Prezes mBank S.A. po raz kolejny wypowiada się publicznie na temat rzekomej zgodności z prawem działalności reprezentowanego przez niego banku w ramach udzielania i obsługi tzw. kredytów waloryzowanych. Tym razem rozszerza jednak swoją narrację o kredyty indeksowane i denominowane, stając się nijako reprezentatem, swoistym rzecznikiem prasowym, znaczącej części sektora bankowego, uwikłanego w problemy z prawem. Niniejszy tekst jest odpowiedzią na publikację "Cezary Stypułkowski: Frankowicze są wkręcani w procesy" opublikowaną w Rzeczypospolitej 12 stycznia 2017.
Ostrzeżenie
Wsłuchując się w słowa prezesa mBank, należy mieć w pamięci kim jest ten człowiek i jakie są jego korzenie polityczno-biznesowe. Należy także mieć na uwadze, że był uwikłany w kontakty ze służbami bezpieczeństwa PRL, z których prawdopodobnie się nie wychodzi, tym bardziej, że te kontakty te mogły dotyczyć olbrzymich pieniędzy, będących prawdopodobnie swoistym funduszem założycielskim fortun Polski po 1989 r. Synteza życiorysu C.Stypułkowskiego znalazła miejsce w osobnym tekście "Kim Pan jest Panie Stypułkowski?".
Prezes, rzecznik prasowy, czy sędzia?
Prezes mBank S.A. kolejny już raz wypowiada się w środkach masowego przekazu na temat skutków afery kredytowej lat 2005-2008. A to gazeta głównego nurtu opublikuje wywiad ocieplający jego wizerunek, w którym doczepia się do wizerunku sportowca [1], a to napisze wywód w którym kwestionuje wyroki sądów [2]. Popada także w schizofrenię, mówiąc po jakimś czasie, że spory sądowe są nieuniknione [3]. W trakcie ostatnich dwóch lat jego aktywności, nastąpiła pewna ciekawa zmiana w tekstach ponadczasowego prezesa - przestał dopisywać, że nie pisał tekstu sam. Jestem przekonany, że nadal nie pisze ich sam, ale przestał się do tego przyznawać, od czego nie stronił jeszcze niedawno, podpierając się autorytetem innych pracowników banku [4].
Tym razem, w opinii "Cezary Stypułkowski: Frankowicze są wkręcani w procesy" opublikowanej w Rzeczypospolitej 12 stycznia 2017, prezes na zasadzie huśtawki nastrojów, neguje konieczność wyboru drogi sądowej oraz neguje rolę pełnomocników reprezentujących klientów. Sektor bankowy najprawdopodobniej przestraszył się niepozornej, jednak bardzo inteligentnej i zdeterminowanej kobiety - mec.Barbary Garlacz [5]. Jest to niesamowite, że wielki sektor bankowy, odgrodzony od społeczeństwa barierą ochronną, sektor chroniony przez media, polityków i technokratów, boi się argumentów drobnej kobiety czytającej ze zrozumieniem przepisy prawa obowiązującego w Polsce. Skoro się boi to znaczy, że mec.Garlacz ma rację. Prezes giełdowej spółki nie poświęcałby czasu osobie, która nie ma racji i która nie może zaszkodzić jego interesom. Punto.
Kolejny już raz
Co się zmieniło? Przecież nie pierwszy raz bankierzy zadrwili sobie z zasad i po raz już kolejny drenują obywateli Polski z ich oszczędności. Pamiętamy o FOZZ, kiedy to zaatakowano ekonomicznie Państwo Polskie. Zaprotestował przeciwko temu inspektor Najwyższej Izby Kontroli Ś.P. Michał Falzmann, za co zapłacił życiem. Nikt poza wąskim gronem specjalistów nie rozumiał jednak co się stało. Ludzie cieszyli się tanim i dostępnym alkoholem, możliwością kupna auta z Niemiec, posiadaniem telefonu (takiego na kabel z tarczą numerową) i wyjazdem za granicę. Świat stał dla Polaków otworem, nie warto było więc interesować się resztkami komunistycznego systemu.
W latach 90. na podstawie wytycznych architektów okresu transformacji, o czym dowiadujemy się z książki L.Balcerowicza [6], przy pomocy sektora bankowego, odebrano oszczędności rolnikom, stosując zmienne oprocentowanie kredytów [7]. Problem w tym, że banki, korzystając z tej nowej możliwości, wyznaczały wartość oprocentowania w sposób całkowicie subiektywny, co nie było zgodne z prawem. Finalnie zareagował na to sytem prawny [8], jednak ponownie nikt poza samymi rolnikami, nie zauważył problemu. Co prawda kryzys, uderzając w rolników, doprowadził do powstania Samoobrony Ś.P. Andrzeja Leppera, jednak ochrona medialna i zapewne także wywiadowcza skutecznie odcięła problem od opinii publicznej. Z sektorem próbowali sobie radzić sami rolnicy; nie dali rady. Sam inicjator protestu Andrzej Lepper, zakończył życie tragicznie, a z wielu rzeczy które po nim pozostały w pamięci wybrzmiewa mi w pamięci hasło: "Balcerowicz musi odejść!". Balcerowicz jednak został. Zostali także inni, jemu podobni. Odszedł natomiast Ś.P. A.Lepper. Odszedł tragicznie.
Po latach 90. i ugruntowanym przekonaniu o nietykalności sektora bankowego, przyszedł czas na wyż demograficzny i akcję kredytową lat 2005-2008. Tym razem sektor bankowy dokonał swoich zyskownych prawniczo-księgowych sztuczek na 500.000 polskich rodzin typowo klasy średniej - ludzi którzy często przenieśli się do dużych miast aby zacząć nowe życie. Sam sektor, chyba jednak nie zdawał sobie sprawy co robi, ponieważ tym razem dotknięci nieuczciwymi praktykami rynkowymi zostali także ludzie wykształceni i potrafiący rozeznać się w materii prawa i finansów a także świadomi swoich praw zarówno w zakresie prawa polskiego jaki wspólnotowego.
Zgonie z utratą juz praktyką, sektor bankowy w Polsce, ponownie otrzymuje ochronę medialną, a także jest wpierany przez organy Państwa oraz partie polityczne, które ponownie próbują doprowadzić do wyciszenia problemu.
Tym razem, tysiące ludzi zaczęło się organizować w mediach społecznościowych, powstały organizacje konsumenckie, zaczęto organizować uliczne demonstracje oraz akcje medialne. W wyniku wstępnego rozpoznania faktu złamania prawa przez sektor bankowy, setki osób skierowało pozwy do sądów, które w osobach setek sędziów procedują nad sprawami. Nie zawsze jest to proste i skuteczne, ponieważ sprawy są bardzo skomplikowane, a poziom edukacji prawników niewystarczający, jednak wydaje się, że masa krytyczna została osiągnięta, a sami prawnicy podciągają się z zakresu zapomnianej trochę kwestii prawa zobowiązań.
Tym razem sektor może nie dać już rady wesprzeć się swoimi wymierającymi, z powodów chociażby biologicznych, wpływami i skutecznie zadziałać w celu neutralizacji niezadowolenia społecznego. Tysiące ludzi aktywnie działa na rzecz sprawiedliwości i przestrzegania prawa, a do walki o pieniądze i prawa kredytobiorców włączyli się także prawnicy. Masa krytyczna została osiągnięta. Arogancja i opieszałość sektora bankowego uniemożliwiło powtórzenie akcji wyciszającej z 2008 roku. Tym razem konsumenci zrozumieli, że jest to ważny a możliwe, że najwyższy czas na zadbanie o swoje prawa.
Po latach 90. i ugruntowanym przekonaniu o nietykalności sektora bankowego, przyszedł czas na wyż demograficzny i akcję kredytową lat 2005-2008. Tym razem sektor bankowy dokonał swoich zyskownych prawniczo-księgowych sztuczek na 500.000 polskich rodzin typowo klasy średniej - ludzi którzy często przenieśli się do dużych miast aby zacząć nowe życie. Sam sektor, chyba jednak nie zdawał sobie sprawy co robi, ponieważ tym razem dotknięci nieuczciwymi praktykami rynkowymi zostali także ludzie wykształceni i potrafiący rozeznać się w materii prawa i finansów a także świadomi swoich praw zarówno w zakresie prawa polskiego jaki wspólnotowego.
Pierwsza fala kryzysu przyszła w 2008 r. wraz z 30% deprecjacją złotego w wyniku wybuchu kryzysu finansowego w USA. Zgodnie z utratą już praktyką, sektor bankowy w Polsce, ponownie otrzymuje ochronę medialną, a także jest wpierany przez organy Państwa oraz partie polityczne, które doprowadzają do wyciszenia problemu przy pomocy pakietu tzw. ustaw antyspreadowych.
Po siedmiu latach względnego spokoju i uśpienia czujności kredytobiorców, wybucha kolejny kryzys, tym razem związany z decyzją Narodowego Banku Szwajcarii o zakończeniu, utrzymywanego od 2011 r. związania wartości franka szwajcarskiego z euro. Decyzja ta spowodowała wzmocnienie szwajcarskiej waluty o 20% w ciągu jednego dnia - pamiętnego 15 stycznia 2015 r.
Tym razem wystąpił jednak niepodziewany problem spowodowany masowością ludzi dotkniętych toksycznymi umowami. Okazało się, że nie wystarczy już wpłynąć na kilkoro polityków, lub też zawładnąć życiem czy też zmanipulować kilku działaczy społecznych.
Tym razem, tysiące ludzi zaczęło się organizować w mediach społecznościowych, powstały organizacje konsumenckie, zaczęto organizować uliczne demonstracje oraz akcje medialne. W wyniku wstępnego rozpoznania faktu złamania prawa przez sektor bankowy, setki osób skierowało pozwy do sądów, które w osobach setek sędziów procedują nad sprawami. Nie zawsze jest to proste i skuteczne, ponieważ sprawy są bardzo skomplikowane, a poziom edukacji prawników niewystarczający, jednak wydaje się, że masa krytyczna została osiągnięta, a sami prawnicy podciągają się z zakresu zapomnianej trochę kwestii prawa zobowiązań.
Tym razem sektor może nie dać już rady wesprzeć się swoimi wymierającymi, z powodów chociażby biologicznych, wpływami i skutecznie zadziałać w celu neutralizacji niezadowolenia społecznego. Tysiące ludzi aktywnie działa na rzecz sprawiedliwości i przestrzegania prawa, a do walki o pieniądze i prawa kredytobiorców włączyli się także prawnicy. Masa krytyczna została osiągnięta. Arogancja i opieszałość sektora bankowego uniemożliwiło powtórzenie akcji wyciszającej z 2008 roku. Tym razem konsumenci zrozumieli, że jest to ważny a możliwe, że najwyższy czas na zadbanie o swoje prawa.
Prawnicy też muszą zarobić
Muszę zauważyć, że o ile działalność medialna prawników, zapewne dbających także o swój portfel, jest zrozumiała, nie jest jednak naganna ani nie łamie prawa, czego nie można powiedzieć o aktywności medialnej przedstawicieli sektora bankowego, włączając Pana Stypułkowskiego.
Należy tutaj wspomnieć o ustawie o przeciwdziałaniu nieuczciwym praktykom rynkowych oraz ustawie o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji, które zakazują rozpowszechniania nieprawdziwych informacji. Od wielu miesięcy Pan Stypułkowski bezpośrednio wpływa na opinię publiczną podając informacje jakoby bank wykonywał umowy zgodnie z prawem. Jest jednak zupełnie inaczej o czym wiedzą prawnicy i o czym dowiaduje się coraz większa ilość klientów banków. Zachowanie prezesa mBank nie tylko potencjalnie wpływa na interesy kredytobiorców, ale także ujemnie wpływa na inne banki w Polsce. Z jednej strony poprzez zawłaszczenie klientów na 2-3 dekady w taki sposób, że nie mogą oni przenieść obsługi długu do innego banku, ani też nie mogą zakończyć kontraktów przed czasem bez znacznej straty. Z drugiej strony zachowanie banków uwikłanych w aferę kredytową, wpływa na opinię całego sektora bankowego, który już utracił opinię instytucji zaufania publicznego.
Dodatkowo zagrożone są także pieniądze inwestorów, zapewne głównie funduszy inwestycyjnych, które mogły zainwestować w walory giełdowe banków znaczne środki. Tutaj wchodzi w grę ustawa o obrocie instrumentami finansowymi, która literalnie zabrania rozpowszechnianie za pomocą środków masowego przekazu, w tym internetu, lub w inny sposób fałszywych lub nierzetelnych informacji albo pogłosek, które wprowadzają lub mogą wprowadzać w błąd w zakresie instrumentów finansowych, przez dowolną osobę, jeżeli wiedziała lub przy dołożeniu należytej staranności mogła się dowiedzieć, że są to informacje nieprawdziwe lub wprowadzające w błąd.
Informacje podawane przez prezesa mBank z zakresu zgodności umów z prawem nie są prawdziwe, a sam prezes o tym wie, lub przy dołożeniu należytej staranności mógł się o tym dowiedzieć.
Należy tutaj wspomnieć o ustawie o przeciwdziałaniu nieuczciwym praktykom rynkowych oraz ustawie o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji, które zakazują rozpowszechniania nieprawdziwych informacji. Od wielu miesięcy Pan Stypułkowski bezpośrednio wpływa na opinię publiczną podając informacje jakoby bank wykonywał umowy zgodnie z prawem. Jest jednak zupełnie inaczej o czym wiedzą prawnicy i o czym dowiaduje się coraz większa ilość klientów banków. Zachowanie prezesa mBank nie tylko potencjalnie wpływa na interesy kredytobiorców, ale także ujemnie wpływa na inne banki w Polsce. Z jednej strony poprzez zawłaszczenie klientów na 2-3 dekady w taki sposób, że nie mogą oni przenieść obsługi długu do innego banku, ani też nie mogą zakończyć kontraktów przed czasem bez znacznej straty. Z drugiej strony zachowanie banków uwikłanych w aferę kredytową, wpływa na opinię całego sektora bankowego, który już utracił opinię instytucji zaufania publicznego.
Dodatkowo zagrożone są także pieniądze inwestorów, zapewne głównie funduszy inwestycyjnych, które mogły zainwestować w walory giełdowe banków znaczne środki. Tutaj wchodzi w grę ustawa o obrocie instrumentami finansowymi, która literalnie zabrania rozpowszechnianie za pomocą środków masowego przekazu, w tym internetu, lub w inny sposób fałszywych lub nierzetelnych informacji albo pogłosek, które wprowadzają lub mogą wprowadzać w błąd w zakresie instrumentów finansowych, przez dowolną osobę, jeżeli wiedziała lub przy dołożeniu należytej staranności mogła się dowiedzieć, że są to informacje nieprawdziwe lub wprowadzające w błąd.
Informacje podawane przez prezesa mBank z zakresu zgodności umów z prawem nie są prawdziwe, a sam prezes o tym wie, lub przy dołożeniu należytej staranności mógł się o tym dowiedzieć.
Czy prezes jest rzeczywiście doktorem nauk prawa?
Pan Stypułkowski, pomimo mianowania się na prawo i lewo doktorem nauk prawa, o podstawach prawa oraz prawie ochrony konsumenta wie niezbyt wiele. Wydaje się także zupełnie nie znać historii rozwoju prawa w Polsce, gdzie prawnicy wsławili się po pierwszej wojnie światowej regulacjami waloryzacyjnymi tzw. lex Zoll [8]. Interesującym jest, że były to regulacje niwelujące stratę wierzycieli wynikające z deprecjacji dolara amerykańskiego w latach 20. XX wieku. Mając podstawową widzę z zakresu problematyki kontraktów hipotecznych musiałby wiedzieć o tym wydarzeniu. Nie znając jednak tego zakresu historii prawa, czyni on wielką skazę na zaufaniu do swej narracji.
W swoich wypowiedziach Prezes Stypułkowski pozwala sobie stawiać do szeregu instytucje Państwa Polskiego - UOKiK oraz Rzecznika Finansowego, za to że ich pracownicy odważyli się stanąć po stronie konsumentów. Jest oczywistym, że instytucje mające za zadanie ochronę interesów konsumenta oraz konkurencyjności. W sposób naturalny znajdują się po odmiennej stronie rzeczywistości niż prezes banku komercyjnego zainteresowany wyłącznie interesem swoich inwestorów, którzy jak to prezes zaznacza spodziewają się zarobić na kapitale 13-14% [9] w skali roku. Aby to zrobić na kredycie udzielonym na 3-5% musi Pan oczywiście działać na pograniczu prawa. Jest to nieuniknione. Brakujące 10% musi się jakoś w bilansie pojawić.
O tego są jednak instytucje Państwa, aby na podstawie art.76 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej chronić konsumentów przed nieuczciwymi praktykami rynkowymi. Jest niezwykle interesujące, że C.Stypułkowski nie musi spierać się z UKNF. Wygląda na to, że instytucja ta została już spacyfikowana przez lobby bankowe i najwyraźniej zapomniała o swojej roli. Należy jednak pamiętać, że z powodów jej zaniedbań może dojść do katastrofy systemowej i do tej katastrofy prędzej czy później dojdzie w trakcie pozostałych 20 lat wykonania toksycznych kontraktów. Wystarczy że kurs CHF wzrośnie o kolejne 20-30% lub też LIBOR CHF zacznie się piąć w górę. KNF udaje, że tego nie zauważa, ale to się już zbliża i możemy zostać uderzeni przez nową falę kryzysu wcześniej niż się podziewamy [10].
O tego są jednak instytucje Państwa, aby na podstawie art.76 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej chronić konsumentów przed nieuczciwymi praktykami rynkowymi. Jest niezwykle interesujące, że C.Stypułkowski nie musi spierać się z UKNF. Wygląda na to, że instytucja ta została już spacyfikowana przez lobby bankowe i najwyraźniej zapomniała o swojej roli. Należy jednak pamiętać, że z powodów jej zaniedbań może dojść do katastrofy systemowej i do tej katastrofy prędzej czy później dojdzie w trakcie pozostałych 20 lat wykonania toksycznych kontraktów. Wystarczy że kurs CHF wzrośnie o kolejne 20-30% lub też LIBOR CHF zacznie się piąć w górę. KNF udaje, że tego nie zauważa, ale to się już zbliża i możemy zostać uderzeni przez nową falę kryzysu wcześniej niż się podziewamy [10].
Jako doktor prawa, C.Stypułkowski pozwala sobie na nadużycie mówiąc o aurze stopniowego załamywania się fundamentów prawa. Jest wręcz przeciwnie. To system bankowy od 25 lat łamie prawo w jego podstawach. Subiektywne ustalanie wysokości świadczeń, łamanie zasady walutowości, nominalizmu i waloryzacji, przepisów o ubezpieczeniach. To wszystko znajduje się w podstawach Kodeksu cywilnego, które to jednak wydają się nie dotyczyć systemu bankowego, łamiącego szereg podstawowych zasad prawa. Tak podstawowych, że bardziej się już nie da. Subiektywne ustalanie świadczenia znajduje się w pierwszych akapitach wykładu o świadczeniu [11], zapisy o nominalizmie pochodzą jeszcze z czasów rzymskich, a rozważania o utrzymaniu wartości świadczeń, klauzulach walutowych, towarowych oraz indeksacyjnych przeprowadzono we Francji w latach 20. XX wieku, domykając temat [12].
Idąc dalej należy wykazać zniszczenie wiedzy o kredycie bankowym [13] oraz kompletne pogwałcenie przepisów chroniących konsumenta, znajdujących się w polskim systemie prawnym przed II wojną światową, a usunięte z systemu prawnego wraz z Kodeksem cywilnym z 1964 roku, ale ponownie dodane doń w roku 1990. Podkreślenia wymaga fakt, że przepisy te od 2000 r. zostały zintegrowane z prawem wspólnotowym, wynikającym z dyrektywy 93/13/Ewg. Od tej pory język prawny zna pojęcie "wzorzec umowy" co najwidoczniej jest dla C.Stypułkowskiego, kończącego studia prawnicze w 1979 roku, novum znajdującym się poza zasięgiem jego wiedzy.
Klauzule niedozwolone silnie związane z teorią "wzorca umowy" stały się aktualnie podstawą argumentacji procesowych, jest to jednak dopiero początek. Rozwijają się także linie argumentacyjne dotykające prawdziwych fundamentów prawa w zakresie księgi zobowiązań, prowadzących do sankcji art.58 Kodeksu cywilnego, czyli bezwzględnej nieważności czynności prawnej.
Polska szkoła bankowości do szkoły iść musi
Wspominając o „polskiej szkole bankowej” przywołanej przez prezesa mBank nie można nie wspomnieć kariery C.Stypułkowskiego, która pokazuje że jego definicja bankowości to nic innego niż okradanie społeczeństwa na zasadzie „too big to fail” lub też "too big to touch". Prawdopodobnie po to został zbudowany sektor bankowy w Polsce przez oddających władzę polityczną komunistów, jednak nie jest to cel który służy społeczeństwu.
W wyniku swojej 25 letniej arogancji i operowaniu na granicy prawa, sektor bezmyślnie dobrnął do sytuacji w której adwokaci razem z sądami i urzędami państwowymi muszą doprowadzić do ponownej stabilizacji systemu. Niestety Pan Stypułkowski razem ze swoimi kolegami zaprowadzili sytem bankowy na skraj katastrofy i teraz jego stabilizację musi zająć się społeczeństwo. Jednak stabilizacja systemu nie oznacza stabilizacji pozycji establishemtu, który powinien zapłacić za wieloletnie łamanie prawa.
W wyniku swojej 25 letniej arogancji i operowaniu na granicy prawa, sektor bezmyślnie dobrnął do sytuacji w której adwokaci razem z sądami i urzędami państwowymi muszą doprowadzić do ponownej stabilizacji systemu. Niestety Pan Stypułkowski razem ze swoimi kolegami zaprowadzili sytem bankowy na skraj katastrofy i teraz jego stabilizację musi zająć się społeczeństwo. Jednak stabilizacja systemu nie oznacza stabilizacji pozycji establishemtu, który powinien zapłacić za wieloletnie łamanie prawa.
Dług ery Gierka
Wspominając o redukcji długu PRL sprzed 20 lat Pan Stypułkowski ponownie wykazał swoją ignorancję, wykazując się kompletną głupotą polityczną. Świat zachodni zrobił najlepszy interes 100 lecia, sprzedając przestarzałe technologie komunistom ery E.Gierka, za pożyczone im pieniądze. Doprowadził tym de facto do upadku PRL, która po dekadzie życia na kredyt w latach 70. wpadła w katastrofę, zakończoną błaganiem o kapitał, wyprzedażą gospodarki i otwarciem rynku na XIX wiecznych warunkach dzikiego kapitalizmu. Opisuje to dr hab. Balcerowicz w swoim dziele na temat "transformacji" [6]. Omyłka ta ponownie wyznacza wielką rysę w wiedzy prezesa, lub obnaża oczywistą manipulację zakładająca u czytelnika brak wiedzy o świecie i historii najnowszej.
Propos poruszanego problem „nie spłacania” zobowiązań, to jestem pewien, że C.Stypułkowski jest świadom sankcyjnego wydźwięku dyrektywy 93/13/Ewg. Jestem także pewien, że słyszał on o kredycie darmowym wprowadzonym przez ustawę o kredycie konsumenckim w 2001 r. Należy zaznaczyć, że prawo bezwzględnie chroni konsumenta, który w obszarze business-to-consumer jest z definicji słabszą stroną kontraktową. Zaznaczę, że problem ten stał się rzeczywistym juz 100 lat temu w związku ze wzrostem znaczenia rynku konsumenta masowego, co zostało zauważone przez znawców prawa i co ciekawe jako pierwsze w Europie znalazło odzwierciedlenie w art.71, art.72 Kodeksu zobowiązań z 1933 r.
Rzetelność
Z czystej rzetelności C.Stypułkowski zaprezentował szereg orzeczeń sądów, które orzekły wbrew prawu (czytaj: bank przegrał) lub też zgodnie z prawem (czytaj: bank wygrał).
Pierwszy z przytoczonych wyroków, niezgodnych z prawem, ale orzekających w interesie konsumenta, dotyczy sprawy przeciwko bankowi Millenium sygn. akt III C 1073/14 [14]. Jest to dosyć interesująca sprawa, w której pełnomocnik żąda pewnych kwot pieniężnych a Sąd stosuje prawo w zakresie klauzul niedozwolonych znajdujących się w rejestrze UOKiK. Na podstawie prawa polskiego oraz wspólnotowego postanowienia takiego wzorca umowy inkorporowane do węzła obligacyjnego są bezwzględnie niewiążące od momentu zawarcia umowy. Skoro klauzula indeksacyjna wypada z umowy, pomimo że jest uznawana za świadczenie poboczne, umowa upada z powodu konfliktu ekonomicznego waluty świadczenia głównego oraz podstawy oprocentowania, jakim jest LIBOR CHF. Upadek umowy znajduje się w narracji mec.Garlacz, co nie podoba się Panu Stypułkowskiemu. Identyczne wnioski znajdują się jednak także w narracji prof. Z.Ofiarskiego [15], niekwestionowanego specjalisty od prawa bankowego, którego Prezes mBank musi świetnie znać z uwagi na jego zaangażowanie w życie sektora [16].
Wyrok SN sygn akt. I CSK 1049/14 pokazuje, że pozostawienie argumentacji na poziomie klauzul niedozwolonych nie jest drogą gwarantującą sukces [17]. Tutaj Sąd ma możliwość do lawirowania w celu utrzymania wykładni zgodnej z intencją sektora bankowego. Budując linię argumentacyjną należy więc sięgnąć do podstaw prawa, zadając pytania czy określono skutecznie zobowiązanie stron, czy świadczenia nie są ustalane subiektywnie przez stronę umowy, wreszcie należy spytać o naturę świadczenia pieniężnego oraz o cel i naturę waloryzacji umownej w świetle wiedzy z zakresu teorii pieniądza, że zobowiązanie pieniężne stanowi w istocie pewną wartość ekonomiczną, a pieniądz traci na wartości w/g ustalonej strategii inflacyjnej NBP, co prowadzi do wniosku że indeksem niwelującym spadek wartości jest wskaźnik inflacji [18]. Nie jest to proste, ale na tej podstawie rozprawiono się z kryminalistami z białych kołnierzykach i żółtych krawatach w Islandii [19]. No i należy zwrócić uwagę na art.358/1 §5, który zakazuje stosowania waloryzacji umownej w sytuacji gdy ustawodawca zakazuje tego gdy wysokość świadczenia pieniężnego jest regulowana autonomicznie. Takie autonomiczne mechanizmy znajdują się w art.69 Prawa bankowego, o czym przypomina chociażby Rzecznik Finansowy.
Manipulacja czy już złamanie prawa?
Cezary Stypułkowski przytoczył także wyrok niezwykle trudny dla całego środowiska prawniczego sektora bankowego - II CSK 750/15 [20]. Koncentrując się na niewątpliwej arogancji i braku kompetencji prawników mBank, prezes oznajmia publicznie, że prawnicy mBank S.A. tak bardzo nie szanują prawa, że nie potrafią skutecznie wypowiedzieć umowy. Jest to informacja uderzająca, jednak nie jest to wszystko co orzekł Sąd Najwyższy oddalając ostatecznie kasację mBank.
Prezes Stypułkowski dokonał manipulacji informacją na temat wyroku II CSK 750/15 ukrywając jednoznaczną i wyłożoną w wielu akapitach argumentację Sądu na temat niedozwolonego charakteru klauzul przeliczeniowych PLN/CHF oraz CHF/PLN, które składają się na mechanizm "waloryzacyjny". Sąd podkreślił, że są to klauzule nieskuteczne, co oznacza, że strony nie są nimi związane. Sąd zaznacza, że kredytobiorca zobowiązany jest do zwrotu kwoty kredytu, jednak z pominięciem de facto klauzuli waloryzacyjnej. Rzecz to niebywała, że prezes Stypułkowski pozwolił sobie pominąć tę informację.
Podkreślę, że dla udziałowców oraz inwestorów mBank oznacza to, że wszystkie umowy o kredyt waloryzowany nie mogą być wykonane w sposób zgodny z zamierzeniem banku, a zgodnie z prawem zostaną wykonane jako umowy złotowe z oprocentowaniem należnym helweckiej walucie, co spowoduje znaczne spadki prognoz ekonomicznych.Tego typu informacja powinna zostać skierowana do przedstawicieli GPW i podana do publicznej wiadomości w celu ochrony inwestorów.
Dezinformacja
Rzetelnie informujący Prezes mBank, przytoczył następnie szereg wyroków z których konsument rzekomo przegrał. Niestety większość z przytoczonych wyroków negatywnych dla konsumentów nie znajduje się w zasobach sieci publicznej, więc nie mogę się od nich odnieść. Nie mogli tego zrobić także inny czytelnicy opinii C.Stypułkowskiego. W jakim celu więc opiniodawca umieścił te wyroki? Tego nie potrafię powiedzieć.
Suma wszystkich pomyłek
Jedyny wyrok z dostępnym pisemnym orzeczeniem oznaczony został sygnaturą I ACa 645/16, więc możemy mu się przyjrzeć [21].
Jest to umowa zawarta z Polbank EFG - bankiem greckim operującym w Polsce, na specjalnych zasadach. Kredytobiorcy, posiadając umowę indeksowaną z zawartym aneksem, przegrali apelację korzystając z pomocy prawnej z urzędu. Pełnomocnik popełnił szereg błędów argumentacyjnych, które nawet wyliczył sąd. Błędy popełnione przez adwokata znajdowały się w zakresie błędu oświadczenia woli, oraz wyboru strategii procesowej opartej na abuzywności klauzuli indeksacyjnej w sytuacji zawarcia aneksu w kontekście linii obrony bazującej na podważaniu tytułu egzekucyjnego. Pełnomocnik nie orientował się także w rozszerzonej skuteczności zapisów znajdujących się w rejestrze UOKiK. Są to błędy podstawowe.
Sąd wydaje się także popełnić błąd mówiąc, że rekomendacja nie ma mocy prawnej. Jest to prawdą, jednak ustawa o nieuczciwych praktykach rynkowych w art.3 mówi, że zakazane jest stosowanie nieuczciwych praktyk rynkowych. Natomiast w art.5 ust.1 zaznacza, że praktykę rynkową uznaje się za działanie wprowadzające w błąd, definiując w art.5 ust.2 pkt 4) że nieprzestrzeganie kodeksu dobrych praktyk, do którego przedsiębiorca dobrowolnie przystąpił, jeżeli przedsiębiorca ten informuje w ramach praktyki rynkowej, że jest związany kodeksem dobrych praktyk. Tutaj sąd przeoczył rekomendację S, która jest takim zestawem dobrych praktyk. Sąd przeoczył także nakaz badania z urzędu nieuczciwości klauzul. Jest to znany wymóg ochrony konsumenta [22]. Są to błędy ważne.
Wniosek jest niestety taki, że klient nie powinien bazować na przypadkowym pełnomocniku, pełnomocnik nie powinien popełniać podstawowych błędów, a sąd powinien wykazać się empatią i intencją ochrony konsumenta z urzędu. Biorąc pod uwagę przegraną pełnomocnika z powodów szkolnych błędów, Sąd nie powinien zasądzać mu wynagrodzenia, które pobrał w wysokości 6.542 zł.
Należy skonkludować, że bank doprowadził do tragedii życiowej swoich klientów tylko i wyłącznie dzięki błędom procesowym popełnionym przez wszystkie trzy strony. Za dług 368.000 zł, po kilku latach spłaty, bank zarządał wystawiając bankowy tytuł egzekucyjny, zapewne ok. 600.000 zł. W żadnej mierze nie jest to zgodne ani z zasadą waloryzacji art.358/1 §2, której celem jest nie spekulacja na walucie tylko utrzymanie wartości wierzytelności pieniężnej, ani wykładnią słowa „indeksacja”, nie też postanowieniami art.69 Prawa bankowego, o czym Sąd niestety zapomniał. Zapomniał o tym także pełnomocnik, który powinien przywołać art.358/1 §5 zakazujący waloryzacji dla umowy o kredyt bankowy. Zapomniał także prawdopodobnie poprosić o wsparcie intelektualne UOKiK oraz RF.
Kursy waluty ustalany jest dowolnie
Pomimo dywagacji prezesa mBank, jest oczywistym, że banki ustalały dowolnie kurs franka. Aby to zweryfikować wystarczy prześledzić odstępstwa kursu np. mBank od kursu średniego [23]. W zależności od sytuacji rynkowej bank zmieniał parametry ustalania cen kupna i sprzedaży. Właściwie chyba nawet stwierdził to specjalista mBank w trakcie przesłuchania w trakcie jednej z rozpraw [24]. Należy także zaznaczyć, że teoria prawa jednoznacznie zakazuje wyznaczania wysokości świadczeń na podstawie subiektywnych ocen jednej ze stron [11].
Przywoływane przez C.Stypułkowskiego orzeczenie Sądu Okręgowy w Szczecinie (I C 523/15) wydaje się omawiać tzw. spread [25], który jednak nie jest obiektem prawa bankowego ani też umowy kredytu. Wydaje się nawet, że prawo bankowe w nowelizacji z 2011 roku nie wprowadza do ustawy dwóch cen waluty, mówiąc o zasadach określania sposobów i terminów ustalania kursu wymiany walut. Kursu a nie kursów. Skąd więc dwa kursy w narracji Sądu? Należy także podkreślić, że waloryzacja umowna służy utrzymaniu wartości zobowiązania pieniężnego i z zasady nie doprowadza do żadnych transferów dewizowych. W tej sytuacji nie można więc mówić o jakimkolwiek zysku banku z uwagi na obrót walutowy. No i oczywiście wchodzi ponownie w moc art.358/1 §5 omawiany powyżej.
Przywoływane przez C.Stypułkowskiego orzeczenie Sądu Okręgowy w Szczecinie (I C 523/15) wydaje się omawiać tzw. spread [25], który jednak nie jest obiektem prawa bankowego ani też umowy kredytu. Wydaje się nawet, że prawo bankowe w nowelizacji z 2011 roku nie wprowadza do ustawy dwóch cen waluty, mówiąc o zasadach określania sposobów i terminów ustalania kursu wymiany walut. Kursu a nie kursów. Skąd więc dwa kursy w narracji Sądu? Należy także podkreślić, że waloryzacja umowna służy utrzymaniu wartości zobowiązania pieniężnego i z zasady nie doprowadza do żadnych transferów dewizowych. W tej sytuacji nie można więc mówić o jakimkolwiek zysku banku z uwagi na obrót walutowy. No i oczywiście wchodzi ponownie w moc art.358/1 §5 omawiany powyżej.
Podkreślenie, że uznanie klauzul indeksacyjnych za niewiążące nie pozbawia umowy jej indeksowanego charakteru, gdyż sama indeksacja nie jest abuzywna, jest już akrobatyką prawniczą godną obrońcy gangstera. Należy zaznaczyć, że opinie takie wydaje np. dr hab. M.Kaliński - jeden z organizatorów kompromitującej konferencji WPiA na temat prawa ochrony konsumenta [26]. Dlaczego robi będąc kierownikiem katedry prawa cywilnego. Nie wiem. Robiąc to przynosi wstyd polskiej cywilistyce w przynajmniej cywilistyce w wydaniu Uniwersytetu Warszawskiego.
Aby to zrozumieć wystarczy zastanowić się jak wykonać umowę pozbawioną klauzuli indeksacyjnej w jej „indeksacyjnym” duchu. Nie ma takiej możliwości, ponieważ w miejsce usuniętych postanowień nie mogą wejść żadne przepisy dyspozytywne, ponieważ takowe nie istnieją. Zaznaczam, że próba wstawienia art.358 §1 prowadzic musi do fiaska, ponieważ dług oznaczony w bankowym CHF nie jest długiem pieniężnym wyrażonym w pieniądzu obcym. Należy także pamiętać, że samo wyznaczenie salda w CHF jest także niewiążące, ponieważ tutaj bank stosuje własne kursy kupna waluty.
Gdybyśmy chcieli tak jednak uznać, że saldo wyrażone jest w pieniądzu obcym, to niechybnie prowadzi nas to do złamania zasady walutowości bezwzględnie obowiązującej przed 2009 rokiem.
Twierdzenie o indeksacyjnej naturze umowy o kredyt jest do obalenia także wychodząc z wiedzy czym jest "waloryzacja". Samo stosowanie wskaźnika nie związanego z przedmiotem umowy prowadzi do spekulacji i hazardu, co jest sprzeczne z naturą zobowiązania pieniężnego, prowadząc do sankcji art.58. Próba stosowania waloryzacji umownej art.358/1 §2 w przypadku umowy o kredyt bankowy prowadzi także do art.58 z powodu art.358/1 §5. Prezes Stypułkowski, będący doktorem nauk prawa, powinien to rozumieć. Pracownik naukowy UW także. Dlaczego udają, że jest inaczej nie wiem. Przynajmniej jeden z nich łamie otwarcie prawo, a drugi niszczy reputację swoją oraz swojego Uniwersytetu. Jeżeli nie rozumieją co oznacza "waloryzacja", znaczy to, że nie odebrali należytego wykształcenia, nie wykonali należytych studiów w tym zakresie, albo manipulują wiedzą na temat podstaw prawa cywilnego.
Najważniejsze jest jednak, że należycie wykształcony prawnik powinien te podstawowe kwestie rozumieć i być w stanie wyłożyć je w sądzie. Bez wykonania pracy związanej z wykładnią prawa, będziemy poruszać się na poziomie tzw. plotki prawnej, która powstaje przez bezmyślne i automatyczne powtarzanie po innych, czy to autorach podręczników, a to opracowań prawniczych, czy też orzeczeń sądów, które są de facto pewną pochodną argumentacji stron. W Polsce prawo wyznacza ustawa, której wykładnię należy przeprowadzić podczas przewodu sądowego a nie wyrwane z kontekstu akapity zawierające fragmenty cudzych myśli.
Aby to zrozumieć wystarczy zastanowić się jak wykonać umowę pozbawioną klauzuli indeksacyjnej w jej „indeksacyjnym” duchu. Nie ma takiej możliwości, ponieważ w miejsce usuniętych postanowień nie mogą wejść żadne przepisy dyspozytywne, ponieważ takowe nie istnieją. Zaznaczam, że próba wstawienia art.358 §1 prowadzic musi do fiaska, ponieważ dług oznaczony w bankowym CHF nie jest długiem pieniężnym wyrażonym w pieniądzu obcym. Należy także pamiętać, że samo wyznaczenie salda w CHF jest także niewiążące, ponieważ tutaj bank stosuje własne kursy kupna waluty.
Gdybyśmy chcieli tak jednak uznać, że saldo wyrażone jest w pieniądzu obcym, to niechybnie prowadzi nas to do złamania zasady walutowości bezwzględnie obowiązującej przed 2009 rokiem.
Twierdzenie o indeksacyjnej naturze umowy o kredyt jest do obalenia także wychodząc z wiedzy czym jest "waloryzacja". Samo stosowanie wskaźnika nie związanego z przedmiotem umowy prowadzi do spekulacji i hazardu, co jest sprzeczne z naturą zobowiązania pieniężnego, prowadząc do sankcji art.58. Próba stosowania waloryzacji umownej art.358/1 §2 w przypadku umowy o kredyt bankowy prowadzi także do art.58 z powodu art.358/1 §5. Prezes Stypułkowski, będący doktorem nauk prawa, powinien to rozumieć. Pracownik naukowy UW także. Dlaczego udają, że jest inaczej nie wiem. Przynajmniej jeden z nich łamie otwarcie prawo, a drugi niszczy reputację swoją oraz swojego Uniwersytetu. Jeżeli nie rozumieją co oznacza "waloryzacja", znaczy to, że nie odebrali należytego wykształcenia, nie wykonali należytych studiów w tym zakresie, albo manipulują wiedzą na temat podstaw prawa cywilnego.
Najważniejsze jest jednak, że należycie wykształcony prawnik powinien te podstawowe kwestie rozumieć i być w stanie wyłożyć je w sądzie. Bez wykonania pracy związanej z wykładnią prawa, będziemy poruszać się na poziomie tzw. plotki prawnej, która powstaje przez bezmyślne i automatyczne powtarzanie po innych, czy to autorach podręczników, a to opracowań prawniczych, czy też orzeczeń sądów, które są de facto pewną pochodną argumentacji stron. W Polsce prawo wyznacza ustawa, której wykładnię należy przeprowadzić podczas przewodu sądowego a nie wyrwane z kontekstu akapity zawierające fragmenty cudzych myśli.
Ryzyko walutowe jest wiedzą podstawową
Najzabawniejsze jest twierdzenie prezesa mBank, że konsumenci widzieli o ryzyku walutowym, ponieważ świadomość tego faktu jest powszechna. Na poparcie swojej tezy przywołał on wyniki badań Fundacji na rzecz Kredytu Hipotecznego. O przywołanej fundacji i jej publikacjach pierwsze słyszę [27]. Tym argumentem Pan Prezes obnażył swoje manipulatorskie intencje, które niestety zostały opublikowane w ogólnopolskim dzienniku. Próba pobrania zeszytu "fundacji" z 2006 roku kończy się raptem dostępem do spisu treści. Czy to Pan Stypułkowski nazywa dostępem do wiedzy? Należy sprawdzić, czy BRE Bank reklamował tę broszurkę i rozdawał swoim klientom w latach 2006-2008. Raczej nie warto tego robić. Szkoda czasu. Coś takiego nie miało miejsca.
Przywoływanie tajemniczej broszurki, jeszcze bardziej tajemniczej organizacji - nie jest już skazą na narracji. To jest wielka dziura wskazująca na rozpaczliwą próbę manipulacji opinią publiczną.
Czas chyba nie tylko zmienić prawników w mBank, którzy nie potrafią wypowiedzieć umowy, ale także przewietrzyć dział PR, który niewątpliwie pisze publiczne wystąpienia Pana Stypułkowskiego. Zaznaczę, że zgodnie z Rekomendacją S, banki informowały o 20% zmianie kursu [28 3.1.4] i to w wersji optymistycznej wyznacza widzę przeciętnego konsumenta.
Czas chyba nie tylko zmienić prawników w mBank, którzy nie potrafią wypowiedzieć umowy, ale także przewietrzyć dział PR, który niewątpliwie pisze publiczne wystąpienia Pana Stypułkowskiego. Zaznaczę, że zgodnie z Rekomendacją S, banki informowały o 20% zmianie kursu [28 3.1.4] i to w wersji optymistycznej wyznacza widzę przeciętnego konsumenta.
Należy dla przeciwwagi dodać jednak, że bank doskonale wiedział co robił, o czym poświadczył Prezes Stypułkowski podczas walnego zgromadzenia akcjonariuszy [29]. Najciekawsza jest wypowiedź w 44 minucie 16 sekund. Cytuję:
Te wahania kursu były możliwe do przewidzenia w momencie gdy te umowy były zawarte. No i my jesteśmy oczywiście na to przygotowani.
Bank oczywiście przewidując zmianę kursu w okresie lawinowej sprzedaży tzw. opcji walutowych, wiedział że on wzrośnie. Wiedział, że SNB rozpaczliwie utrzymuje kurs CHF przed spekulacjami finalnie sztucznie wiążąc go z euro w 2011 r. [30]. Tę wiedzę posiadali oczywiście specjaliści od rynku forex, aczkolwiek pewnie nie wiedzieli tego ekonomiści, odbierający edukację na polskich uniwersytetach. Tak czy inaczej jest pewnym, że kredytobiorca nie zakładał nigdy, przenigdy ani też nie mógł sobie nawet wyobrazić zmiany kursu waluty obcej o 100%. Są to oczywiste fakty. Twierdzenie inaczej jest bezczelną manipulacją. Dodam także, że banki wiedziały o rychłym załamaniu pary PLN/CHF, ponieważ związanie walut nie może trwać wiecznie, będąc poddawane ciągłemu atakowi spekulantów. Najbardziej znany tego typu atak został wykonany przez znanego wszystkim G.Sorosa przeciwko bankowi Anglii [31], na którym to G.Soros zarobił 1.000.000.000 dolarów.
Zastanówmy się jednak co groziło bankowi w przypadku zmian wartości pary PLN/CHF? W przypadku umocnienia złotego bank mógł stracić co najwyżej 50% zakładając że CHF zrównał się z PLN. Matematycznie, zakładając zagładę Szwajcarii było to 100%, aczkolwiek jest to nie możliwe i oznaczałoby zapaść ekonomiczną świata zachodniego. Z drugiej strony ryzyko klienta nie jest ograniczone w żaden sposób. Część konsumentów ma już teraz dług powiększony o 100%, zaciągając dług przy 2 PLN/CHF, przypominając że aktualny kurs oscyluje wokół 4 PLN/CHF.
Stosowanie przez C.Stypułkowskiego tak (za przeproszeniem) głupich argumentów pokazuje desperację Prezesa, który musi być w niemałych opałach. Szkoda tylko, że pogrąża mBank S.A. przez uporczywe manipulowanie opinią publiczną, zamiast podjęcia działań naprawczych. Może to doprowadzić do katastrofy.
Zaplanowana inżynieria kredytowa
Dla przeciwwagi przytoczę dwa opracowania, których C.Stypułkowski jako ekspert musi być świadom. Oba dotyczą problemu takiego zakombinowania aby bank mógł udzielać kredytów w sytuacji wysokich stóp procentowych. Pierwsze z nich to opracowanie z 1991 r. argentyńskiego ekonomisty E.Melinskiego w którym czytamy o indeksacji [32]. Drugi to opracowanie z 1999 r. A.Gutowskiej, wykazujące korzyść rat równych. Warte jest uwagi, że autorka stosuje prawidłowo słowo indeksacja, mówiąc o wyrównaniu zgodnie z inflacją zgromadzonych środków pieniężnych. Aktualnie już nikt nie wie czym jest indeksacja, dzięki takim jak C.Stypułkowskiego wywodom niszczącym fundamenty prawa. Zachęcam do kwerendy w celu sprawdzenia znaczenia słowa "indeksacja" w słownikach języka polskiego [33] oraz źródłach anglojęzycznych [34] [35].
Zacofani o 100 lat
Zachęcam także do odszukania rozważań doktryny francuskiej z początku XX w. kiedy to dyskutowano te sprawy we Francji [36]. Niestety C.Stypułkowski, doktor nauk prawa UW, nie jest prawdopodobnie tego świadom, lub ordynarnie tę wiedzę ukrywa. Jest to niestety kolejny doktor UW, który nauczył się w szkole, że wiedzę należy stosować do osiągania swoich własnych korzyści. Szkoda i wstyd dla Uniwersytetu.
Warto także sięgnąć pamięcią do raportów NBP lat 1999-2004 aby zrozumieć, że banki zastosowały CHF do oferowania spekulacyjnych umów kredytowych tylko i wyłączenie z powodu wzrastających stóp referencyjnych euro i malejących stóp CHF [37]. Banki przeskoczyły z kredytów wyrażonych w euro na CHF z uwagi na niższy LIBOR [38], co przy deprecjacji złotego umożliwiało utrzymać zdolność sprzedaży umów kredytowych z uwagi na pozornie zwiększoną zdolność kredytową klientów [39].
Warto także sięgnąć pamięcią do raportów NBP lat 1999-2004 aby zrozumieć, że banki zastosowały CHF do oferowania spekulacyjnych umów kredytowych tylko i wyłączenie z powodu wzrastających stóp referencyjnych euro i malejących stóp CHF [37]. Banki przeskoczyły z kredytów wyrażonych w euro na CHF z uwagi na niższy LIBOR [38], co przy deprecjacji złotego umożliwiało utrzymać zdolność sprzedaży umów kredytowych z uwagi na pozornie zwiększoną zdolność kredytową klientów [39].
Kredyty walutowe
Każde dobro posiada naturalne ograniczenia, co wpływa na prawa podaży i popytu. Zbyt duży popyt prowadzi do podniesienia cen w przypadku zbyt małej podaży. Są to podstawowe zasady działania rynku, które nie mogły jednak zadziałać w przypadku użycia waluty obcej jedynie jako wirtualnego miernika wartości, bez doprowadzania do rzeczywistego obrotu dewizowego na rynku.
W jednym z pism z NBP kierowanym do ZBP, nadzór bankowy (wtedy jeszcze GNB) pisał o kredytach walutowych wchodzących w zakres prawa bankowego oraz prawa dewizowego [40, str.35], także [41]. Banki nie weszły jednak w zakres prawa dewizowego; nie musiały pozyskiwać waluty obcej w celu przekazanie jej kredytobiorcom. Jedyne co musiały zrobić to zbilansować swoje księgi. W rzeczywistości banki stosując sprzeczną z prawem praktykę bankową wprowadziły na rynek coś w rodzaju instrumentu pochodnego zwanego Quanto [42], w którym inwestor lub spekulant otrzymuje pieniądze ze stopą procentową przynależną innej walucie.
Należy podkreślić, że stanowisko rządu sprzed 10 lat dotyczyło kredytów walutowych podlegających pod prawo dewizowe a nie kontraktów „walutowych” w/g praktyki bankowej testowanej w latach 90. przez InvestBank [43], który oferował "waloryzowane" depozyty.
Zarzuty Prezesa co do zmiany stanowiska przedstawicieli instytucji rządowych nie są więc trafione. Ani umowy waloryzowane, ani indeksowane, ani nawet denominowane nie podlegają pod prawo dewizowe. A wszystkie one w wyniku obejścia prawa w taki czy inny sposób są niezgodne z prawem. Czy było to wtedy wiadome? Tego nie potrafię powiedzieć. Z literatury prawniczej wynika, że zasada walutowości była przez wszystkich prawników raczej pogardzana. Nie jest to jednak istotne w świetle art.358 K.c. w brzmieniu sprzed 2009 roku. Nieznajomość prawa nie zwalnia z odczuwania skutków jego działania. Profesjonalista jakim jest bank powinien działać bezwzględnie zgodnie z prawem. Jest to ponad wszelką wątpliwość.
W jednym z pism z NBP kierowanym do ZBP, nadzór bankowy (wtedy jeszcze GNB) pisał o kredytach walutowych wchodzących w zakres prawa bankowego oraz prawa dewizowego [40, str.35], także [41]. Banki nie weszły jednak w zakres prawa dewizowego; nie musiały pozyskiwać waluty obcej w celu przekazanie jej kredytobiorcom. Jedyne co musiały zrobić to zbilansować swoje księgi. W rzeczywistości banki stosując sprzeczną z prawem praktykę bankową wprowadziły na rynek coś w rodzaju instrumentu pochodnego zwanego Quanto [42], w którym inwestor lub spekulant otrzymuje pieniądze ze stopą procentową przynależną innej walucie.
Należy podkreślić, że stanowisko rządu sprzed 10 lat dotyczyło kredytów walutowych podlegających pod prawo dewizowe a nie kontraktów „walutowych” w/g praktyki bankowej testowanej w latach 90. przez InvestBank [43], który oferował "waloryzowane" depozyty.
Zarzuty Prezesa co do zmiany stanowiska przedstawicieli instytucji rządowych nie są więc trafione. Ani umowy waloryzowane, ani indeksowane, ani nawet denominowane nie podlegają pod prawo dewizowe. A wszystkie one w wyniku obejścia prawa w taki czy inny sposób są niezgodne z prawem. Czy było to wtedy wiadome? Tego nie potrafię powiedzieć. Z literatury prawniczej wynika, że zasada walutowości była przez wszystkich prawników raczej pogardzana. Nie jest to jednak istotne w świetle art.358 K.c. w brzmieniu sprzed 2009 roku. Nieznajomość prawa nie zwalnia z odczuwania skutków jego działania. Profesjonalista jakim jest bank powinien działać bezwzględnie zgodnie z prawem. Jest to ponad wszelką wątpliwość.
Typowy konsument
Pan Stypułkowski ponownie został wpędzony w tarapaty przez niedostatecznie uważnego pracownika PR oraz zapewne typowego pracownika działu prawnego, którzy niewątpliwie wspólnie pracowali nad tekstem jego opinii.
Powołanie się na art.2 pkt 8) ustawy o przeciwdziałaniu nieuczciwym praktykom rynkowym definiującej przeciętnego konsumenta jako osobę dostatecznie dobrze poinformowaną, uważną i ostrożną. Pojawia się na twarzy uśmiech. Autor jest osobą bardzo niemoralną. Twierdzenie, że konsument powinien być na tyle dobrze poinformowany żeby rozumieć umowy denominowane, waloryzowane, oraz indeksowane jest zwykłą, ordynarną i prymitywną, manipulacją.
Gdyby to było proste to nie dyskutowalibyśmy o tym od dwóch lat, a ustawodawca nie musiał by gwałcić prawa w tzw. ustawach antyspreadowych. Tak więc kolejna wyrwa w wiarygodności samozwańczego rzecznika prasowego środowiska banków łamiących przepisy prawa w Polsce. Zaznaczę, że ta sama ustawa o przeciwdziałaniu nieuczciwym praktykom rynkowym mówi w art.4 oraz art.5, że to co robi Pan Stypułkowski jest nieuczciwą praktyką rynkowa, a w art.3 podkreśla, że zakazane jest stosowanie nieuczciwych praktyk rynkowych. Dodatkowo wchodzi w grę art.39 ustawy o obrocie instrumentami finansowymi.
To co robi prezes giełdowej spółki mBank S.A. jest zakazane i stanowi złamanie prawa.
Dla porządku przypomnę, że zgodnie z Rekomendacją S, banki informowały o 20% zmianie kursu [28 3.1.4] i to ewentualnie wyznacza widzę przeciętnego konsumenta.
Powołanie się na art.2 pkt 8) ustawy o przeciwdziałaniu nieuczciwym praktykom rynkowym definiującej przeciętnego konsumenta jako osobę dostatecznie dobrze poinformowaną, uważną i ostrożną. Pojawia się na twarzy uśmiech. Autor jest osobą bardzo niemoralną. Twierdzenie, że konsument powinien być na tyle dobrze poinformowany żeby rozumieć umowy denominowane, waloryzowane, oraz indeksowane jest zwykłą, ordynarną i prymitywną, manipulacją.
Gdyby to było proste to nie dyskutowalibyśmy o tym od dwóch lat, a ustawodawca nie musiał by gwałcić prawa w tzw. ustawach antyspreadowych. Tak więc kolejna wyrwa w wiarygodności samozwańczego rzecznika prasowego środowiska banków łamiących przepisy prawa w Polsce. Zaznaczę, że ta sama ustawa o przeciwdziałaniu nieuczciwym praktykom rynkowym mówi w art.4 oraz art.5, że to co robi Pan Stypułkowski jest nieuczciwą praktyką rynkowa, a w art.3 podkreśla, że zakazane jest stosowanie nieuczciwych praktyk rynkowych. Dodatkowo wchodzi w grę art.39 ustawy o obrocie instrumentami finansowymi.
To co robi prezes giełdowej spółki mBank S.A. jest zakazane i stanowi złamanie prawa.
Dla porządku przypomnę, że zgodnie z Rekomendacją S, banki informowały o 20% zmianie kursu [28 3.1.4] i to ewentualnie wyznacza widzę przeciętnego konsumenta.
Pozwy grupowe
Należy się zgodzić z doktorem nauk prawa Stypułkowskim, że pozwy grupowe nie są drogą idealną, ponieważ nie prowadzą do orzeczenia finalnego, wymagając kolejnych procesów z prejudykatem. To rzeczywiście nie jest dobra droga. Prawo pozwów zbiorowych powinno gwarantować domknięcie sprawy już w trakcie samego procesu zbiorowego. Sprawy przeciwko bankom powinny, z uwagi na swoją masowość, zostać maksymalnie uproszczone, np. na zasadzie kredytu darmowego, znanego z ustawy o kredycie konsumenckim.
Proszem Pani! Basia mówi, że ja kłamie!
Pan Stypułkowski wydaje się uważać, że nadal znajduje się otoczeniu gwarantującym jemu oraz jego przedsiębiorstwom bezgraniczną nietykalność. Obawiam się jednak, że 25 lat powinno wystarczyć, aby zbudował on dostatecznie stabilny system nie wymagający ciągłej pomocy starczych braci, ani rodziców. Pora wydorośleć Panie prezesie. Nie wypada tak ciągle płakać i wołać o pomoc. Prezes Stypułkowski miał 6 lat na uporządkowanie spraw. Nie zrobił tego jednak, po raz kolejny będąc pewnym, że ktoś przyjdzie i posprząta ten bałagan za niego. Nie jestem pewien czy za tego typu pracę powinien on pobierać roczne pobory rzędu 3 mln złotych, którymi czasem chwali się w mediach.
Stabilizacja systemu
Prezes wyraził po raz kolejny swoją pogardę dla systemu prawa oraz trójpodziału władzy w Polsce, prognozując, że ukształtowanie się rozsądnej linii orzeczniczej zajmie trochę czasu. Rozumiem, że rozsądna linia oznacza akceptację stanu permanentnego stanu łamania prawa. Tym razem nie da rady. Sprawy poszły za daleko. Czas dany sektorowi, został przez ten sektor zmarnowany.
Teraz nadszedł moment w którym nadzieja pozostaje w staraniach intelektualnych rzeszy rozsianych po Polsce prawników, którzy nauczą się jak postępować w sprawach przeciwko bankom i będą skutecznie egzekwować prawo. To oni wypracują efektywne linie argumentacyjne, które przywrócą stan praworządności w Polsce.
Robienie zarzutów prawnikom ścierającym się z sektorem bankowym, jest bardzo prymitywną zagrywką. Aparat Państwa dał sektorowi kilka miesięcy wytchnienia, poprzez głos wysłany z Kancelarii Prezydenta RP. Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej, Pan Andrzej Duda, kładąc na szali swoje słowo, dał sektorowi czas na mediacje z konsumentami i posprzątanie tego problemu [44]. Sektor tego jednak nie robi publikują wręcz miejscami śmieszne wypowiedzi prezesa Stypułkowskiego.
Po kostki w ...
Pozwolę sobie przywołać słowa wypowiedziane przez Zbigniewa Herberta do Przemysława Gintrowskiego [45], które nieco pozwoliłem sobie dopasować:
Co ci bankierzy zrobili? Weszli obiema nogami, przepraszam pana bardzo za wyrażenie, w gówno i tak stoją, nie wiedząc co zrobić. Bo tak wyjść, przepraszam pana bardzo, z tego gówna, to nie bardzo jest czym nogi obetrzeć, a zostawić buty, przepraszam pana bardzo, w gównie żal.
Niniejszym proszę Pana Stypułkowskiego, z którym za pośrednictwem tego tekstu prowadzę polemikę, aby zrozumiał i uświadomił sobie, że stoi od 6 już lat po szyję (za przeproszeniem) w gównie. Stoi Pan (za przeproszeniem) w fekaliach robionych przez Pana kolegów z BRE Banku, którzy w latach 2005-2008 najedli się przepisów prawa i praktyki bankowej i wydalili ze swoich namaszczonych przez PRL ciał to co tworzy teraz Pańskie otoczenie biznesowe. Trzy lata takich wstrętnych wypróżnień, w których Pan od 6 lat trwa, to musi być dla Pana ból nieprawdopodobny. Proszę się nie upierać, że jest inaczej; no chyba że wzmocnił się Pan przez dekadę trwania w ekstrementach Banku Handlowego.
Proszę zrozumieć, że ilość (przepraszam ponownie) gówna się tylko i wyłącznie zwiększa i niedługo zacznie szkodzić pańskiemu zdrowiu oraz zdrowiu inwestorów, którzy przekazali pieniądze spółce którą Pan zarządza. Jako Prezes spółki giełdowej jest Pan odpowiedzialny za biodegradację tej kloaki w sposób zgodny z prawem i niestety - to Pana zaboli: interesem klientów Pana banku. Do tego ostatniego niestety, to Pana na pewno zdziwi a może i rozwścieczy, zmuszą Pana przepisy prawa obowiązującego w Polsce a także przepisy unijne. Zachęcam więc do zadumy i skierowanie uprzejmej i pokornej prośby o mediację do klientów swojego banku.
Proszę zrozumieć, że ilość (przepraszam ponownie) gówna się tylko i wyłącznie zwiększa i niedługo zacznie szkodzić pańskiemu zdrowiu oraz zdrowiu inwestorów, którzy przekazali pieniądze spółce którą Pan zarządza. Jako Prezes spółki giełdowej jest Pan odpowiedzialny za biodegradację tej kloaki w sposób zgodny z prawem i niestety - to Pana zaboli: interesem klientów Pana banku. Do tego ostatniego niestety, to Pana na pewno zdziwi a może i rozwścieczy, zmuszą Pana przepisy prawa obowiązującego w Polsce a także przepisy unijne. Zachęcam więc do zadumy i skierowanie uprzejmej i pokornej prośby o mediację do klientów swojego banku.
Słuszny wysiłek
Podsumowując należy podkreślić, że skoro Pan Stypułkowski opiera swoją argumentację na tak podłych i prymitywnych argumentach, ukrywając jednocześnie kluczowe fakty, to znaczy, że podjęliśmy słuszny wysiłek walki z tym zdegenerowanym środowiskiem. I znaczy to, że należy dochodzić praw konsumenta z całą mocą, doprowadzając do sytuacji w której zarządy banków poczują skutki swoich decyzji na własnej skórze, a inwestorzy zrozumieją, że Polska to nie trzeci świat, gdzie można osiągać, stosując nieuczciwe metody, 14% zyski. Jeżeli nie wytrzymamy w tej walce, to system tak czy inaczej pogrąży się w upadku, ciągnąc nas na dno wraz z sobą.
Hamburger z wiewiórki
Polecam panu prezesowi i jemu podobnych historię „Wojtek i wiewiórki” [46]. Ten tekst powstał dla ludzi sektora bankowego i jest o nich - tych którzy chcieli dobrze, ale im nie wyszło. Ufam tylko, że końcówka będzie inna - Wojtek trafi poza margines życia gospodarczego. Dobrymi chęciami podobno jest piekło wybrukowane, a więzienie są pełne tych co chcieli dobrze.
###
Tekst będący podstawą polemiki
Cezary Stypułkowski: Frankowicze są wkręcani w procesy, http://www.rp.pl/Opinie/301129850-Cezary--Stypulkowski-Frankowicze-sa-wkrecani-w-procesy.html#ap-4
Źródła
- Prezes mBanku: Zarabiam 3 miliony, tyle co piłkarz, http://wyborcza.pl/duzyformat/1,127290,18361837,prezes-mbanku-zarabiam-3-miliony-tyle-co-pilkarz.html
- Niejasna klauzula nie oznacza naruszenia praw konsumentów, http://www.ekonomia.rp.pl/artykul/1195779.html?print=tak&p=0
- Będzie fala pozwów ws. kredytów frankowych? Prezes mBanku: nie ma innej drogi, http://wp.tv/i,bedzie-fala-pozwow-ws-kredytow-frankowych-prezes-mbanku-nie-ma-innej-drogi,mid,1989443,cid,8051,klip.html?ticaid=617c55
- O naturze kredytu, http://www.rp.pl/artykul/1175575-O-naturze-kredytu-we-frankach.html#ap-5
- http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/rynek/1682964,1,czy-frankowiczom-oplaca-sie-szukac-pomocy-w-sadach.read
- Balcerowicz, Socjalizm Kapitalizm Transformacja, http://czytelnia.pwn.pl/balcerowicz.php
- Ustawa z dnia 28 grudnia 1989 r. o uporządkowaniu stosunków kredytowych, http://isap.sejm.gov.pl/DetailsServlet?id=WDU19890740440
- Lex Zoll. Zarys prawno-ekonomiczno-historyczny, https://www.profinfo.pl/historia-teoria-i-filozofia-prawa/p,lex-zoll-zarys-prawno-ekonomiczno-historyczny,355023.html
- Prezes mBanku: Zarabiam 3 miliony, tyle co piłkarz, http://wyborcza.pl/duzyformat/1,127290,18361837,prezes-mbanku-zarabiam-3-miliony-tyle-co-pilkarz.html
- Zbliżający się skok LIBOR CHF, https://plus.google.com/+RyszardStyczynski/posts/FZ9KUegwf8b
- Z.Radwański, Zobowiązania - świadczenie, https://drive.google.com/file/d/0ByDcOdN-T_PVMWFDaWJqTks5Q1k/view?usp=sharing
- Lévy J.P. (1966). Sliding scale or Indexation claues in French law, https://drive.google.com/file/d/0ByDcOdN-T_PVV1NMcm1VQzIwczQ/view?usp=sharing
- Historia i teraźniejszość natury kredytu bankowego, http://styczynski.blogspot.com/2016/02/historia-i-terazniejszosc-natury.html
- Uzasadnienie wyroku III C 1073/14, http://orzeczenia.ms.gov.pl/content/$N/154505000000903_III_C_001073_2014_Uz_2016-08-25_001
- Konferencja UW 9 XII 2016 - prelekcja prof. Z.Ofiarskiego, http://styczynski.blogspot.com/p/00007.html#60
- IV Kongres Prawa Bankowego i Informacji, http://alebank.pl/iv-kongres-prawa-bankowego-i-informacji/?view=article&id=52746&catid=862
- Wyrok SN I CSK 1049/14, http://www.sn.pl/sites/orzecznictwo/Orzeczenia3/I%20CSK%201049-14-1.pdf
- Waloryzacja umowna. Klauzula walutowa vs. wskaźnik inflacji, http://styczynski.blogspot.com/2016/11/waloryzacja-umowna-klauzula-walutowa-vs.html
- Indeksacja w Islandii, https://plus.google.com/+RyszardStyczynski/posts/4k8k5MSaayz
- Uzasadnienie wyroku SN sygn. akt II CSK 750/15, http://www.sn.pl/sites/orzecznictwo/Orzeczenia3/II%20CSK%20750-15-1.pdf
- Uzasadnienie wyroku I ACa 645/16, https://drive.google.com/file/d/0ByDcOdN-T_PVQ3ppMmx2RDJfWk0/view?usp=sharing
- TSUE: Niedozwolony charakter klauzuli powinien być badany z urzędu, http://konsumentwsieci.pl/tsue-niedozwolony-charakter-klauzuli-powinien-byc-badany-z-urzedu/
- Plik Excel z danymi kursowymi BRE Bank odniesionymi do NBP, https://drive.google.com/file/d/0ByDcOdN-T_PVeURvTm5RQkVLajg/view?usp=sharing
- XVII AmC/2939/14 Wyjaśnienia eksperta mBank w sprawie wyznaczania tabel kursowych, https://www.youtube.com/watch?v=Q3FtIZ0iq3c
- Uzasadnienie wyroku sygn akt I C 523/15, http://orzeczenia.szczecin.so.gov.pl/details/$N/155515000000503_I_C_000523_2015_Uz_2016-03-15_001
- Kompromitacja prelegentów WPiA UW 9 XII 2016, http://styczynski.blogspot.com/2016/12/kompromitacja-prelegentow-wpia-uw-9-xii.html
- Fundacja na Rzecz Kredytu Hipotecznego, http://www.ehipoteka.pl
- Rekomendacja S 2006, https://www.knf.gov.pl/Images/rekomendacja_s_tcm75-8566.pdf
- Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy mBank, http://bankier.tv/mbank-walne-zgromadzenie-akcjonariuszy-17168.html
- Swiss National Bank sets minimum exchange rate at CHF 1.20 per euro, http://www.snb.ch/en/mmr/reference/pre_20110906/source/pre_20110906.en.pdf
- Czarna środa, https://pl.wikipedia.org/wiki/Czarna_środa
- New Financial Instruments for Financial Risk in Inflationary Conditions Financial Index Linked Loans by E.Melinsky, http://www.actuaries.org/AFIR/colloquia/Brighton/Melinsky.pdf
- Indeksacja w/g słownika PWN: http://sjp.pwn.pl/sjp/;2561415
- Indeksacja w/g Economist.com, http://www.economist.com/economics-a-to-z/i#node-21529862
- Indeksacja w/g słownika ekonomicznego znajdującego się w Bibliotece Narodowej, https://drive.google.com/file/d/0ByDcOdN-T_PVU2d2X25lQ3p1SFU/view?usp=sharing
- Rozwój myśli na temat nominalizmu i waloryzacji w polskiej doktrynie prawa oraz jej wpływ na prawo bankowe w latach 1935 – 2011, http://styczynski.blogspot.com/2016/01/rozwoj-mysli-na-temat-nominalizmu-i.html
- LIBOR EUR, http://www.global-rates.com/interest-rates/libor/european-euro/2000.aspx
- LIBOR CHF, http://www.global-rates.com/interest-rates/libor/swiss-franc/2000.aspx
- Historia najnowsza kredytu walutowego, http://styczynski.blogspot.com/2016/09/historia-najnowsza-kredytu-walutowego.html
- Biała księga kredytów frankowych w Polsce, https://zbp.pl/public/repozytorium/wydarzenia/images/marzec_2015/BIAA_OST_2_4_marca_2015_small_.pdf
- Pismo GNB do ZBP w sprawie prawa bankowego i dewizowego, https://plus.google.com/+RyszardStyczynski/posts/SmTd6Jqhdsh
- Quanto, https://en.wikipedia.org/wiki/Quanto
- Regulamin depozytów waloryzowanych InvestBank z 1995, https://drive.google.com/file/d/0ByDcOdN-T_PVa0VUMVhPMm5sY0E/view?usp=sharing
- Ustawa czy jednak ustawka - jak technokraci spacyfikowali Prezydenta Rzeczypospolitej, http://styczynski.blogspot.com/2016/08/ustawa-czy-jednak-ustawka-jak.html
- Cenzura jest skuteczniejsza niż w PRL, http://zygmuntbialas.salon24.pl/337498,prz-gintrowski-cenzura-jest-skuteczniejsza-niz-w-prl
- Wojtek i wiewiórki, http://styczynski.blogspot.com/2016/09/wojtek-i-wiewiorki.html
0 komentarze:
Prześlij komentarz