Opublikowany artykuł "Historia i teraźniejszość natury kredytu bankowego" pozwolił mi zrozumieć kluczową dla naszej sprawy rzecz. Proszę zastanowić się, co daje waloryzacja kwoty kredytu? To co przychodzi Państwu do głowy to niższe oprocentowanie, niższe raty. Nic innego? Nie szkodzi. Zdziwiłbym się jeżeli byłoby inaczej. W sumie wbito to nam do głów w ciągu ostatnich 10 lat. Jest to także dorobek tak zwanej doktryny prawniczej.
Proszę uważnie przeczytać artykuł [Historia ...] i spróbować jeszcze raz. Podpowiem, że kluczowe dla zrozumienia natury kredytu bankowego są jego trzy fazy:
- zobowiązanie banku do udostępnienia kwoty środków pieniężnych,
- wykorzystanie środków przez klienta,
- zwrot wykorzystanych środków.
Kluczowe jest także zrozumienie czym jest kwota kredytu. Układając to sobie w głowie rozwiążecie Państwo tę intrygującą zagadkę.
Teraz lepiej. Teraz już Państwo rozumieją. Kwota kredytu jest gwarantowanym do rozdysponowania w ramach umowy kredytowej limitem pożyczek. Kwota kredytu nie obliguje Państwa do zaciągnięcia pożyczek w tej kwocie - jest to jedynie górny limit możliwego do zaciągnięcia długu. Część z Państwa ma umowy waloryzowane z wieloma transzami. Proszę zauważyć, że mogliście w ramach transz wypłacić sumy pieniężne do wysokości określonej przez kwotę kredytu.
W artykule "Historia i teraźniejszość natury kredytu bankowego" przywołuję kartę kredytową, którą zapewne każdy z Państwa posiada. Czy fakt posiadania kredytu np. 10k PLN oznacza że musicie tyle wydać? Nie. A może że musicie tyle oddać? Nie. Bank przedstawił do Państwa dyspozycji 10.000 PLN, a wy wykorzystujecie tę kwotę w/g swoich potrzeb w ramach określonego celu kredytu. Niektóre karty nie mogą być stosowane w bankomatach, ponieważ celem kredytu są zakupy a nie pobranie gotówki z bankomatu. Po rozdysponowaniu dostępnej kwoty kredytu, oddajecie to co wydaliście dokonując kartą zakupów. W przypadku karty kredytowej ważna jest waluta rozliczeniowa - w moim przypadku jest to PLN, stąd rozliczenia w PLN.
Nasze kredyty mają waloryzowaną kwotę kredytu, jednak nasze umowy nie wspominają o walucie przeliczeniowej rozliczeń, ponieważ czegoś takiego nie przewiduje art.69 prawa bankowego przed nowelizacją z 2011 roku.
W tej sytuacji waloryzowanie czy też indeksowanie kwoty kredytu jest bez znaczenia. Nie oznacza kompletnie nic. W umowach "waloryzowanych" czy też "indeksowanych" waloryzacja kwoty kredytu jest pustą operacją nie wpływającą na wykonanie umowy w fazach (2) oraz (3).
W mojej umowie BRE Bank zaznacza, że:
Po podpisaniu umowy co jest jednoznaczne z gwarancją banku do dostarczenia na wezwanie środków pieniężnych, w fazie drugiej wydajemy bankowi dyspozycję przelewu na kwotę w złotym polskim. Ten moment jest kluczowy. To jest moment faktycznego zaciągnięcia długu. Umowy kredytowe nie mówią o waloryzacji sumy wykorzystanego kredytu, która to podlega zasadzie nominalizmu. A to oznacza, że w fazie trzeciej zwracamy to co pożyczyliśmy powiększone o umówione odsetki, czyli "kwotę wykorzystanego kredytu wraz z odsetkami".
-Ryszard Styczyński
PS. Pisząc te słowa zrozumiałem wygibasy doktryny prawniczej zmierzające do zrównania umowy kredytu z pożyczką. Tylko w ten sposób można wybronić aktualny stan bazy kredytowej w Polsce.
W mojej umowie BRE Bank zaznacza, że:
Kwota kredytu wyrażona w walucie waloryzacji na koniec dnia 2006-08-28 według kursu kupna waluty z tabeli kursowej BRE Banku SA wynosi 148 225,04 CHF. Kwota niniejsza ma charakter informacyjny i nie stanowi zobowiązania Banku. Wartość kredytu wyrażona w walucie obcej w dniu uruchomienia kredytu, może być różna od podanej w niniejszym punkcie.W jakim celu wyrażają kwotę kredytu w walucie waloryzacji nie wiem, ponieważ wypłacili mi całą kwotę kredytu oznaczoną w złotym polskim. Nie mam także pojęcia jaki jest sens wyznaczania kwoty kredytu w momencie wypłaty środków. Wyglada na to, że autorzy umowy nie rozumieli natury kredytu. Pewne światło na niezrozumienie natury kredytu przez prawników BRE Bank rzuca punkt dotyczący prowizji, którą bank pobiera dopiero w momencie rozdysponowania środków.
mBank pobiera od Kredytobiorcy prowizję w wysokości określonej w § 1 ust. 7 i ust. 7A płatną jednorazowo w dniu uruchomienia Kredytu. Prowizja nie podlega zwrotowi.Jest to o tyle błędne i niezgodne z prawem, że prawo bankowe mówi literalnie, że kredytobiorca jest zobowiązany do zapłaty prowizji od udzielonego kredytu. Udzielonego a nie wykorzystanego. Zapłata powinna więc nastąpić w momencie podpisania umowy, w którym to momencie bank udziela kredytu. W przypadku odstąpienia od umowy BRE Bank prowizji nie pobiera co jest działaniem na szkodę banku.
Po podpisaniu umowy co jest jednoznaczne z gwarancją banku do dostarczenia na wezwanie środków pieniężnych, w fazie drugiej wydajemy bankowi dyspozycję przelewu na kwotę w złotym polskim. Ten moment jest kluczowy. To jest moment faktycznego zaciągnięcia długu. Umowy kredytowe nie mówią o waloryzacji sumy wykorzystanego kredytu, która to podlega zasadzie nominalizmu. A to oznacza, że w fazie trzeciej zwracamy to co pożyczyliśmy powiększone o umówione odsetki, czyli "kwotę wykorzystanego kredytu wraz z odsetkami".
-Ryszard Styczyński
PS. Pisząc te słowa zrozumiałem wygibasy doktryny prawniczej zmierzające do zrównania umowy kredytu z pożyczką. Tylko w ten sposób można wybronić aktualny stan bazy kredytowej w Polsce.
Panie Ryszardzie, bardzo proszę o kontakt w sprawie wsparcia merytorycznego dot. kredytów "walutowych". michalsky_ap (at) interia.pl
OdpowiedzUsuńPanie Ryszardzie - w mojej umowie kredytu podana jest kwota w CHF, która na zobowiązania w kraju będzie wypłacona w PLN. Przeliczenia bank dokona na podstawie swojego kursu kupna CHF. Skoro więc sprzedałem bankowi CHF, a ten wypłacił PLN, to dlaczego bank twierdzi, że pożyczył mi CHF? Przecież mu je sprzedałem...
OdpowiedzUsuńWitam Panie Ryszardzie. Mam takie oto przemyślenia odnośnie mojego wpisu z 11 marca: bank twierdzi, że kupił ode mnie CHF, zamieniając je tym samym na PLN i przelewając je deweloperowi. Wzorując się na opracowaniu mec. Garlacz, w którym wyjaśniony jest mechanizm opcji walutowych dla firm bank udzielił kredytu w PLN, żeby przedsiębiorca mógł zakupić w tym banku CHF, a potem sprzedać je bankowi z powrotem. Tu takiego kredytu nie ma, więc pytanie skąd te CHF w posiadaniu kredytobiorcy? Do żadnej wypłaty tych środków na konto kredytobiorcy nie doszło, a zgodnie z par. 31 mojej umowy umowa ulega rozwiązaniu, jeżeli w terminie 12 miesięcy od dnia jej zawarcia nie nastąpiła wypłata kredytu lub transzy. Wiadomo, że żadna wypłata CHF nie nastąpiła, bank sam sobie przeliczył najpierw PLN na CHF, a potem ponownie na PLN. Na żadnym rachunku walutowym, który byłby mój, nie pojawiła się nawet na chwilę żadna kwota w CHF. Wnioskuję więc z tego, że CHF pozostały w banku, a bank wypłacił kredytobiorcy PLN. Czy 3 etapy realizacji umowy kredytu należy traktować jako konieczną całość, żeby spełnić przesłanki umowy kredytu: zobowiązanie banku do oddania środków do dyspozycji, wykorzystanie tych środków i spłata wraz z odsetkami etc.? jeśli jedno nie zajdzie, to co wtedy?
UsuńI jeszcze jeden wątek, być może czysto językowy, a może jednak nie. Treść mojej umowy zaczyna się od: Umowa kredytu mieszkaniowego... (spłacanego w ratach annuitetowych, udzielonego w WALUCIE WYMIENIALNEJ). W par. 1 mamy wyjaśnionej pojęcia i w pkt. 11 mamy waluta wymienialna - oznacza walutę wymienialną, inną niż waluta kredytu... skoro bank twierdzi, że walutą kredytu jest CHF, to o co tu chodzi?
pozdrawiam
Leszek Faryniuk
Odp. do pierwszego wpisu>> Tu ma Pan rację.
UsuńPodobne problemy rozważał to już rzymski prawnik Ulpian (170-223) pisząc w komentarzu do Edyktu: "Poprosiłeś mnie, abym pożyczył ci pieniądze. Ponieważ ich nie miałem, dałem ci misę lub bryłę złota, abyś ją sprzedał i użył pieniądze. Jeśli sprzedasz, sądzę, że doszło do pożyczenia pieniędzy". Nazwa tej operacji to "contractus mohatrae".
To co zrobił bank to była sztuczka mająca na celu ominięcie prawa. Pozornie pożyczył walutę obcą, tak na prawdę dając krajową. Proszę zauważyć, że bank mógł posiadać 150k CHF i "pożyczać" je wielokrotnie. Po odkupienie przecież znów je miał. W odpowiedzi na mój list przedstawiciel NBP napisał, że bank nie musiał mieć CHF. Jedyna co bank musi to zbilansować księgi w momentach raportowych, czyli pewnie raz na kwartał.
Tego typu sztuczki znane są w bankowości arabskiej, która zbudowana jest na bazie omijania zakazu pobierania odsetek. Oto co wypracowała bankowość arabska: "Podmiot A sprzedaje z odroczonym terminem płatności (czyli drożej) pewien towar podmiotowi B, który to sprzedaje po cenie rynkowej (czyli niższej) towar podmiotowi C. Uzyskuje w ten sposób pewną kwotę, a po pewnym czasie jest zobowiązany do świadczenia kwoty wyższej podmiotowi A." To wygląda mi na nasze kredyty, a nazywa się to: "tawarruq". Więcej na ten temat: https://www.academia.edu/5755927/_eds._and_Rafał_Kaczmarczyk_Alicja_Raszkowska_Świat_muzułmański_od_Maghrebu_do_Kaukazu_The_Muslim_World_from_the_Maghreb_to_the_Caucasus_ str.44-54.
Odp. do drugiego wpisu>> Jeżeli bank twierdzi, że kupił od Pana CHF, zamienił na PLN i przelał deweloperowi, to nie jest to umowa o kredyt. No chyba, że założymy, że wydał Pan dyspozycję "sprzedania CHF po cenie z dnia, a pozyskane z tej sprzedaży PLN, zlecił Pan przekazań deweloperowi". Proszę odszukać dyspozycje które wydał Pan bankowi. Powinien mieć Pan kopie. Tutaj jednak wchodzi argumentacja mec Orskiego. Skoro nie widział Pan CHF to oznacza, że bank nie podlegał pod prawo dewizowe, a to oznacza, że złamano zasadę walutowości. Proszę skontaktować się w mec Orskim, który to lepiej wyjaśni.
UsuńUmowa o kredyt bankowy art.69 p.b. jasno definiuje co musi być spełnione, aby do umowy doszło: (a) udostępnienie do dyspozycji, (b) wykorzystanie, (c) zwrot wykorzystanej sumy kredytu. Umowa ma także określony cel. Moim zdaniem już samo niedopasowanie waluty celu do waluty kredytu jest kompletnym nieporozumieniem. Wydaje mi się, że w tym zakresie przepisy polski są szczególne. Przepisy żadnego innego kraju (czytałem: włoski, islandzki, czyli niewiele....) aż tak szczegółowo nie definiują kredytu bankowego.
Aby sprawdzić czy umowa jest umową o kredyt należy rozważyć znaczenie słów: "dyspozycja" oraz "wykorzystanie". Niezbędne jest także rozważenie czy bank miał prawo udostępniać pieniądze, które nie były zgodne z celem umowy.
Hmm...co do pkt.11 umowy to zauważył Pan ciekawą sprawę. Wydaje mi się to błędem w zapisie umowy. Zgodnie z literą umowy jest to kredyt wyrażony w CHF.
Panie Ryszardzie - jeszcze jedna moja wątpliwość. Kartą kredytową z limitem określonym w PLN płacę poza RP. Nie oznacza to jednak, że muszę spłacić zadłużenie w walucie obcej. Spłacam w PLN.
OdpowiedzUsuńPłacąc kartą kredytową denominowaną w PLN za granicą kraju, bank przelicza automatycznie wypłaty. Dług spłaca Pan w walucie karty. Podobnie stało się w przypadku umowy o kredyt mieszkaniowy, który jest denominowany w CHF a wypłacono pieniądze w PLN. Spłaca Pan dług także w CHF, chociaż bank zmusza Pana do kupowania tej waluty od niego. Ponownie należy zadać pytanie czy używając CHF tylko w zapisach księgowych bank miał prawo skorzystać z prawa dewizowego, które jest odstępstem od zasady walutowości.
UsuńTutaj ponownie jednak podkreślę cel umowy. Karta kredytowa ma cel ogólny, konsumpcyjny. Umowa o kredyt mieszkaniowy ma ściśle określony cel z ceną w PLN. Zapłata w innej walucie do tego z automatycznym przeliczeniem sum pieniężnych jest bez sensu.
Panie Ryszardzie ja mam w umowie kwotę kredytu 120695,00 PLN i jak mniemam od tej kwoty powinnam zaplacić prowizję, ale dalej pisze,
OdpowiedzUsuńcel kredytu:
budowa domu, kwota 119500,00 PLN
Koszty wliczone w kredyt;Kwota 1195,00 PLN otóż jest to prowizja
W następnym par. Opłaty i prowizje
bank pisze,że od kwoty udzielonego kredytu Bank pobiera jednorazową bezzwrotną prowizję w kwocie 1195,00 PLN płatną przed uruchomieniem kredytu lub transzy
i w następnym pkt pisze,że prowizja o której mowa zostanie potrącona przez Bank z kwoty kredytu.
Moje pytanie jest, czy Bank prawidłowo pobrał prowizję 1195,00PLN od kwoty udzielonego kredytu 120695,00PLN ? (Prowizja w tym wypadku wynosiła 1%)Pozdrawiam.em