony lewicowy "dyzio karierowicz" jak wielu, zbyt wielu w naszym nieszczęsnym kraju. Nie chcę w to wierzyć, bo jest On jednym z niewielu ciekawych ludzi, których można napotkać w mediach, ale fakty są faktami. 

Nie "rzucamy się" tylko dbamy o swój los oraz los naszych rodzin. Byłbym dumny gdyby każdy Polak - także ten wykształcony z dużych miast, co dotknął niebios przenosząc się doń z miasta małego i ma wiele do stracenia, wyrwał się sowieckiego statu umysłu i uświadomił sobie, że żyje w Państwie demokratycznym, w którym każdy może wyrazić swoją opinię i walczyć o swoje interesy.

Z powodu wielu czynników, kredytobiorcy "walutowi" wiedzą, że zostali obarczeni 30 letniem ryzykownym długiem na którym mogą stracić życiowy dorobek. Ci złotówkowi jeszcze śpią i dają się oszukiwać grupie intelektualnie zdegenerowanej postkomunistycznej bankowej kliki. Przypomnę tutaj "bankowe" rozumienie zmiennych odsetek oraz dystrybucję ryzyka, która także w kredytach złotówkowych woła o pomstę do nieba.

Na zakończenie dodam, że dr hab. Gwiazdowski zasmucił mnie niezmiernie. Zamiast jako liberał wyrazić zachwyt nad tym, że pewna grupa społeczna potrafi się zorganizować i walczyć ze złem tego świata to zarzuca jej egoizm i brak solidarności. Wstrętna to manipulacja niegodna osoby o otwartym umyślne. Czyż to nie Rzymianie stosowali tą technikę do rządzenia podbitymi ludami? Jest to manipulacja napuszczająca jedną grupę społeczną na drugą - klasyczne dziel i rządź. Ciekawe czy dr hab. Gwiazdowski sam to wykombinował, czy jednak wskazał mu tą drogę niewidzialny palec, niewidzialnej ręki wolnego rynku. 

Zamiast krytykować, Panie doktorze, proszę włączyć się do prac tych zwykłych ludzi, i wspomóc ich w zakresie ochrony wszystkich klientów banków. Z uwagi na bezmiar bezprawia i zacofanie systemu, pracy jest bardzo dużo - wszelka pomoc jest mile widziana. 

Grupa tych egoistycznych cwaniaków właśnie rozpoczęła akcję w trakcie której będzie chronić swoich członków przed bankowymi licytacjami. Aktualnie wstrzymuje egzekucję mieszkania w Warszawie, które obarczone jest długiem sześciokrotnie przerastającym jego wartość. Oh taki miły apartament na Ochocie kosztujący w/g banku półtora miliona złotych. Mieszkanie ma 45 metrów... Jest to mieszkanie zwykłego człowieka w zwykłym bloku. Tym razem to tego zwykłego człowieka dotyczy prawo i to prawo niezwykle represyjne. I straszne i śmieszne. W tej i wielu innych bataliach także Pan może pomóc. Proszę czuć się zaproszonym jako ekspert nauk prawa i ekonomista. Wystarczy zapukać i poprosić o możliwość udzielenia pomocy.

Jeżeli jednak uważa Pan, że łamanie prawa jest w demokratycznym kraju oznaką wolnego rynku, to znaczy, że to nie my, ale Pan i Panu podobnie malowani liberałowie potrzebują pomocy. Jednak nie pomocy prawnej, tylko medycznej. I straszne i śmieszne. 


###

0 komentarze:

Prześlij komentarz