Sąd Najwyższy ponownie wypowiedział się na temat umowy kredytu. Tym razem rozpatrywał kwestie prawne związane ze stosowaniem przepisów w wynikających z Dyrektywy Rady 93/13/EWG w odniesieniu do umowy kredytowej indeksowanej w wydaniu banku Santander z 2008 roku. Sąd wypowiedział niezwykle ważne słowa kształtujące system prawny w Polsce. Wywody które znajdujemy w wyroku II CSK 19/18 są bardzo ważnym sygnałem dla wszystkich uczestników życia gospodarczego w Polsce. Nie są to jednak wywody skierowane do amatorów, ponieważ tym razem SN posługuje się argumentacją ad absurdum 1500 słów.
Sąd Najwyższy w wyroku II CSK 19/18 wypowiedział się na temat umowy tzw. indeksowanej tj. tzw. umowy złotowej w której dług banku wyrażony w złotych polskich zmienia się w dług kredytobiorcy wyrażony w walucie obcej, tym razem podnosząc wiele ważnych kwestii związanych z ochroną konsumenta.
Do ważnych i nowatorskich stwierdzeń Sądu Najwyższego, które powinny przedostać się do świadomości wszystkich zainteresowanych stron, należy zaliczyć:
Przyglądając się baczniej linii wywody Sądu Najwyższego zaważyć można, że Sąd Najwyższy opierając się o przepisy ochrony konsumenta, których wszak dotyczyła skarga kasacyjna, w blisko 70 akapitach swojej wypowiedzi prowadzi Sąd niższej instancji poprzez szereg popełnionych przez ten Sąd błędów aż do... zastosowania zasady rebus sic stantibus (63), czyli sądowej modyfikacji umowy mającej na celu ustalenie wysokości długu kredytobiorcy. Jest to oczywisty sygnał Sądu Najwyższego aby Sądy powszechne nie ignorowały podstaw prawa. Sąd Najwyższy posłużył się zabiegiem reductio ad absurdum aby wykazać gdzie może doprowadzić prowadzi ignorowanie zasad. Do absurdu!
Ocena ta może dziwić nieuważnego czytelnika wyroku II CSK 19/18. Wydaje mi się jednak prawidłową. Nie jest możliwe aby Sąd Najwyższy, w którego składzie jest niekwestionowany autorytet w zakresie prawa ochrony konsumenta SSN R.Trzaskowski, manifestował ignorowanie europejskiego sytemu ochrony konsumenta. Takim ignorantem mógł być SSN M.Bączyk, ale nie SSN R.Trzaskowski, który studiom tego zagadnienia poświęcił znaczną część swojej kariery.
Sąd Najwyższy argumentując ad absurdum wskazuje także na poważną znieczulicę Sądu Okręgowego oraz Rejonowego, których Sędziowie oprócz oczywistego zignorowania systemu prawa ochrony konsumenta, zignorowały dwa poważne fakty.
Po pierwsze Sąd Najwyższy przytaczając informację o zawartych umowach kredytowych wskazuje na uwikłanie konsumenta przez pracownika banku w pętlę zadłużenia. Tego przedsiębiorca nie może robić. Sąd Najwyższy mógł pominąć ten fakt milczeniem, jednak go przytoczył. Nie zrobił tego z nadmiaru czasu. Intencje Sądu są jednoznaczne.
Po drugie Sąd Najwyższy dokumentuje skrajną manipulację pełnomocników banku stroną matematyczną sporu. Przytaczając te zabiegi, wydaje się zadawać pytanie: Jak to możliwe, że Sąd Okręgowy i Rejonowy dał temu wiarę? Jak to jak możliwe, że Sąd Okręgowy i Rejonowy dał wiarę, że manipulacja banku kursem walut spowodowała w ciągu trzech lat stratę mizernych 3.37 CHF tj. ok. 10 złotych? Pełnomocnicy odpłynęli w swoich kłamstwach, a niestety Sądy niższych instancji dały się na to kłamliwe skomlenie nabrać. Przytaczając tę groteskową część argumentacji, Sąd Najwyższy zwraca uwagę aby Sądy jakkolwiek wersyfikowały wywody banku. Nie jest to wszak matematyka abstrakcyjna. To da się zrozumieć.
Sąd Najwyższy wskazuje także na wielki błąd sytemu sądownictwa, który bezrefleksyjnie odwołuje się innych wyroków, zniekształcając zawarte tam myśli i ignorując zasady warsztatu prawniczego. Ku przestrodze potomności Sąd Najwyższy utrwalił te uwagi w swoim wydanym. Czy Sąd Najwyższy napisał to bezpośrednio? Nie. Nie jest rolą Sądu Najwyższego grzmienie z ambony. Zamiast tego Sąd Najwyższy odwołał się do inteligencji czytelnika. Wyrok II CSK 19/18 jest swoistym katalogiem wstydu Sądu Najwyższego. Przestrogą na przyszłość.
Tak w syntetycznym skrócie należy ując wywody Sądu Najwyższego. Ważne jest aby podkreślić, że konkluzja Sądu Najwyższego nie ma de facto żadnego związku z przepisami ochrony konsumenta zawartymi w Dyrektywie 93/13/EWG. Jest wręcz z nimi w sprzeczności, gdyż te zabraniają wypełniania luki powstałej po niewiązaniu klauzuli uznanej za nieuczciwą. Jedyną możliwością, co dobitnie przypomina Sąd Najwyższy, jest wejście w to miejsce przepisu dyspozytywnego. W przypadku wyrokowanej umowy takiego przepisu brak. Sąd Najwyższy co prawda szuka innych dróg uzupełnienia umowy, wskazuje jednak pośrednio, że jest to sprzeczne z systemem ochrony konsumenta. Robi to zresztą tylko i wyłącznie w celu utrzymania umowy, której unieważnienie mogłoby (teoretycznie) uderzyć w interes konsumenta. Przypadek ten nie ma oczywiście miejsca w omawianej sprawie, która dotyczy umowy wypowiedzianej.
Wykazując całkowitą niedopuszczalność stania w opozycji do wytycznych Dyrektywy 93/13/EWG, Sąd Najwyższy sugeruje Sądowi niższej instancji aby ten autonomicznie podjął decyzję czy w kontekście sytemu prawa, Sąd może określić sposób wypełnienia zobowiązania przez konsumenta względem banku. Sąd Najwyższy wydaje się zadawać sądowi niższej instancji pytanie czy sądownictwo polskie może przekreślić dorobek myśli polskiej i europejskiej w zakresie ochrony konsumenta? Czy sądownictwo polskie może uczynić system ochrony konsumenta nieistniejącym? Czy sądownictwo polskie może dokonać jego wulgaryzacji, wynaturzenia i waporyzacji z polskiego porządku prawnego? Odpowiedź jest oczywista i tylko jedna.
Sąd Najwyższy w swoich wywodach pośrednio wskazuje, że nie wolno omijać dorobku myśli europejskiej ostatnich dekad. Dorobek przedwojennej myśli prawniczej (art.269, Kodeks zobowiązań, 1933), był wielkim osiągnięciem wskazującym na historyczność i nieadekwatność do nowej sytuacji klasycznej rzymskiej zasady pacta sunt servanda. Sąd Najwyższy wydaje się zwracać uwagę, że każdy prawnik musi być świadom, że pacta sunt servanda nie obowiązuje w szczególnych sytuacjach. Nie obowiązuje także w przypadku styku konsumenta z przedsiębiorcą posługującym się umowami adhezyjnymi. To na przedsiębiorcy ciąży obowiązek rygorystycznego przestrzegania prawa, co w przypadku sporu sądowego zweryfikuje z urzędu Sąd.
Poprzez swoje wywody, Sąd Najwyższy prowadzi swoisty dialog z Sądem niższej instancji, odwołując się do inteligencji pracujących tam Sędziów. Jeżeli są to ludzie rzeczywiście niezależni, odczytają intencje Sądu Najwyższego. Jeżeli są jednak tylko biernymi urzędnikami, bezrefleksyjnie zastosują absurdalne sugestie.
Pozostaje mieć nadzieję, że Sędziowie sądów którym przyjdzie kontynuować procedowanie tej sprawy, zrozumieją konstrukcję wywodów i wsłuchają się ten ważny głos Sądu Najwyższego, uznając nadrzędną rolę przepisów europejskich oraz ich wykładni prezentowanej przez Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Europejski system ochrony konsumenta przełamuje rzymską zasadę pacta sunt servanda, co jest niezbędne w dobie umów adhezyjnych oraz gremialnego braku poszanowania przepisów prawa.
Sąd Najwyższy w wyroku II CSK 19/18 wypowiedział się na temat umowy tzw. indeksowanej tj. tzw. umowy złotowej w której dług banku wyrażony w złotych polskich zmienia się w dług kredytobiorcy wyrażony w walucie obcej, tym razem podnosząc wiele ważnych kwestii związanych z ochroną konsumenta.
Do ważnych i nowatorskich stwierdzeń Sądu Najwyższego, które powinny przedostać się do świadomości wszystkich zainteresowanych stron, należy zaliczyć:
- klauzule przeliczeniowe bazujące na dwóch kursach waluty obcej: kupna i sprzedaży są nieuczciwe (53),
- oświadczenie o świadomości ryzyka jest oświadczeniem fikcyjnym. Konsument nie miał szans aby zrozumieć konsekwencje ekonomiczne tego typu umowy (55),
- wypowiedzenie umowy z uwagi na niespłacone zadłużenie powinno uwzględniać niewiązanie nieuczciwymi zapisami umowy. Bank sam powinien ten fakt uwzględnić kierując (69) .
Oprócz powyższego Sąd Najwyższy przypomniał znane już zasady prawa i procedury sądowej, o których niestety część Sędziów zapomina lub też po prostu tego nie wie:
Spełniając te wymogi rynek dokona somoregulacji i samoistnie dostosuje się do europejskiego otoczenia prawnego. Z drugiej stronty, pamiętając o tych kilku ważnych sprawach, system sądownictwa będzie mógł sprawnie procedować sprawy z zakresu ochrony konsumenta, nie marnując już więcej czasu na np. przesłuchiwanie świadków związane z poznaniem w jaki sposób bank ustalał kursy walut. Cała wiedza na ten temat musi znajdować się we wzorcu umowy tj. jej wzorze ew. regulaminie, które zostały przekazane konsumentowi przed zawarciem kontraktu.
Sprawa z zakresu nieuczciwych umów kredytowych dzięki wielkiej pracy Sądy Najwyższego zakończona będzie w przyszłości na jednej rozprawie, a bank kierując do Sądu nakaz zapłaty będzie automatycznie ujmował sumy związane z niewiązaniem klauzul abuzywnych. Dzięki temu wyrokowi, ufam że tak się stanie, już niedługo zapanuje uczciwość i sprawiedliwość w obszarze umów kredytowych, a sektor bankowy zacznie szanować system prawa i swoich klientów.
Na tym jednak kończą się pozytywne i stosunkowo łatwe w odczycie sygnały wysyłane przez Sąd Najwyższy. Pozostałe uznać należy za gorzką ocenę systemu sądownictwa w Polsce. Sąd Najwyższy wypowiadając się w wyroku II CSK 19/18 w pośredni sposób krytykuje obraną przez SN kilka lat temu drogę, prowadzącą do de facto bezpardonowej próby usankcjonowania umów kredytowych odnoszonych do walut obcych. W poprzednim wyroku II CSK 803/16 Sędzia R.Trzaskowski zaskoczył nas wszystkich swoim dosyć lekkim podejściem do Dyrektywy 93/13/EWG. Zastosował wtedy wybieg mówiący, że skoro umowa zawarta była przez wejściem Polski do Unii Europejskiej, to sama dyrektywa Sądu nie wiąże i jest on związany jedynie przepisami krajowymi. Z tego powodu mógł zastosować różne całkiem niezgodne z wykładnią dyrektywy zabiegi.
- Sądy powszechny zobowiązany jest dokonać z urzędu weryfikacji postanowień umowy pod kątem zgodności z przepisami ochrony konsumenta (50),
- oceny abuzywności postanowień umowy dokonuje się na dzień jej zawarcia (58),
- wykonywanie umowy nie ma żadnego znaczenia w świetle oceny abuzywności jej postanowień,
- klauzula ustalająca wartość kursów walut nie wiąże konsumenta, jeżeli nie jest transparentna, vulgo: gdy jest ustalana arbitralnie przez bank (45) (52),
- Sąd ma prawo tylko i wyłącznie do uzupełnienia luki przepisami dyspozytywnymi, które wiążą strony z mocy ustawy (64).
Spełniając te wymogi rynek dokona somoregulacji i samoistnie dostosuje się do europejskiego otoczenia prawnego. Z drugiej stronty, pamiętając o tych kilku ważnych sprawach, system sądownictwa będzie mógł sprawnie procedować sprawy z zakresu ochrony konsumenta, nie marnując już więcej czasu na np. przesłuchiwanie świadków związane z poznaniem w jaki sposób bank ustalał kursy walut. Cała wiedza na ten temat musi znajdować się we wzorcu umowy tj. jej wzorze ew. regulaminie, które zostały przekazane konsumentowi przed zawarciem kontraktu.
Sprawa z zakresu nieuczciwych umów kredytowych dzięki wielkiej pracy Sądy Najwyższego zakończona będzie w przyszłości na jednej rozprawie, a bank kierując do Sądu nakaz zapłaty będzie automatycznie ujmował sumy związane z niewiązaniem klauzul abuzywnych. Dzięki temu wyrokowi, ufam że tak się stanie, już niedługo zapanuje uczciwość i sprawiedliwość w obszarze umów kredytowych, a sektor bankowy zacznie szanować system prawa i swoich klientów.
~ ~ ~
Na tym jednak kończą się pozytywne i stosunkowo łatwe w odczycie sygnały wysyłane przez Sąd Najwyższy. Pozostałe uznać należy za gorzką ocenę systemu sądownictwa w Polsce. Sąd Najwyższy wypowiadając się w wyroku II CSK 19/18 w pośredni sposób krytykuje obraną przez SN kilka lat temu drogę, prowadzącą do de facto bezpardonowej próby usankcjonowania umów kredytowych odnoszonych do walut obcych. W poprzednim wyroku II CSK 803/16 Sędzia R.Trzaskowski zaskoczył nas wszystkich swoim dosyć lekkim podejściem do Dyrektywy 93/13/EWG. Zastosował wtedy wybieg mówiący, że skoro umowa zawarta była przez wejściem Polski do Unii Europejskiej, to sama dyrektywa Sądu nie wiąże i jest on związany jedynie przepisami krajowymi. Z tego powodu mógł zastosować różne całkiem niezgodne z wykładnią dyrektywy zabiegi.
Tym razem SSN R.Trzaskowski wydaje się jednak rozprawiać z ogromem zła, które do tej pory pojawiło się w wyrokach Sądów, włączając SN.
Sąd Najwyższy w swoich wywodach uwypukla następujące, niezgodne z prawem zabiegi, które można spotkać w wywodach Sądów:
Nawiązując do tych zabiegów SSN R.Trzaskowski wydaje się napiętnować wymiar sprawiedliwości za jego intelektualną opieszałość! Wszak nikt już nie wierzy w waloryzacyjną naturę techniki odnoszenia długu do waluty obcej. Interpretacja waloryzacyjna jest gwałtem na zasadach prawa i ekonomii. SN przytaczając te techniki wydaje się argumentować ad absurdum. Dowodem na ten zabieg jest przywołanie wcześniejszego wyroku SN, w którym Sąd wręcz nadaje bankowi prawo do stosowania "waloryzacji sądowej" (47). Przytocznie tego typu wywodu może być możliwe tylko w trybie sarkazmu i wskazania palcem na intelektualne niedbalstwo Sądu.
- uznanie, że zmiana waluty długu jest pobocznym postanowieniem umowy (48),
- wykorzystanie waloryzacji sądowej w celu naprawy umowy (47),
- wypełnienie skutków niewiązania postanowienia abuzywnego, pomimo braku odpowiedniego przepisu dyspozytywnego (64),
- uznanie, że umowa nie może zostać uznana za nieważną, gdyż bank wykonał swoje zobowiązanie (61).
Nawiązując do tych zabiegów SSN R.Trzaskowski wydaje się napiętnować wymiar sprawiedliwości za jego intelektualną opieszałość! Wszak nikt już nie wierzy w waloryzacyjną naturę techniki odnoszenia długu do waluty obcej. Interpretacja waloryzacyjna jest gwałtem na zasadach prawa i ekonomii. SN przytaczając te techniki wydaje się argumentować ad absurdum. Dowodem na ten zabieg jest przywołanie wcześniejszego wyroku SN, w którym Sąd wręcz nadaje bankowi prawo do stosowania "waloryzacji sądowej" (47). Przytocznie tego typu wywodu może być możliwe tylko w trybie sarkazmu i wskazania palcem na intelektualne niedbalstwo Sądu.
Przyglądając się baczniej linii wywody Sądu Najwyższego zaważyć można, że Sąd Najwyższy opierając się o przepisy ochrony konsumenta, których wszak dotyczyła skarga kasacyjna, w blisko 70 akapitach swojej wypowiedzi prowadzi Sąd niższej instancji poprzez szereg popełnionych przez ten Sąd błędów aż do... zastosowania zasady rebus sic stantibus (63), czyli sądowej modyfikacji umowy mającej na celu ustalenie wysokości długu kredytobiorcy. Jest to oczywisty sygnał Sądu Najwyższego aby Sądy powszechne nie ignorowały podstaw prawa. Sąd Najwyższy posłużył się zabiegiem reductio ad absurdum aby wykazać gdzie może doprowadzić prowadzi ignorowanie zasad. Do absurdu!
Ocena ta może dziwić nieuważnego czytelnika wyroku II CSK 19/18. Wydaje mi się jednak prawidłową. Nie jest możliwe aby Sąd Najwyższy, w którego składzie jest niekwestionowany autorytet w zakresie prawa ochrony konsumenta SSN R.Trzaskowski, manifestował ignorowanie europejskiego sytemu ochrony konsumenta. Takim ignorantem mógł być SSN M.Bączyk, ale nie SSN R.Trzaskowski, który studiom tego zagadnienia poświęcił znaczną część swojej kariery.
Sąd Najwyższy argumentując ad absurdum wskazuje także na poważną znieczulicę Sądu Okręgowego oraz Rejonowego, których Sędziowie oprócz oczywistego zignorowania systemu prawa ochrony konsumenta, zignorowały dwa poważne fakty.
Po pierwsze Sąd Najwyższy przytaczając informację o zawartych umowach kredytowych wskazuje na uwikłanie konsumenta przez pracownika banku w pętlę zadłużenia. Tego przedsiębiorca nie może robić. Sąd Najwyższy mógł pominąć ten fakt milczeniem, jednak go przytoczył. Nie zrobił tego z nadmiaru czasu. Intencje Sądu są jednoznaczne.
Po drugie Sąd Najwyższy dokumentuje skrajną manipulację pełnomocników banku stroną matematyczną sporu. Przytaczając te zabiegi, wydaje się zadawać pytanie: Jak to możliwe, że Sąd Okręgowy i Rejonowy dał temu wiarę? Jak to jak możliwe, że Sąd Okręgowy i Rejonowy dał wiarę, że manipulacja banku kursem walut spowodowała w ciągu trzech lat stratę mizernych 3.37 CHF tj. ok. 10 złotych? Pełnomocnicy odpłynęli w swoich kłamstwach, a niestety Sądy niższych instancji dały się na to kłamliwe skomlenie nabrać. Przytaczając tę groteskową część argumentacji, Sąd Najwyższy zwraca uwagę aby Sądy jakkolwiek wersyfikowały wywody banku. Nie jest to wszak matematyka abstrakcyjna. To da się zrozumieć.
Sąd Najwyższy wskazuje także na wielki błąd sytemu sądownictwa, który bezrefleksyjnie odwołuje się innych wyroków, zniekształcając zawarte tam myśli i ignorując zasady warsztatu prawniczego. Ku przestrodze potomności Sąd Najwyższy utrwalił te uwagi w swoim wydanym. Czy Sąd Najwyższy napisał to bezpośrednio? Nie. Nie jest rolą Sądu Najwyższego grzmienie z ambony. Zamiast tego Sąd Najwyższy odwołał się do inteligencji czytelnika. Wyrok II CSK 19/18 jest swoistym katalogiem wstydu Sądu Najwyższego. Przestrogą na przyszłość.
Tak w syntetycznym skrócie należy ując wywody Sądu Najwyższego. Ważne jest aby podkreślić, że konkluzja Sądu Najwyższego nie ma de facto żadnego związku z przepisami ochrony konsumenta zawartymi w Dyrektywie 93/13/EWG. Jest wręcz z nimi w sprzeczności, gdyż te zabraniają wypełniania luki powstałej po niewiązaniu klauzuli uznanej za nieuczciwą. Jedyną możliwością, co dobitnie przypomina Sąd Najwyższy, jest wejście w to miejsce przepisu dyspozytywnego. W przypadku wyrokowanej umowy takiego przepisu brak. Sąd Najwyższy co prawda szuka innych dróg uzupełnienia umowy, wskazuje jednak pośrednio, że jest to sprzeczne z systemem ochrony konsumenta. Robi to zresztą tylko i wyłącznie w celu utrzymania umowy, której unieważnienie mogłoby (teoretycznie) uderzyć w interes konsumenta. Przypadek ten nie ma oczywiście miejsca w omawianej sprawie, która dotyczy umowy wypowiedzianej.
Wykazując całkowitą niedopuszczalność stania w opozycji do wytycznych Dyrektywy 93/13/EWG, Sąd Najwyższy sugeruje Sądowi niższej instancji aby ten autonomicznie podjął decyzję czy w kontekście sytemu prawa, Sąd może określić sposób wypełnienia zobowiązania przez konsumenta względem banku. Sąd Najwyższy wydaje się zadawać sądowi niższej instancji pytanie czy sądownictwo polskie może przekreślić dorobek myśli polskiej i europejskiej w zakresie ochrony konsumenta? Czy sądownictwo polskie może uczynić system ochrony konsumenta nieistniejącym? Czy sądownictwo polskie może dokonać jego wulgaryzacji, wynaturzenia i waporyzacji z polskiego porządku prawnego? Odpowiedź jest oczywista i tylko jedna.
Sąd Najwyższy w swoich wywodach pośrednio wskazuje, że nie wolno omijać dorobku myśli europejskiej ostatnich dekad. Dorobek przedwojennej myśli prawniczej (art.269, Kodeks zobowiązań, 1933), był wielkim osiągnięciem wskazującym na historyczność i nieadekwatność do nowej sytuacji klasycznej rzymskiej zasady pacta sunt servanda. Sąd Najwyższy wydaje się zwracać uwagę, że każdy prawnik musi być świadom, że pacta sunt servanda nie obowiązuje w szczególnych sytuacjach. Nie obowiązuje także w przypadku styku konsumenta z przedsiębiorcą posługującym się umowami adhezyjnymi. To na przedsiębiorcy ciąży obowiązek rygorystycznego przestrzegania prawa, co w przypadku sporu sądowego zweryfikuje z urzędu Sąd.
Poprzez swoje wywody, Sąd Najwyższy prowadzi swoisty dialog z Sądem niższej instancji, odwołując się do inteligencji pracujących tam Sędziów. Jeżeli są to ludzie rzeczywiście niezależni, odczytają intencje Sądu Najwyższego. Jeżeli są jednak tylko biernymi urzędnikami, bezrefleksyjnie zastosują absurdalne sugestie.
Pozostaje mieć nadzieję, że Sędziowie sądów którym przyjdzie kontynuować procedowanie tej sprawy, zrozumieją konstrukcję wywodów i wsłuchają się ten ważny głos Sądu Najwyższego, uznając nadrzędną rolę przepisów europejskich oraz ich wykładni prezentowanej przez Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Europejski system ochrony konsumenta przełamuje rzymską zasadę pacta sunt servanda, co jest niezbędne w dobie umów adhezyjnych oraz gremialnego braku poszanowania przepisów prawa.
Poszanowanie systemu prawa jest w rękach sądów. Nikt inny za nie o to nie zadba, w szczególności nie zrobią tego ani przedsiębiorcy, ani urzędnicy, ani politycy.
# # #
0 komentarze:
Prześlij komentarz