wtorek, 14 lutego 2017

Prezes UOKiK o obiektywizmie miernika wartości, klauzulach nieuczciwych oraz ubezpieczeniach

Polecam uwadze bardzo interesujący wywiad z Prezesem UOKiK - Panem Markiem Niechciałem. Wywiad pozwala sądzić, że Państwo nie pozostawiło nas na pastwę giełdowych spółek dbających o interesy swoich udziałowców zakładających 14% zwrot z kapitału (za C.Stypułkowski).  Zaznaczę, że piszę te słowa 13 lutego 2017 roku na dwa dni po wypowiedzi lidera rządzącej Polską partii, w której wyraził On swoją obawę przed podjęciem jakichkolwiek kroków prawnych z poziomu Państwa Polskiego przeciwko sektorowi bankowemu. Sektorowi gospodarki, którego działalność poza prawem została wielokrotnie stwierdzona przez Sądy, oraz instytucje Rzeczypospolitej włączając Rzecznika Finansowego, oraz Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumenta.






Miernik wartości

Pan Prezes Marek Niechciał, obok wielu cennych uwag na temat najbardziej znanego problemu tzn. dowolnego ustalania kursów walut przez banki, zauważył ze sam problem obiektywizmu miernika wartości nie wnosi zbyt wiele do rozwiązania problemu. Jest to uwaga niezwykle słuszna, ponieważ nie jest znaczącym problemem praktycznym czy kurs waluty wynosi 2 zł czy też 2 zł 10 gr. Jest to jednak problem prawny i to dotykający dosyć podstawowych cech zobowiązań (Radwański, 1985). Warto sobie przypomnieć, że sławnego bandytę USA - Ala Capone nie aresztowano za ogrom przestępstw, tylko za unikanie płacenia podatków. Skoro więc bankom nie można udowodnić wprowadzenia do obrotu instrumentu pochodnego, ponieważ jest to zbyt skomplikowane merytorycznie, należy kąsać je w każdy dowolny sposób, doprowadzając do ukarania oraz przywrócenia godności ludziom zmuszanym do zdrowy długu, którego nigdy nie zaciągnęli.



Ponieważ jest to bardzo ważne i unikalne stwierdzenie, pozwolę sobie je tutaj przytoczyć:


Główny problem kredytów waloryzowanych do franka jest jednak bardziej złożony. Pomysł oparty na obiektywnym mierniku, to dobry pomysł na przyszłość, niestety nie rozwiązuje nam sprawy tzw. starych kredytów. Nawet jeśli banki przejdą na tabele NBP, wciąż będziemy mieli sytuację, kiedy wartość zobowiązania do spłacenia w bieżącym momencie znacznie przewyższa wartość zaciągniętego kredytu i to pomimo wielu lat spłacania. Gdyby kurs franka wynosił 2 zł, wówczas to, czy bank przeliczałby kurs po cenie 2 zł czy dodawałby 10 gr do kursu, nie miałoby aż takiego znaczenia. 

Jestem pod wrażeniem tego stwierdzenia Pana Prezesa M.Niechciała, ponieważ powinno się ono stać przyczynkiem do dyskusji czy obiektywizm miernika wartości jest wystarczającym do bycia podstawą tzw.waloryzacji umownej. Problem ten poruszał już w 1992 r. Sąd Najwyższy w sprawie III CZP 141/91, gdzie Sąd zwrócił wagę, że klauzula waloryzacyjna powinna być związana z typem umowy. Nie rozwijając zanadto tematu, zwrócę uwagę, że waloryzacja umowna wyrażona art.358/1 §2 Kodeksu cywilnego ma za jedyne swoje zadanie utrzymać wartość zobowiązania pieniężnego, według miernika wartości, który został wybrany przez strony jako gwarantujący to w ramach zawartej umowy.

Pisał o tym A.Brzozowski w 1991 roku, dyskutowali o tym również prawnicy tworzący ten przepis w 1986 r. Niestety wiedza ta została utracona w wyniku pogoni za wolnością gospodarczą. Idea waloryzacji, która ścierała się z zasadą nominalizmu (Stelmachowski, 1965, także Levy, 1966), stała się na naszych oczach uprawomocnieniem spekulacji. Pan Prezes Marek Niechciał nijako pomiędzy zdaniami, zwrócił na to uwagę.

Ufam, że ekonomiści i prawnicy przekują tę cenną uwagę w dyskusję. Zaznaczę, że dyskusję próbowali swego czasu rozpocząć Z.Gawlik (1991) oraz A.Szpunar (1992). Sam prof.Szpunar znajdował się w Komisji Kodyfikacyjnej (1986), pracującej nad waloryzacją umowną, stanowczą zresztą odrzucającą klauzule walutowe. Szefem tej grupy była prof.E.Łętowska, która nadal jest wśród nas i może opowiedzieć jako świadek tych prac. Niestety zanegował na to w 1989 roku, odrobinę niestety bezmyślnie, prof.W.Czachórski, będący zresztą wielkim zwolennikiem waloryzacji. Zrobił to niestety, prawdopodobnie zapatrzony w nową falę zmian, i w tym zapatrzeniu nie zdający sobie sprawy z dopuszczenia do ryzyka spekulacji w świetle prawa. Historyków prawa oraz studentów lub też doktorantów, zachęcam do analizy stenogramów z prac nad klauzulą rebus sic stantibus, w których znajdą materiał na niejedną pracę naukową (1986). 

Na szczęście bezdyskusyjny cel waloryzacyjny art.358/1 §2 a także art.358/1 §5 stawia tamę nierozsądnym przekonaniom W.Czachórskiego, które ukształtowane w latach 60. dotarły do XXI wieku, nie zważając na zmiany zachodzące na świecie takie jak np. porzucenie parytetu złota z latach 70. czy pojawiająca się w tym samym czasie prosperita tzw. banków inwestycyjnych zajmujących się spekulacjami. Tego niestety ani prof.W.Czachórski ani inni przedstawiciele nauk prawa w Polsce nie zauważyli, pozostając w sferze świadomości na poziomie roku 1920, z którego to okresu prof.Czachórski czerpał swoje waloryzacyjne przekonania (Kosieradzki, 1935).

Pan Prezes Marek Niechciał, w swojej cennej uwadze, zwrócił uwagę na bezwzględnie spekulacyjny charakter klauzul walutowych.

Miernik wartości nie będący związanym ze zmianami wartości podmiotu umowy niechybnie prowadzi do umowy aleatoryjnej. Uwagę na ten problem jako pierwszy zwrócił dr hab. R.Jastrzębski, piastujący stanowisko prof. UW na katedrze prawa. W artykule z 2015 r. w niezwykle przenikliwy sposób przyrównuje on problem pożyczek walutowych do umów aleatoryjnych. Tego typu umowy losowe, znano już w czasach rzymskich, gdzie stosowano je w przypadku niezwykle ryzykownych pożyczek morskich (G.Blicharz, 2013). Czy jednak umowa hipoteczna powinna być umową losową? Czy kodeks zobowiązań jest zestawem zasad dotyczących umów losowych, czy też stanowi zestaw praw opisujących pewne, niezmienne i gwarantujące stabilność obrotu gospodarczego praw i obowiązków stron? Czy umowy losowe nie powinny zostać uregulowane ustawą o grach hazardowych? Odpowiedź na te pytania pozostawię specjalistom, którym także dedykuję historię pewnego Szwajcara, co zarabiając w CHF, zaciągnął pożyczkę hipoteczną, z opłakanymi zresztą skutkami. 

Pan Prezes zwrócił uwagę na niespójne orzecznictwo przywołując sławnego "arbuza" w wydaniu sędziego M.Bączyka oraz adwokata I.Gabrysiaka (II CSK 768/14). Sprawa ta pokazuje jak ważne jest właściwe prowadzenie argumentacji procesowej oraz zadbanie o niedopuszczanie Sądu do obszarów interpretacyjnych. Pełnomocnik kredytobiorców musi wypełnić przestrzeń argumentacyjną tak dokładnie aby Sąd nie miał obszaru do dywagacji. Należy się także upewnić, że argumentacja podparta jest odpowiednimi orzeczeniami TSUE, które nie pozostawiają wątpliwości w obszarze praw konsumenta nawet w starciu z instytucjami teoretycznie nienaruszalnymi. Aby przeprowadzić właściwą argumentację nie można się dzisiaj zamykać w enklawie przemyśleń i doświadczeń prawniczych, które zostały ukształtowane przez system edukacji uniwersyteckiej. Ostatnie miesiące pokazały, że prawnik nie może pozostawać obojętnym na głos ulicy, która dzięki pracy wielu setek ludzi dostarcza znacznej ilości wiedzy, której żaden prawnik działając samotnie nie jest w stanie wypracować. Odrzucając głos społeczny, prawnik niechybnie pozostanie w kanonie wiedzy niewystarczającym do skutecznego reprezentowania powoda. 


Klauzule abuzywne

Pan Prezes przywołując niesławny wyrok Sądy Najwyższego tzw."arbuza" nie zwrócił jednak uwagi na niewątpliwy błąd Sądu w zakresie interpretacji przepisów prawa. 

Niestety należy uznać, że prawo ochrony konsumenta, pomimo świetnej implementacji dyrektywy 93/13/Ewg w prawie polskim, nie jest do końca zrozumiałe przez prawników. Tamę tej fali ignorancji stawiają ostatnie miesiące przesycone rozwojem wiedzy na ten temat, oraz szereg orzeczeń Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE), które poznaliśmy także dzięki wzmożonej pracy lobbujących na rzecz sektora bankowego prawników - prof.M.Romanowskiego, czy też prof.E.Bagińskiej. W trakcie bezdyskusyjnie lobbystycznej konferencji, która miała miejsce w auli wynajętej od Uniwersytetu Warszawskiego, 9 grudnia 2016 przywołali oni szereg spraw prowadzonych przed TSUE. Spraw które ich zdaniem będą miały rozstrzygnięcie negatywne dla konsumenta. Stało się jednak inaczej. 

A. Jeden z wyroków w sprawach połączonych C‑154/15, C‑307/15 i C‑308/15, nakazał bankom hiszpańskim zwrot kilku miliardów euro konsumentom. 

B. W kolejnej sprawie C-119/15 - Trybunał de facto odrzucił pomówienie o bezprawne działanie UOKiK walczącego z nieuczciwym przedsiębiorcom stosującym nieprzerwanie i uciążliwie klauzule niedozwolone. 

C. Kolejna przywoływana przez prof.M.Romanowskiego sprawa t.j. Invitel C-472/10, także dodaje (wbrew woli prelegenta) argumentów konsumentom, wyrażając rozszerzoną skuteczność Rejestru klauzul niedozwolonych UOKiK. 

Należy więc uznać, czekając oczywiście na wyrok Sądu Apelacyjnego, że niesławny "arbuz" był tylko i wyłącznie wypadkiem przy pracy aparatu sądownictwa. Orzecznictwo TSUE w zakresie interpretacji dyrektywy 93/13/Ewg nie pozostawia wątpliwości, że prawa i interes konsument  jest stawiany na pierwszym miejscu.


Mediacje sektora bankowego

Niezwykle cenną uwagę przedstawił Pan Prezes na temat działania sektora bankowego nastawionego na przeczekanie kryzysu. 

Niestety kryzys hipoteczny nie podlega przeczekaniu. Sprawa pozostawiona na kolejne tąpnięcie wartości złotego, lub też na wzrost LIBOR'u, wybuchnie ze wzmożoną siłą. To co teraz wydaje się opanowane z uwagi na ujemny LIBOR, niwelujący wzrost kursu, wybuchnie z niespotykaną siłą w przypadku skumulowania się słabej złotówki i wysokiego LIBOR'u. Osobiście nie widzę żadnych przeszkód aby to nie stało się za 2-3 lata. Stopy referencyjne w U.S.A już pną się w górę, a działania Banku Centralnego Szwajcarii (SNB) wydają się iść w rytmie zmian gospodarki USA. Swoją drogą Europa także podniesie swoje stopy procentowe, aby ściągać kapitał na stary kontynent.



Wzrost LIBOR'u jest więc kwestią czasu. Krótkowzroczność sektora bankowego, ale także Urzędu  Komisji Nadzoru Finansowego, jest przerażająca. Polska gospodarka osadzona jest na bombie zegarowej o nadmuchanej wartości ok. 250 mld złotych. 

Przy niekorzystnych parametrach wartości złotego oraz LIBOR, czyli czynników na które instytucje Państwa Polskiego nie mają żadnego wpływu, ponieważ 80% obrotu na złotym polskim realizowane jest poza granicami kraju (NBP, 2015), bomba ta eksploduje. Pociągając za sobą wiele ludzkich tragedii. Będą na tę tragedie patrzeć już inni politycy oraz inni prezesi banków, a skutki odczują wszyscy obywatele naszego umęczonego kraju.


Ustawa spreadowa

Ciekawe jest także, że Pan Niechciał nazwał po imieniu ustawę Kancelarii Prezydenta RP, mówiąc o niej "ustawa spreadowa". Jakże niewiele zostało z przedwyborczych obietnic partii rządzącej. 

Ufam, że siła uderzenia Państwa Polskiego nie została przerzucona na Sąd, a ciosy zostaną także skutecznie wyprowadzone z Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumenta. Doskonale wszyscy wiemy, że tutaj nie chodzi o spready. To czym można było mamić oczy oszołomionych ludzi w 2008 r. nie ma racji bytu w roku 2016. Ulica zbyt wiele się nauczyła. Banki zbyt pornograficznie obnażyły swój stosunek do społeczeństwa polskiego oraz cel swego działania. W mediach głównego nurtu można znaleźć informację (Stypułkowski, 2015), że celem dla sektora bankowego jest wypracowanie 14% zwrotu z kapitału dla swoich inwestorów. Przedstawiciele sektora otwarcie mówią, że żerują na polskim społeczeństwie. Płacąc 1% za depozyty, zarabiają jednocześnie 14% dla swoich inwestorów. Czymże stał się bank? Instytucja działająca na regulowanym rynku gwarantującym zysk, zamiast powiększać swój kapitał w celu zwiększenia możliwości kredytowych, wyprowadza 14% każdego roku. Jest to nieprawdopodobne, jednak prawdziwe. 

Rubikon został przekroczony. Po drugiej jego stronie jest tylko wygrana sprawiedliwości i prawa lub upadek systemu państwowego i wstyd.


Ubezpieczenie

Niezwykle interesujący jest wątek dotyczący surogatu wkładu własnego zwanego "ubezpieczeniem". Pan Prezes zaznacza, że tego typu ubezpieczenie w swej naturze nie jest nieuczciwe, podnosząc jedynie problem niewłaściwego informowania konsumentów o np. ciążącym na nich regresie. 

W tym miejscu muszę zaprotestować, ponieważ od strony klienta banku to coś nie jest ubezpieczeniem. Kodeks cywilny poprzez art.805 i nast. jasno definiuje czym jest ubezpieczenie. 

W żadnej mierze nie jest ubezpieczeniem, z punktu widzenia klienta banku, surogat wkładu własnego, w którym bank zabezpiecza swoje zobowiązania względem regulatora, kosztem oraz na ryzyko konsumenta. Prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumenta nie może takich rzeczy publicznie mówić. Konstrukcja surogatu NWW uderza nie tylko w interes konsumentów, ale także konkurencję, powodując utratę rynku dla banków żądających, zgodnie z zasadami i rozsądkiem, 20% wkładu własnego.

Sama umowa "ubezpieczenia" niskiego wkładu własnego tworzy z umowy o kredyt bankowy, uregulowanej art.69 Prawa bankowego,  jakąś koszmarną wielopartnerską umowę, w której jedną ze stron umowy staje się zakład ubezpieczeniowy, a sam kredytobiorca zgadza się na poddanie windykacji zarówno przez bank jak i ubezpieczyciela. 

Oczywiście, czego Prezes Niechciał nie porusza, jest kompletnie jasny i jednoznaczny zakres praw windykacyjnych obu przedsiębiorców. W wyniku takiej konstrukcji, nazywanej oszukańczo "ubezpieczeniem", konsument, po popadnięciu w kłopoty, jest zmuszonym do procedowania nie z jednym wierzycielem, czyli bankiem, ale także z towarzystwem ubezpieczeniowym. Trudno zrozumieć, dlaczego zgodę na taki stan rzeczy wydaje Prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumenta. Doprawdy trudno.


Ujemy LIBOR 

W wywiadzie poruszany jest także problem stosowania ujemnego LIBORU. Ten aspekt jest najzwyczajniej niesmaczny, ponieważ minęło już kilka lat od początku stosowanie ujemnego LIBORU. Pokazuje to jednak jak duża jest inercja działania aparatu państwowego. Z drugiej strony dodaje to także otuchy, pokazując, że raz puszczona w ruch machina państwowa, skutecznie potrafi działać przez wiele kolejnych lat.



###


Wywiad znajduje się pod adresem: http://wgospodarce.pl/informacje/33475-banki-ustalaja-wysokosc-rat-kredytow-frankowych-wedlug-wlasnego-widzimisie Zdjęcie Pana Prezesa Marka Niechciała zostało zaczerpnięte z publikacji.



0 komentarze:

Prześlij komentarz