Zastanawiam się czy R.Trzaskowski jest skorumpowanym sędzią - zwykłą szują, czy też będąc szantażowanym, znajduje wyjście ze swojego koszmaru, okazując się wielkim prawnikiem - Mężem Stanu. Pomimo bycia targanym emocjami, odpowiedź znajduję.
Spis Treści | wstęp | szok 2015 | walka z pieniądzem polskim | nieważność | odfrankowienie | dług darmowy - ochrona złotówkowiczów | odprawić konsumenta z kwitkiem | pomóc bankom | banki mają przedawnione roszczenia | pytanie Rzecznika | orzeczenie SN | uchwała SN | SN wykonuje pracę ustawodawcy | uogólnienie pytań RF | teoria salda | odwracamy kota ogonem | dlaczego R.Trzaskowski poszargał swój autorytet? | prawe rozwiązanie problemu | ratio legis instytucji przedawnienia | milcząca zgoda na brak ochrony konsumenta | Nieważność czy utrzymanie umowy w postaci odfrankowionej? | Potwierdzenie nieważności czy unieważnienie umów? | Chroń swoje prawa - natychmiast wyślij oświadczenie | przedawnienie jako element negocjacji | Czy uderza w nas przedawnienie? | Podsumowanie | Bibliografia
1. wstęp
Omówienie orzeczenia II CZP 6/21 wymaga przedstawienia szerszego kontekstu, bez którego uchwała ta nie będzie do końca zrozumiała. Spór z bankami trwa już od lat i podlega całkiem dobrej ochronie służb wywiadowczych. Służb niestety nie działających w interesie Polski, ale chroniących wielki kapitał. Smutne to, ale niestety taka jest cena "transformacji" zaplanowanej w okresie Pieriestrojki. Przypomnę, że pierwsza fala oburzenia z 2008 zakończyła się całkowitą wygraną banków, które w wyniku zmian legislacyjnych uzyskały strumień waluty zagranicznej oraz bliżej nieokreślonych "inwestorów", którzy otworzyli kantory internetowe. Okres ten stał się także ważnym etapem dla świata finansów, który doprowadził do likwidacji w Polsce ograniczeń walutowych eliminując konieczność stosowania niezgodnej z prawem "indeksacji", która jest narzędziem finansów służącym obchodzeniu przepisów o ochronie waluty krajowej. Likwidacja zasady walutowości w 2009 była silnym ciosem w suwerenność Polski i roli NBP.
Skonkluduję, że ideałem dla sektora finansów w Polsce jest sprzedaż produktów dłużnych bez dalszych konsekwencji i dalszej obsługi dłużników. Aby osiągnąć ten stan zaimplementowano w polskim systemie prawa fundusze sekuretyzacyjne, które docelowo mają skupywać wierzytelności od banków, co pozwoli na natychmiastową monetyzację umów dłużnych. Aby ten stan osiągnąć niezbędnym było zlikwidowanie b.t.e. oraz mocy urzędowej dokumentów bankowych i obdarcie sektora bankowe z uciążliwej woali instytucji zaufania publicznego. Cel ten osiągnięty został całkowicie i skutecznie.
2. Szok 2015
Styczeń 2015 roku przyniósł kolejną falę przerażenia z powodu lawinowego skoku wartości waluty CHF. Falę o której wiedział każdy kto zajmuje się finansami. Falę która pojawiła się w wyniku zaprzestania przez Narodowy Bank Szwajcarii związania CHF z walutą Euro. O tym, że tak się stanie każdy finansista wiedział, bo SNB nie mogło w nieskończoność bronić swojej waluty. Szok tej początkowo skoncentrowany na "waloryzacji". Waloryzacji, którą w umowie kredytu wspierali nawet obrońcy konsumentów, przy okazji na nich sowicie zarabiający. W okresie tym prawnicy nie mieli problemów z samą "waloryzacją" a jedynie z naruszeniem obowiązków informacyjnych, co promował usilnie jeden z czołowych prawników znajdujących się w otoczeniu konsumentów, a prywatnie syn jednego z czołowych polityków PiS.
3. Walka z pieniądzem polskim
Waloryzacja w swojej zwyrodniałej i zniekształconej postaci była produktem uwikłanych w transformację prawników z UW oraz UJ. Prawnicy ci od dekad walczyli z zasadą walutowości, co niewątpliwie robili świadomie lub też z głupoty - na polecenie służb wywiadowczych obcych Państw. Trzeba być wszak szaleńcem, aby walczyć z elementem własnego Państwa - elementem, który jest podstawowym narzędziem w regulacji obrotu gospodarczego - pieniądzem.
Zaznaczę, że w Polsce prawnym środkiem płatniczym jest złoty polski w postaci gotówki. Używanie pieniądza elektronicznego jest umową stron transakcji handlowych; dłużnik jednak zawsze ma prawo do zapłaty gotówką. Pieniądz elektroniczny, bankowy czy kredytowy jest substytutem - podzbiorem polskiej gotówki - nigdy jednak nie może jej wyprzeć, co byłoby sprzeczne z umocowanymi w Konstytucji przepisami prawa. Pomimo to wielu szaleńców (zdrajców?) walczyło przez dekady z pieniądzem polskim i zasadą walutowości, a jednym z oręży było zdeformowanie przepisów o waloryzacji umownej, które sprowadzono błędnie do "bankowej indeksacji", będącej wehikułem do zmiany waluty długu.
Trzeba tutaj podkreślić, że banki poszły dużo dalej niż tylko zastosowanie (nielegalne) waluty obcej do ustalania wartości świadczenia - one de facto zmieniły walutę długu, poprzez wystawianie harmonogramów w walucie obcej. Jest dla mnie bardzo niesmacznym, że polska nauka prawa doprowadziła do tego stanu rzeczy. Waloryzację zastosowano do obejścia ustawy co z definicji jest czynnością nieważną z mocy art.58. Wszystkie umowy indeksowane i waloryzowane są nieważne z uwagi na w szczególności (a) obejście ustawy, (b) złamanie zasady walutowości.
4. Nieważność
Zamęt i przerażenie, a także niechęć systemu sądownictwa (jak się niestety okazało) do chciwych konsumentów i ich bezwzględnych pełnomocników, którzy zapomnieli czym jest zawód pełnomocnika procesowego, zmieniając go na XIX w. prymitywy kolonialny kapitalizm, spowodowało że Sądy zaczęły uznawać umowę odnoszoną do wartości walut obcych, po potwierdzeniu abuzywności zapisów indeksacyjnych, za nieważną.
Jest to w wielu przypadkach błędem, ale aby tak się stało przeprowadzono długi dyskurs, który wbił się w głowy sędziów. Pomimo to są to tyko subiektywne opinie sądów nie mające podstaw w systemie prawa. Żaden przepis nie zakazuje zawarcia umowy z oprocentowaniem niezgodym z przedmiotem długu. Żaden. Wymogiem wynikającym z natury zobowiązania jest jedynie obiektywizm źródła oprocentowania.
Skoro jednak przyjmujemy, że nie tylko obiektywizm jest ważny, ale taże związanie ekonomiczne z przedmiotem umowy, to musimy także przyjąć, że umowa finansująca zakup nieruchomości w Polsce za cenę wyznaczaną w złotym polskim, przy jednoczesnym odniesieniu długu do wartości waluty obcej, jest także niemożliwa do zawarcia, wszak kupujący dłużnik nigdy takiego mieszkania nie sprzeda bez straty z uwagi na ew. spadek wartości złotego w stosunku do waluty do której odnoszony jest dług. Dlaczego więc Sądy uznają taką umowę za zgodną z prawem i zasadami, a umowę odfrankowioną juz nie? Nie za bardzo potrafię to zrozumieć. Umowa na kredytowanie mieszkania z długu wyrażonego w walucie obcej jest równie nielogiczna jak obsługa długu złotowego z oprocentowaniem waluty obcej. Obie konstrukcje są równie niezgodne z ekonomia, logiką i zasadami współżycia społecznego. Skoro więc sądy nie akceptują PLN+LIBOR to powinny natychmiast potwierdzać nieważność umów hipotecznych CHF z automatycznym przedawnieniem roszczeń banku.
5. Odfrankowienie
Odfrankowienie umowy powoduje niezwykle prostą i skuteczną formę zastosowanie prawa ochrony konsumenta, sprowadzając się do znanej z systemu prawa sankcji długu darmowego (patrz ustawa o kredycie konsumenckim). Dłużnik oddaje to co dostał, a bank nie ma zysku. Co więcej występuje nawet analogia do ograniczenia praw konsumenta z noweli ustawy o kredycie konsumenckim, nadając mu prawo do odzyskania kosztów obsługi długu tylko z kilku lat. Tutaj mamy analogię do przedawnienia roszczeń konsumenta. Biorąc pod uwagę schemat "rat stałych" powodujących, że dłużnik najpierw spłaca odsetki, daje to bankowi znaczący zysk. Dodatkowo, w przypadku odfrankowienia bank jest pomimo wszystko w lepszej sytuacji mając dodatkowo minimalny zysk wynikający ze stawki LIBOR oraz marży. Nawet jeżeli LIBOR zniknie z rynku (co niebawem się stanie), bank jest w sytuacji wciąż dobrej - z uwagi a kreację pieniądza. Co więcej, biorąc pod uwagę właśnie zasady kreacji pieniądza, bank i cała gospodarka wychodzi na tym całkiem dobrze. Finalnie nie ma problemu przedawnienia roszczeń banku. Problem ten nie istnieje. Doprawdy nie potrafię zrozumieć dlaczego sądownictwo nie dostrzegło tych wszystkich zalet i analogi do znanej instytucji prawa - długu darmowego.
Po odfrankowieniu dłużnik może natychmiast spłacić dług i zakończyć umowę, powodując, że nie występują żadne dodatkowe komplikacje prawne, takie jak problem wyczyszczenia hipoteki czy też jakiekolwiek roszczenia stron umowy. Odfrankowienie eliminuje także jeszcze jeden bardzo wstydliwy problem - problem kontraktacji z nieuczciwymi prawnikami, który uczynili sobie z konsumentów dojne krowy, robiąc dokładnie to samo co bankierzy, tylko w nieco bezczelniejszy sposób.
Odfrankowując umowy ze zmniejszeniem salda długu, Sąd rozwiązałby wiele problemów społecznych. Nie uczynił tego jednak, o jest wielką szkodą. Do tego aby nie polepszać sytuacji frankowiczów, Państwo mogłoby pobrać podatek od różnicy kredytu darmowego i analogicznego kosztu długu złotowego. To by spowodowało powstanie rozwiązania idealnego.
Odfrankowienie jest niezwykle prostym i skutecznym rozwiązaniem problemu umów frankowych. Nic nikomu się nie przedawnia; nikt nie zyskuje; nikt nie traci. Znaczy zyskuje klient mając darmowy dług, lecz nie jest w tym dziwnego, nawiązując do sankcji długu darmowego znanego z ustawy o kredycie konsumenckim. Dodajmy przedawnienie części roszczeń oraz podatek i nikt nic już nie zyskuje. Jeżeli Sądy uznają, że jest to nieuczciwe, to powinny zaskarżyć ustawę i związaną z nią dyrektywę o kredycie konsumenckim do TS UE.
6. Dług darmowy - ochrona złotówkowiczów
I tutaj dodam dygresję, że dziwi mnie, że sankcja długu darmowego nie jest promowana i wykorzystywana przez prawników, gdyż prawdopodobnie 90% umów pożyczek i kredytów pod tą sankcję podlega. Niestety pokazuje to co tak naprawdę interesuje prawników - łatwy i szybki zarobek na przerażonych i podsyconych w swej chciwości (co jest całkiem ludzkie) dłużników. Prawników nie interesuje ani pomoc rzeszom konsumentów, w tym złotówkowiczom, ani naprawa systemu prawa. Ważna jest tylko kasa. Tu i teraz! I dlatego Sądy z tym walczą. Problem polega na tym, że prowadząc wewnętrzne potyczki z kolegami ze studiów, Sądy niszczą niestety prawo i stosunki społeczne, co obserwujemy w uzasadnieniu ustnym III CZP 6/21.
7. Odprawić konsumenta z kwitkiem
Po 2015 roku konsument został pozbawiony ochrony. UOKiK zniszczył prawo kontroli abstrakcyjnej, co jest owocem działań lobbystów. Nie ma już tej kontroli. Osobiście zgłosiłem dwóch radców prawnych do UOKiK - urząd mnie ignorował i ignoruje do tej pory. Nie wiem co urzędnicy procedują, a z informacji medialnych wynika, że zignorowali 90% zgłoszonych aktów oszustwa, w szczególności kradzież KZP. Nazwisk nieuczciwych prawników nie podano do wiadomości, przez co oszukują oni nadal swoich klientów. Coś takiego było nie do pomyślenia w przypadku SOKiK. Sprawy spływały do Sądu i musiały być procedowane w sposób obiektywny i otwarty. Teraz nieuczciwy przedsiębiorca może mieć ochronę urzędnika, bo ten ignoruje osobę zgłaszającą. Wróciły jakieś mroczne czasy urzędniczej dominacji. Dyrektywa 93/13 stała się groteską. UOKiK dołączył do grupy klaunów wraz z tłumaczami sekcji polskiej EU, którzy robią z dyrektywy w Polsce pośmiewisko. Pośmiewisko to domyka SN w ramach uzasadnienia ustnego III CZP 6/21.
Sądy zachowują się identycznie. Na początku z uwagi na rzekomy brak interesu prawnego odrzucano pozwy o ustalenie nieważności z uwagi na dalej posunięte żądanie o zapłatę. Nie wiem czy sady robiły to specjalnie, ale najprawdopodobniej to takie wyroki doprowadziły do fali ludzkiej chciwości. Nie było to ani dobre od strony prawnej ani od strony społecznej. Wyrok ustalający nieważność otwierał drogę i do prostego procesu o zapłatę i do prostego wykreślenia banku z hipoteki. Sądy wprowadziły pełnomocników na manowce a ci się dali. W kolejnym kroku Sądy wymyśliły teorię salda, nie aby chronić konsumenta przed procesem bez rozliczenia roszczeń storn, który to proces doprowadzał do straty klienta z uwagi na chciwość pełnomocników. Sądy robiły to aby ponownie oddalić roszczenia. Na koniec, gdy pojawiło się w dyskursie roszczenie za "korzystanie z kapitału" Sądy zaczęły potwierdzać nieważność umów. Po 5 latach koło się zatoczyło i to co było na początku, stało się na końcu. niestety ponownie nie po to aby ułatwić życie Obywatela, ale aby go upokorzyć i przeciągnąć przez ścieżkę zdrowia systemu sprawiedliwości. Do tego dodajmy całkowitą impotencją intelektualną w zakresie wzorca umowy, co objawia się ignorowaniem przez Sądy prejudykatów SOKiK. Mam wrażenie, że Sądy nie mają pojęcia czym jest wzorzec umowy, co w XXI w. jest nie tylko wstydem ale i policzkiem dla polskiej nauki prawa, biorąc pod uwagę że to polska myśl prawna dodała regulamin do Kodeksu Zobowiązań w 1933 roku.
8. Pomóc bankom
Wraz z momentem gdy banki zaczęły przegrywać, do dyskursu włączyły się "śpiochy", czyli ukryci agenci, który do tej pory albo nie komentowali sprawy, albo robili to zdawkowo udając niezależne autorytety. Skompromitowani prawnicy i lobbyści odeszli już w kąt - nie można ich juz było dużej wykorzystywać z uwagi na głupoty, które do tej pory wypowiadali. W sumie zrobili swoje - sektor bankowy wyeliminował niezależną kontrolę SOKiK, eliminując kontrolę abstrakcyjną i zastępując ją znaną z czasów PRL - kontrolą urzędnika. Wychodząc naprzeciw sektorowi bankowemu w dyskursie pojawiła się - pompowana przez dekady na autorytet - E.Łętowska, która znana jest nam bliżej z tego że przewodziła grupie zajmującej się dodaniem waloryzacji do systemu prawa; a było to w 1986. Nie pojawiła się w dyskursie gdy dyskutowano waloryzację; to nie ona dopomogła w jej eliminacji. Nie zrobiła tego pomimo, że to właśnie ona pomóc w odnalezieniu ratio legis. Pojawiła się natomiast aby chronić banki, pozornie chroniąc interes konsumenta. Wprowadziła ona do dyskursu to co znalazło się w uzasadnieniu wypowiedzianym przez SSN R.Trzaskowskiego. Ochrona banków prawie się udała. Prawie.
9. Banki mają przedawnione roszczenia
Służby kontrolujące kryzys kredytowy przeciągnęły dyskurs na obszar prawa ochrony konsumenta. Nauka prawa straciła przez to wiele lat jałowych dyskusji, dochodząc do absurdu, który skrystalizowany jest w ostatnim zdaniu wypowiedzianym przez SSN R.Trzaskowskiego.
Trzeba jednak podkreślić, że umowy kredytu odnoszone do walut obcych są nieważne z mocy prawa krajowego w szczególności z powodu:
- łamiąc zasadę walutowości. Banki wyraziły zobowiązania w walucie obcej, do czego są uprawnione z mocy ustawy prawo dewizowe, ale tylko w sytuacji gdy umowa jest obrotem dewizowym, tzn. doprowadza lub może doprowadzać do rozliczeń pomiędzy stronami w walucie zobowiązania. Jak doskonale wiemy stan taki nie występował w 99% stosowanych przez banki wzorcach umowy.
- łamiąc naturę świadczenia, które nie może być ustalane na podstawie subiektywnej oceny jednej ze stron umowy.
- łamiąc naturę zobowiązania, które w umowie kredytu hipotecznego ma swoje źródło w regresie wynikającym z zapłaty na rzecz osoby trzeciej. Wierzyciel nie ma prawa do zmiany natury długu z mocy umowy kredytu.
Z powodu nieważności bank ma przedawnione roszczenia, czego dowie się od przedsiębiorców. Ci - nie mając ochrony EU - będą procedować spory z bankami z zakresie podstaw prawa. I wygrają. I bankierzy poznają nie tylko zalety duralex, ale także moc dura lex, sed lex.
10. Pytanie Rzecznika
Rzecznik finansowy, będący w Polsce ostatnim już obrońcą praw konsumenta na styku z sektorem finansowym, reagując na iście pornograficzny poziom dyskursu, zadał SN trzy pytania dotykające stosownej przez Sądy w celu obstrukcji ochrony konsumenta "teorii salda", oraz zupełnie bzdurnych wywodów E.Łętowskiej.
Dla porządku zaznaczę, że do pytań Rzecznika wkradł się błąd. Mówimy o umowach denominowanych w walucie obcej oraz indeksowanych do obcej waluty. Jak ktoś nie wie co powiedzieć to może zacytować ustawę. Albo prawnicy rzecznika się pogubili albo pytanie to jest preludium do kolejnego pytania o złamanie zasady walutowości. Trzymam kciuki za te ew. sprytny zabieg prawników Rzecznika.
11. Orzeczenie SN
Tyle dość długiego wstępu. Byłon niezbędny aby zrozumieć kontekst w którym znalazł się SN odpowiadając na pytania Rzecznika. Omawiając uchwałę, nie pozbędę się subiektywnych uwag, będę jednak prowadził czytelnika przez słowa SN odnosząc do transkrypcji z zapisu wideo. Transkrypcja zaś, połączona jest z zapisem video, co pozwoli na wyrobienie sobie własnej opinii przez czytelnika.
12. Uchwała SN
Sąd Najwyższy podjął uchwałę o następującej treści:
Uchwała składu 7 sędziów Sądu Najwyższego z dnia 7 maja 2021 r.
1. Niedozwolone postanowienie umowne (art. 3851 § 1 k.c.) jest od początku, z mocy samego prawa, dotknięte bezskutecznością na korzyść konsumenta, który może udzielić następczo świadomej i wolnej zgody na to postanowienie i w ten sposób przywrócić mu skuteczność z mocą wsteczną.
2. Jeżeli bez bezskutecznego postanowienia umowa kredytu nie może wiązać, konsumentowi i kredytodawcy przysługują odrębne roszczenia o zwrot świadczeń pieniężnych spełnionych w wykonaniu tej umowy (art. 410 § 1 w związku z art. 405 k.c.). Kredytodawca może żądać zwrotu świadczenia od chwili, w której umowa kredytu stała się trwale bezskuteczna.
3. Nadaje uchwale moc zasady prawnej.
13. SN wykonuje pracę ustawodawcy
Na wstępie sędzia sprawozdawca R.Trzaskowski wyraził swój niepokój, że SN wyznaczony został do tego co powinien zrobić ustawodawca.
Wypowiedź: https://styczynski.blogspot.com/p/uzasadnienie-ustne-iii-czp-621.html#10
14. Uogólnienie pytań RF
SN dokonał swoistego uogólnienia pytań Rzecznika. O ile w zakresie pytania o teorię salda, odpowiedział precyzyjnie, o tyle w przypadku bełkotu E.Łętowskiej rozwinął jej myśl do postaci ... "odwrócenia kota ogonem". O tym za chwilę.
Wypowiedź: https://styczynski.blogspot.com/p/uzasadnienie-ustne-iii-czp-621.html#20
15. Teoria salda
Sąd najwyższy zmiótł teorię salda z dyskursu i orzecznictwa i tutaj nie ma co o tym dłużej pisać. SN przypomniał, że postanowienie abuzywne nie wiąże ex lege, ex tunc, czyli z mocy prawa z mocą wsteczną. W wyniku niewiązania zapisów umowy powstaje kondykcja będąca źródłem roszczenia konsumenta. I jest ona niezależna od ew. roszczeń banku.
O siebie dodam to czego nie dodał R.Trzaskowski, że w trakcie wykonywania umowy, bank nie ma skutecznego roszczenia o zwrot całości długu. Roszczenie takie posiada tylko w sytuacji wypowiedzenia umowy oraz uznania umowę za nieważną. Gdy umowa jest wykonywana w trakcie procesu bank ma roszczenia tylko o wymagalne i niezapłacone raty. SN powinien to podkreślić, w ramach edukacji Sądów, które zupełnie, zupełnie bezprawnie stosowały tzw. "teorię salda".
Wypowiedź: https://styczynski.blogspot.com/p/uzasadnienie-ustne-iii-czp-621.html#30, https://styczynski.blogspot.com/p/uzasadnienie-ustne-iii-czp-621.html#60
16. Odwracamy kota ogonem
I na tym kończy się poprawna i uczciwa praca SN. Reszta to odwrócenie kota ogonem, robiąca z przepisów o ochronie konsumenta groteskę. De facto SN dał immunitet bankom (nie przedsiębiorcom, tylko kredytodawcom) na dowolne łamanie prawa, o ile zastosują zabieg tricku informacyjnego. Nazwijmy to "trikiem trzaskowskiego". SN wszedł w rolę nie tyle adwokata banków, co rolę consultingu. Zaznaczę, że 15 lat temu podobny konsulting podpowiedział bankom "indeksację".
Proszę zauważyć jak SN zdefiniował prawa konsumenta. Na początek oto co mówi dyrektywa 93/13:
Artykuł 6 1. Państwa Członkowskie stanowią, że na mocy prawa krajowego nieuczciwe warunki w umowach zawieranych przez sprzedawców lub dostawców z konsumentami nie będą wiążące dla konsumenta, a umowa w pozostałej części będzie nadal obowiązywała strony, jeżeli jest to możliwe po wyłączeniu z niej nieuczciwych warunków.
, oto co mówi Kodeks cywilny:
art.385/1 § 1. Postanowienia umowy zawieranej z konsumentem nie uzgodnione indywidualnie nie wiążą go, jeżeli kształtują jego prawa i obowiązki w sposób sprzeczny z dobrymi obyczajami, rażąco naruszając jego interesy (niedozwolone postanowienia umowne). Nie dotyczy to postanowień określających główne świadczenia stron, w tym cenę lub wynagrodzenie, jeżeli zostały sformułowane w sposób jednoznaczny. § 2. Jeżeli postanowienie umowy zgodnie z § 1 nie wiąże konsumenta, strony są związane umową w pozostałym zakresie.
A oto jak SN odwrócił kota ogonem:
1. Niedozwolone postanowienie umowne (art. 3851 § 1 k.c.) jest od początku, z mocy samego prawa, dotknięte bezskutecznością na korzyść konsumenta, który może udzielić następczo świadomej i wolnej zgody na to postanowienie i w ten sposób przywrócić mu skuteczność z mocą wsteczną.
SN dodał przewrotną interpretację wznoszącą na poziom meritum ochrony konsumenta jego walkę o to aby postanowienia nieuczciwe wiązały go jako stronę umowy. Zajmuję się tym tematem od kilku lat, ale nie spotkałem się z sytuacją w której przedsiębiorca powołuje się na przepisy o ochronie konsumenta wskazując ich bezskuteczność względem konsumenta, a ten jak lew broni się utrzymując tę skuteczność.
Ratio legis kryjące się za dyrektywą i jej implementacją w Kodeksie cywilnym mówi o niewiązaniu postanowień nieuczciwych oraz karze dla nieuczciwego przedsiębiorcy, korzyści dla konsumenta i przykróceniu równowagi stron. Trafna implementacja tej instytucji prawa znajduje się w ustawie o kredycie konsumenckim pod postacią sankcji długu darmowego. Zamiast tego SN mówi o prawie konsumenta do sanowania nieuczciwej umowy. Kot został ogonem odwrócony. Koci odbyt stał się pyszczkiem i R.Trzaskowski całuje kota w ten nowy pyszczek. I mówi nam, że teraz jest to normą. Niemiłe to jest.
Wypowiedź: https://styczynski.blogspot.com/p/uzasadnienie-ustne-iii-czp-621.html#40
17. Dlaczego R.Trzaskowski poszargał swój autorytet?
Zaznaczę, że konsument może wyrazić wolę utrzymania postanowienia nieuczciwego o ile znajduje się w jego interesie. Absolutnie nie jest takim interesem rezygnacja z przedawniania roszczeń banku. Czy jest takim interesem uniknięcie potwierdzenia nieważności umowy? Oczywiście także nie. Konsument nie może być poddany szantażowi:
Albo bierzesz wadliwą umowę kredytu, albo natychmiast masz oddać 300.000 zł. Jutro! Dziś! Teraz!
To jest model oszusta z bazaru lub handlarza używanymi autami. Nikt przy zdrowych zmysłach nie zinterpretuje tak prawa ochrony konsumenta, a niestety do takiego modelu sprowadza to R.Trzaskowski. Ponieważ R.Trzaskowski nie jest idiotą, musi w tym być jakiś haczyk.
Z drugiej strony konsument nie może nadużywać danego mu prawa w celu niewywiązania się z wykonania swoich zobowiązań. W zaistniałej sytuacji zwrócę ponownie uwagę na zagalopowanie się Sądów w niechęci do frankowiczów. Problem przedawnienia nie istnieje w przypadku odfrankowienia. Po prostu nie istnieje. Dlaczego sędziowie tego nie zauważyli? Nie potrafię zrozumieć.
To nikt inny niż Polskie Sądy powszechne doprowadziły do eskalacji kryzysu. Zamiast tego mogły odfrankawiać umowy powołując się na analogię do sankcji długu darmowego znanej z ustawy o kredycie konsumenckim. Podkreślę, że polskie prawo nie zabrania zawierania umów PLN+LIBOR+marża. Taka umowa, choć nieprawidłowa jest równie bez sensu jak dług denominowany w walucie obcej zawarty na finansowanie zakupu nieruchomości wycenianej w złotym polskim. Umowa PLN+LIBOR+marża nie wchodzi w zakres sankcji art.58 Kc i jako taka może być stosowana. Sądy nie mają więc podstaw prawnych aby umowy takie uznawać za nieważne, a innej postawy przy wyjściu z zakresu 93/13, niż obiektywne przepisy prawa krajowego, tym przypadku art.58 Kc, nie ma. Podkreślił to R.Trzaskowski
Wypowiedź: https://styczynski.blogspot.com/p/uzasadnienie-ustne-iii-czp-621.html#50
Z drugiej strony, w przypadku potwierdzenia nieważności umowy, co niestety dotyczy umów denominowanych (tutaj gratulacje dla W.Pyzioła z UJ za sprowadzenie Polski na skraj przepaści! Dobra robota chłopaku!) należy odwołać się do instytucji potrącenia. W przypadku potwierdzenia przez Sąd nieważności umowy z mocy art.58 Kc obie strony mają roszczenie o zwrot dokonanych płatności, ale nie świadczeń bo bez umowy nie ma zobowiązań. Tutaj kolejny ukłon do J.Pisulińskiego w UJ - bez umowy nie ma mowy świadczeniu nieczynienia (non facere) tj. w przypadku umowy dłużnej - nieodbierania długu. Pozostaje po prostu przekazanie środków pieniężnych bez podstawy prawnej, a tak naprawdę zapłata na rzecz osoby trzeciej czy tez przekaz dokonane bez podstawy prawnej. Wynika z tego, że bank nie ma najmniejszej podstawy do zwrotu wartości świadczenia nieczynienia, ponieważ świadczenie w sensie prawnym nie istnieje w przypadku nieważnej umowy. Nieważnej, a nie unieważnionej, jak tego chce E.Łętowska. Tutaj ukłon do projektantki waloryzacji z lat 1986-1987.
Instytucja potrącenia nie chroni jednak w pełni roszczeń banku z uwagi na jej konstrukcję. Bank 15 lat temu wypłacił np. 300.000 zł, a korzystając z potrącenia może potrącić swoje roszczenie z roszczeniami o zwrot wpłat dokonanych przez konsumenta przez pierwsze 3 lata odbierania od konsumenta bez podstawy prawnej środków pieniężnych tj. może odzyskać około 72.000 zł, zakładając że rata wynosiła 2.000 zł. Potem zgodnie z zasadami potrącenia nie ma już możliwości kompensacji, ponieważ roszczenie banku uległo przedawnieniu (3 lata). To nie jest ani dobre ani uczciwe. Tutaj dobry Sędzia musi potargać swój honor aby go potem odzyskać, gdy tłum zrozumie jego intencje. I R.Trzaskowski przyjął to brzemię. Jeszcze wczoraj go krytykowałem, dziś doceniam jego wielkość. Przesuwając bieg początku przedawnienia dał bankowi trzy lata na ostateczne rozwiązanie sprawy.
18. Prawe rozwiązanie problemu
Zgodnie z art.120 Kc bieg przedawnienia rozpoczyna się od dnia, w którym roszczenie stało się wymagalne. Jeżeli wymagalność roszczenia zależy od podjęcia określonej czynności przez uprawnionego, bieg terminu rozpoczyna się od dnia, w którym roszczenie stałoby się wymagalne, gdyby uprawniony podjął czynność w najwcześniej możliwym terminie. Test przepisu jest raczej jasny i zrozumiały.
Jest oczywistym, że bank mając dostęp do najlepszych prawników krajowych i zagranicznych doskonale wiedział o nieuczciwości stosowanych zapisów. Od 2000 roku kwestia przepisów ochrony konsumenta była opisywana m.in. przez E.Rutkowską, która publikowała zarówno w periodykach branżowych np. Prawo Bankowe (2002), jak i wydawała książki np. Bankowe wzorce umowne (2002). Następnie Bednarek opisała prawo ochrony konsumenta w doskonałej monografii (2005). Bank znając te publikacje wiedział o konsekwencjach stosowania zapisów nieuczciwych. Do tego powiedzmy otwarcie, że banki są związane z inwestorami ze świata zachodu, których prawnicy niewątpliwie rozumieli powagę Dyrektywy 93/13. I mając tę wiedzę, ukryli ją. Dlaczego? To nie wymaga odpowiedzi. Jest wiedza notoryjną dlaczego tak postąpili.
Tak więc zgodnie z treścią art.120 Kc bank powinien poinformować klienta o wadliwości umowy, aby następnie liczyć bieg przedawnienia swoich roszczeń od dnia w którym konsument podjął decyzję prowadzącą do potwierdzenia nieważności umowy. Jak wiemy w przypadku umów indeksowanych eliminacja "indeksacji" nie prowadzi do nieważności, dzieje się tak natomiast w przypadku umów denominowanych w CHF. Jeżeli jednak bank uznałby, że umowa jest nieważna to winien o tym poinformować klienta.
Niewątpliwie więc R.Trzaskowski przeprowadził podobny proces analityczny, czego dowiemy się z uzasadnienia pisemnego.
Problem polega na tym, że bank powinien wykonać swój ruch następnego dnia po wypłacie środków, czyli 15 lat temu. Bank o tym doskonale wiedział lub mógł z łatwością się dowiedzieć. Prawnicy znają rzymską maksymę: ignorantia legis non excusat, którą z wielka przyjemnością uderzają w szarego człowieka, aby go pogrążyć. Banki ignorując prawo (vide B.Smykla, Bank i Kredyt, 2003) lub też udając, że go nie znają, podlegają pod kolejną rzymską zasadę: ignorantia iuris nocet (łac. nieznajomość prawa szkodzi). Zaznaczam, że banki miały dostęp do informacji za sprawą nieograniczonych kontaktów ze światem prawa. Świat ten gwałcił dla sektora bankowego zasady prawa (Pyzioł, Truszkiewicz, Mollis, Żmij, Brzozowski, Radwański, Zoll, Łętowska i inni.), choć mógł bankom dostarczyć prawdziwych informacji o otoczeniu prawnym. Niestety pieniądz w świecie nauki i praktyki prawa nie idzie za prawdą, podążając za mataczeniem i nagradzając krętaczy oraz oszustów. Ale to już problem banków, że takich sobie znalazł partnerów w biznesie. Ignorantia legis non excusat, ignorantia iuris nocet.
Tym razem banki dowiedziały się, że nieznajomość prawa nie jest usprawiedliwieniem. Brawo. R.Trzaskowski odwróci kota ogonem i dał do pocałowania ten nowy koci pyszczek, bankierom upojonym szampanem po majowej uchwale, której wszak nie zrozumieli. Bankierzy upojeni sukcesem czynią ten perwersyjny akt głupoty. Wstrętne.
Od strony konsumenta, rozwiązanie zaproponowane przez R.Trzaskowskiego także jest pomimo pozorów upadłości tego prawnika (na które się nabrałem) bardzo mądre i prawe. Liczenie na przedawnienie roszczeń banku jest nadużywaniem prawa. Nikt kto jest cywilizowanym człowiekiem nie będzie unikał spłaty długu, gdyż człowiek cywilizowany nie jest złodziejem. Tym, się różnimy od elyt, że mamy w sobie resztkę moralności. Dla śmiałków, którzy jednak chcieliby dotrzeć do raju bez spłacania długów mam informację, że będą musieli przedrzeć się przez art.117/1 oraz art.5 Kc, a będąc prowadzonym przez prawnika kapitalistę, co bez skrupułów np. kradnie KZP, nie jest to zadaniem prostym. Prawnik nawet gdy przegra tę batalię, to weźmie swoje 10.000 - 20.000 zł zostawiając klienta na lodzie.
Z opresji może wyratować strony Sąd. Przy odrobinie empatii i chęci rozwiązania problemu może.
W umowie indeksowanej Sąd może wyjść z opresji stron przy pomocy odfrankowienia tj. długu darmowego. Rozwiązanie to jest zgodne z prawem krajowym oraz europejskim mając swoją podstawę w analogi do sankcji długu darmowego znanej z ustawy o kredycie konsumenckim. Rozwiązanie to narzuca się samo, a Sądy tak chętnie stosują analogię, choć do tej pory robiły to aby upokorzyć konsumenta.
Dla umowy denominowanej pojawia się jednak dla banków problem. I może właśnie z tego powodu Prezes Jagiełło podał się do dymisji, wiedząc że bank wszystkie swoje roszczenia ma już dawno przedawnione, co jest dosyć proste do wykazania. To bank, a nie klient ma obowiązek informacyjny o którym jasno i wyraźnie poinformował R.Trzaskowski.
Wypowiedź: https://styczynski.blogspot.com/p/uzasadnienie-ustne-iii-czp-621.html#90
Oczywiście tylko głupiec się do tego posunie, ale świat jest pełen ludzi upadłych. A jak pojawia się mamona, to ilość ich lawinowo rośnie. Ponownie bank będzie bronił się art.5 i art.117/1 Kc oczywiście o ile do tej pory w ramach kontaktów z klientem zachowywał się uczciwie. W wielu przypadkach bank nie odzyska długu, z uwagi na swoją dotychczasową arogancję i głupotę. W tej sytuacji jednak bank powinien zgłosić się do ubezpieczyciela prawnika (obowiązkowe OC) o zwrot utraconych pieniędzy. W przypadku kontraktacji kancelarii - podać ją do Sądu o odszkodowanie. Wszak to z winy prawnika został doprowadzony do straty środków pieniężnych wielkiej wartości.
Dodatkowo Państwo powinno opodatkować konsumenta, aby odebrać od niego niespłacony dług. Wtedy będzie uczciwie. Konsument może nie płacić kosztu obsługi długu, ale do zwrotu kwoty wykorzystanego kredytu jest zobowiązany. I Państwo z mocy swojego majestatu musi do tego doprowadzić.
19. Ratio legis instytucji przedawnienia
To co mnie uderza w dyskursie na temat przedawniania to ignorowanie ratio legis. I w tym obszarze Skład Sądu, czyli pozostałych 6 prawników nie wykazali mądrości. Całość "tricku trzaskowskiego" polega na eliminacji ryzyka przedawniania roszczeń banku, które jednak nie zostało osiągnięte. Zamiast tego Sąd powinien odwołać się do ratio legis, czyli przyczyny istnienia instytucji przedawniania. Nie jest nią w żadnej mierze chęć niewywiązywania się ze zobowiązań. Według komentarza do Kodeksu Zobowiązań (1933), jest nią uniknięcie sytuacji w której Sąd nie może wyrokować z powodu braku dowodów np. zaginionych starych dokumentów. To właśnie stoi za instytucją przedawnienia. Brak możliwości prawego rozsądzenia sporu przez Sąd. Sytuacja taka jest w XXI w. niemożliwa z uwagi na informatyzację obiegu informacji. Mamy umowy w ich cyfrowych kopiach i doskonale wiemy co i jak. Przedawnienie powinno dotyczyć spraw drobnych o których dłużnik może nie pamiętać i nie mieć dokumentacji. Sprawa taka nie ma jednak miejsca w sytuacji zawartej na 30 lat umowy kredytu, w połowie jej wykonywania. Tutaj Sąd ma wszelką dokumentację i brak jakikolwiek problemów dowodowych. Z tego powodu tego typu umowa nie powinna schodzić w okres przedawnienia roszczeń. Ponownie zawiniły Sądy powszechne odsyłając z kwitkiem chciwych konsumentów. To nie konsument, tylko Sądy winne są temu stanowi rzeczy. Odwołanie się do ratio legis w celu zrozumienia społeczno - gospodarczego przepisu powinno być latarnią Sądów w celu poradzenia sobie z nadużywaniem prawa w zakresie przedawnienia. I tego zabrakło w uchwale składu siedmiu Sędziów Sądu najwyższego. Bez tego elementu musiał powstać "trick trzaskowskiego", trick który robi równie dużo dobrego co złego.
20. Milcząca zgoda na brak ochrony konsumenta
Zabiegi R.Trzaskowskiego mające na celu ochronę banków przed przedawnieniem, doprowadzają jego wywód do absurdu - sytuacji w której Sąd Najwyższy daje bankom przepis jak w przyszłości skutecznie oszukać klienta omijając prawo. R.Trzaskowski podpowiada jak przy pomocy szantażu, banki będą mogły zawierać dowolnie nieuczciwe umowy, wprost niezgodne z ustawą. Wystarczy, że zapis łamiący ustawę, przykryją postanowieniem abuzywnym na które szantażowany klient wyrazi zgodę. Jak poddać klienta szantażowi? To proste. Wystarczy w przypadku umowy kredytu, następnego dnia (może lepiej w rok po wykorzystaniu kredytu - niech się wprowadzi do nowego domu, niech pojeździ nowym autem) po zapłaceniu jego długu np. 1 mln złotych za nieruchomość, a może i 100 zł za auto poinformować o wadliwości umowy i jej nieważności, dodając, że istnieje taka jednak możliwość, aby podpisał to i owo. Jeżeli nie podpisze musi natychmiast oddać 1 mln złotych lub też 100 zł za auto.95% szantażowanych konsumentów się na to zgodzi nie mogąc sobie pozwolić na stratę auta czy domu. Czy to jest jednak uczciwe? Czy na tym polega ochrona konsumenta? W tym przypadku R.Trzaskowski przyjął maskę prawniczej szui lub też głośno krzyczy - szantażują mnie! Chcą zabić moją żonę i dzieci! Mają zdjęcia z prostytutką! Ostanie zdanie uzasadnienia ustnego jest krzykiem rozpaczy lub tez aktem upadku tego prawnika.
Wypowiedź: https://styczynski.blogspot.com/p/uzasadnienie-ustne-iii-czp-621.html#100
21. Nieważność czy utrzymanie umowy w postaci odfrankowionej?
Sąd Najwyższy podkreślił, że jedynym wymogiem jest wykładnia obiektywnych przepisów prawa krajowego. Nie intuicja czy subiektywna ocena sędziego, nie ocena ekonomistów, czy celebrytów, ale obiektywne przepisy prawa krajowego.
Po eliminacji postanowień abuzywnych związanych ze stosowaniem kursów walut, nie ma podstaw prawnych do stwierdzenia nieważności umów indeksowanych i waloryzowanych, podstawy takie są natomiast przy umowach denominowanych, których nie da się wykonać bez przeliczenia wartości CHF na PLN. Dlaczego? Przede wszystkim dlatego, że nie da się wykorzystać skutecznie kredytu wyrażonego w CHF w celu zapłaty za mieszkanie ceny wyrażonej w PLN. Ponieważ nie da się, umowa taka jest niemożliwa do wykonania. Umowa złotowa jak najbardziej być może wykonana bez zapisów "indeksujących" czy też jak to 2015 mawiali bankierzy prawnicy "waloryzacyjnych". Wykorzystanie sumy z kredytu wyrażonego w PLN jest możliwe, jego spłata także jest możliwa. Taka umowa jest jak najbardziej zgodna z obiektywnymi przepisami prawa krajowego.
Wypowiedź: https://styczynski.blogspot.com/p/uzasadnienie-ustne-iii-czp-621.html#50
22. Potwierdzenie nieważności czy unieważnienie umów?
Podkreślę przy okazji, że Sąd nie ma podstaw prawnych do unieważniania umowy, może tylko potwierdzić jej nieważność.
Unieważnienie znajduje się w dyskursie za sprawą komunistycznego lobbingu, który znajduje się wciąż w sferze publicznej, czyli między innymi takich osób jak komunistyczna prawniczka E.Łętowska, która w latach 1986-1987 przygotowywała system prawnych do wdrożenia II etapu reformy gospodarczej. Wie o tym - nikt, bo jest to utrzymywane w tajemnicy. Gdy spytamy prof prawa, kiedy pracowano nad nowelą prawa - powiedzą że 1990. Jest to oczywistym kłamstwem. Takie zmiany jakich dokonano, musiały wymagać czasu. I wymagały. Prace rozpoczęto w 1986 roku na wezwanie Z.Messnera.
W ramach tego projektu E.Łętowska, zajmowała się zagadnieniami rebus sic stantibus, czyli m.in. waloryzacji umownej. Dlaczego było to takie ważne? Bo władze PRL planowały wycofać pieniądze z rynku (vulgo: okraść Polaków) przy pomocy inflacji. Przy okazji przy pomocy tej samej inflacji planowano przekazać olbrzymie sumy z bankowych kredytów masom komunistycznych agentów, którzymieli przejąć polską gospodarkę. Taki kredyt po kilku latach był wart nic - z uwagi na inflację. Zaznaczam, że wtedy kredyt miał oprocentowanie stałe, i w przypadku inflacji stawał się darowizną. Tak powstało wiele biznesów. I Pani Łętowska doskonale o tym wiedziała.
Osoba ta nigdy nie powiedziała nam o ratio legis waloryzacji. Nigdy. Pomimo, że od 2015 roku maila ku temu nie tylko całkowite prawo ale i moralny obowiązek. Nie zrobiła tego, a prawdy dowiedzieliśmy się z archiwów Ministerstwa Sprawiedliwości, które skrywają stenogramy z prac komisji kodyfikacyjnej. Wstydliwym jest, że to co uchwalił "wolny sejm", tak na prawdę projektowali prawnicy od roku 1986. Ozoby zainteresowane odsyłam do fotokopii stenogramów znajdujących się na moim internetowym koncie flickr (internetowe repozytorium na zdjęcia), a naukowców i dziennikarzy do Archiwum Ministerstwa Sprawiedliwości.
E.Łętowska włączyła się do dyskursu w/s kryzysu kredytowego, gdy niezbędne było takie zmanipulowanie prawa aby chronić interesy banku. Robiąc to zachowała się plugawie. Łętowska jest kochana przez Polaków, bo to przecież pierwszy Rzecznik Praw Obywatelskich (1987-1992) i taka miła staruszka. I okulary ma i fryzurę jak ta Pani od samolotów w Rosji. Och jaka ona miła! Taki wzorzec jest wybity w naszych umysłach. Tak na prawdę jest to osoba uwikłana w transformację i ochronę interesów jej komunistycznych mocodawców. Wilk w owczej skórze. Nie wolno jej ufać. Nigdy nam nie powiedziała o waloryzacji. To on przyczyniła się do wrzucenie do dyskursu unieważnienia umów. Dziennikarze i społecznicy powtarzają to bezmyślnie, a ma to wielkie skutki prawne. Ten zabieg dyskwalifikuje E.Łętowską z dyskursu jako manipulantkę.
Sąd Najwyższy przypomniał, że postanowienie abuzywne nie istnieją w umowie, choć tak na prawdę to nie są wiążące w umowie istniejąc. Tak czy inaczej od początku zawarcia umowy zapisy te nie wiążą konsumenta i to z mocy prawa - żaden wyrok sądu nie jest tutaj potrzebny. Wyrok Sądu jedynie to potwierdza. Sąd nie ma mocy kształtującej stosunki pomiędzy konsumentem a przedsiębiorcą, może tylko je potwierdzić. Teoria o unieważnianiu jest dziennikarską kaczką wrzuconą do dyskursu przez lobbystów i nieuczciwych sędziów, którym wydaje się że żyją w USA i mają moc tworzenia prawa, czy też są nadal w PRL i mają moc dowolnie funkcjonalnej wykładni prawa. Nie mają.
Sąd może tyko potwierdzić nieważność umowy, która była ważna z uwagi na warunkowo sanujące działanie wynikające z natury przepisów chroniących konsumenta. W momencie w którym wyraża on swoją decyzję o potwierdzeniu niewiązania następuje odblokowanie warunkowego dopuszczenia zapisu nieuczciwego i "wyparowuje" on z umowy. Czasem prowadzi to do niewielkich prawnie skutków (umowa indeksowana, waloryzowana), czasem do niemożności wykonania umowy (denominowana). Unieważnienie jest instytucją prawa dostępną w zakresie umowy kredytu z mocy np. ustawy o przeciwdziałaniu nieuczciwym praktykom rynkowym, ale nikt (lub niewielu z nas) odwołuje się do tej ustawy. Problem z unieważnieniem polega na tym, że przed unieważnieniem umowa była ważna i wywierała skutki prawne, w szczególności istniały świadczenia, które trzeba zwrócić. To otwiera drogę do roszczeń o zwrot wartości posiadania długu tj. vulgo: "korzystania z kapitału".
Każdy student prawa wie czym różni się unieważnienie od potwierdzenia nieważności. I każdy student prawa wie że w przypadku unieważnienie, czynności poprzedzające były ważne i należy dokonać zwrotu ich wartości. to otwiera drogę do roszczeń za korzystanie z kapitału - roszczeń w tej sytuacji jak najbardziej zasadnych. Przy potwierdzeniu nieważności - roszczenia takie nie mają podstaw w obiektywnych przepisach prawa.
Wypowiedź: https://styczynski.blogspot.com/p/uzasadnienie-ustne-iii-czp-621.html#30, https://styczynski.blogspot.com/p/uzasadnienie-ustne-iii-czp-621.html#40
23. Chroń swoje prawa - natychmiast wyślij oświadczenie
To co należy natychmiast zrobić, aby zmusić bank do działania, to wysłanie do banku oświadczenia woli w zakresie braku zgody na skuteczność znajdujących się w umowie postanowień niedozwolonych z podkreśleniem świadomości skutków ew. nieważności umowy. Warto zauważyć i jednocześnie podkreślić, że oświadczenie nie musi być złożone przed sądem. Sąd Najwyższy użył sformułowania "bezskuteczność zawieszona", którą należy rozumieć jako nieważność umowy zawieszona do czasu wydania oświadczenia w/g wymogów SN. Co mu się znajdować w oświadczeniu? Odpowiedź znajdujemy w motywach ustnych oraz komentarzu (prawie identycznym z motywami ustnymi) opublikowanym na stronie SN.
Po pierwsze. Konsument musi stwierdzić, że jest należycie poinformowany o niedozwolonym charakterze postanowienia.
Po drugie. Konsument musi stwierdzić, że jest należycie poinformowany o konsekwencjach niedozwolonego charakteru postanowienia, bez którego umowa nie może wiązać.
Po trzecie. Konsument składa oświadczenie, że nie wyraża świadomej i wolnej zgody na to aby niedozwolone postanowienie wiązało strony.
Po czwarte. Konsument składa oświadczenie, że sprzeciwia się uzupełnieniu umowy.
Ten zapis jest bez sensu, ponieważ nikt nie ma prawa uzupełnić umowy w przypadku niewiązanie postanowienia wzorca. Dlaczego? Ponieważ postanowienie znajduje się w stosunku pomiędzy stronami, tylko że nie wiąże.
Ponieważ Sąd Najwyższy uszczegóławia, że o należytym poinformowaniu zaś można mówić wtedy, gdy konsumentowi udzielono w sposób obiektywny i wyczerpujący informacji o konsekwencjach prawnych, jakie może pociągnąć za sobą bezskuteczność niedozwolonego postanowienia, w tym – ewentualnie – o będącej jego następstwem bezskuteczności całej umowy i jej konsekwencjach, należy się wcześniej zwrócić do banku z wnioskiem o należyte poinformowanie.
Gdyby bank odmówił odpowiedzi, należy przygotować sobie zestaw informacji na temat skutków abuzywności, w szczególności dla umowy indeksowanej lub waloryzowanej wartością CHF:
- Niewiązanie postanowienia niedozwolonego z mocy prawa, o początku zawarcie umowy
- Moc prejudykatu wyroku SOKiK w ramach kontroli abstrakcyjnej, na wiążący nas węzeł obligacyjny
- Mechanizm prawny na którego podstawie postanowienie wzorca umowy trafiło do więzła obligacyjnego
- Braku postaw do nie uznania umowy PLN+LIBOR za niezgodną z obiektywnymi przepisami prawa krajowego
- Braku podstaw do uzupełnienia umowy w miejsce postanowień abuzywnych, z uwagi na brak postanowienia dyspozytywnego dotyczącego indeksacji
- Obowiązku banku do zwrotu nienależnie pobranych sum pieniężnych w związku niewiązaniem postanowień "indeksacyjnych" lub też pomniejszenia salda długu o te sumy
- Obowiązku banku do przedstawienia harmonogramu bez postanowień "indeksacyjnych"
- Poinformowanie, że umowa odfrankowiona jest znaną w systemie prawa EU oraz krajowego sankcją "długu darmowego" (vel. błędnie kredytu darmowego) zdefiniowaną w ustawie o kredycie konsumenckim, do której przez analogię należy się odwołać.
- Poinformowanie banku, że od momentu wysłanie bankowi oświadczenia określonego uchwałą SN III CZP 6/21 jest on poinformowany o decyzji klienta i od tego momentu liczy się przedawnienie roszczeń baku
- Poinformowanie banku, że od momentu wysłanie bankowi oświadczenia określonego uchwałą SN III CZP 6/21, departament prawny podejmuje decyzję czy umowa z niewiążącymi postanowieniami "indeksacyjnymi" może być wykonywana lub też nie może być będąc nieważną.
- W przypadku przyjęcia przez bank nieważności w/g obiektywnych przepisów prawa krajowego, bank zobowiązany jest do poinformowania o tym klienta, rozpoczynając proces wzajemnych rozliczeń.
- Braku podstaw do utrzymania umowy denominowanej w CHF, po eliminacji z niej abuzywnych postanowień umowy dotyczących, z uwagi na niemożność jej wykonania
- Braku podstaw do uzupełnienia umowy w miejsce postanowień abuzywnych, z uwagi na brak postanowienia dyspozytywnego dotyczącego zapłaty ceny wyrażonej w walucie krajowej przy pomocy waluty obcej
- abuzywnych, z uwagi na brak postanowienia dyspozytywnego, występującego w dniu zawarcie umowy, dotyczącego spłaty długu wyrażonego w walucie obcej przy pomocy waluty krajowej
- Poinformowanie banku, że w przypadku nieważności umowy obie strony zwracają sobie nienależnie dokonane płatności
- Poinformowanie banku, że nie ma on podstaw do roszczeń za udzielenie długu, z uwagi na całkowitą nieważność umowy z mocy art.58, co powoduje że nigdy nie istniały żadne zobowiązania ani świadczenia między stronami, a wszystkie dokonane przesunięcia majątkowe nie miały podstawy prawnej.
- Poinformowanie banku, że przekazanie środków bez podstawy prawnej rozmieć należy jako darowiznę, a nie pożyczkę, a już na pewno nie jako umowę kredytu
Dla porządku zaznaczę, że stan "poinformowania" w/g definicji III CZP 6/21 jest nieco absurdalny, ponieważ sam SN nie wie co się stanie po uznaniu umowy za nieważną, czego dowodem jest zrejterowanie całego składu Izby Cywilnej w ramach odpowiedzi na pytania Pierwszej Prezes SN. Tak czy inaczej w ramach samopomocy konsumenckiej od 6 już lat prowadzimy prace na poinformowaniem siebie samych i bardzo często to od nas sądy uczą się wykładni prawa. Tak więc i tym razem dokonamy tej samej operacji.
Sąd ma w przyszłości obowiązek wziąć oświadczenia konsumenta z urzędu do swoich rozważań, co oznacza, że Sąd musi uwzględnić bieg przedawniania roszczeń banku. Bank od przyjęcia oświadczenia ma 3 lata na rozwiązanie problemu umowy - może albo odfrankowić, albo przyznać się że umowa jest nieważna. Oba rozwiązanie są dobre dla obu stron, bo 15 latach spłacania długu, gdy saldo spłat jest równe w nominalnej wartości saldu długu, czyli tego co bank wydatkował na poczet naszych zakupów. Potwierdzenie nieważności umowy prowadzić będzie do nieznacznych przesunięć majątkowych pomiędzy stronami. Co ważne, żadna ze stronie poświęci znacznych środków na prawników, którzy poczuli frankową krew.
Aby bankowi dodać sił w podjęciu decyzji należy dodatkowo wysłać wezwanie do zapłaty wszystkich pobranych rat i wszelkich innych opłat poczynionych na konto banku jak ubezpieczenia, prowizje, etc. Za każdy rok zwłoki bank winien jest zapłacić odsetki karne w wysokości ok. 5% rocznie. Od średniej wartości długu tj. 300.000 zł jest to 15.000 zł rocznie.
24. Przedawnienie jako element negocjacji
Pisząc o przedawnianiu podkreślam stanowczo, że nie jest ono narzędziem do ograbienia banku z majątku o wielkiej wartości. Nie jesteśmy ani bandytami ani złodziejami i nie ważne, że stoi za nami prawo. Powoływanie się na przedawnienie to nadużycie prawa i bank musi się zachować na prawdę głupio aby z tego nie wybrnąć.
Przedawnienie jest elementem negocjacyjnym. Bardzo silnym elementem negocjacyjnym. Bank aby uniknąć przedawniania zmuszony jest do wykonania prawa tak aby zadbać o nasz interes. My także musimy podjąć kroki aby zadbać o własny interes, a w centrum obu stron jest przedawnienie roszczeń.
25. Czy uderza w nas przedawnienie?
Przedawnienie tylko pozornie uderza w nasz interes. Po ogłoszeniu uchwały, nakrzyczeliśmy się o złym i skorumpowanym SN, jednak czy tak jest na prawdę? Poświęćmy temu kilka chwil. Na początek zapytajmy się, kiedy dowiedzieliśmy się o nieuczciwości postanowień w naszych umowach? Oczywiście w 2015 roku, choć niekoniecznie w styczniu. Mamy rok 2021, co oznacza że jesteśmy na granicy przedawnienia naszych roszczeń.
Oczywiście należy tutaj podkreślić bardzo nieładną cechę uchwały, która musi być skorygowana. Jest zupełnie niejasnym dlaczego bieg przedawnienia konsumenta biegnie od momentu w którym konsument dowiedział się lub, rozsądnie rzecz ujmując, powinien dowiedzieć się o niedozwolonym charakterze postanowienia (cytat z SN). Czy to oznacza, że konsument ma wiedzieć lepiej niż bank i UOKiK? Jest to absurdalne. To obowiązkiem banku a także instytucji Państwa powołanej do życie w celu ochrony praw konsumenta jest poinformowanie nas o problemach prawnych umów. Inaczej musimy uznać, że Państwo nie realizuje swoich konstytucyjnych obowiązków, oraz że nie realizuje obowiązków które nakłada na nie Unia w ramach dyrektywy 93/13. Trzaskowski odwrócił ponownie kota ogonem. Bieg przedawnienia roszczeń banku powinien liczyć się od momentu gdy ten dowiedział się lub, rozsądnie rzecz ujmując, powinien dowiedzieć się o niedozwolonym charakterze postanowienia. A może to być np. wyrok SOKiK lub tez pozew. Może to być informacja od konsumenta, lub UOKiK. Po tym, fakcie musi on poinformować konsumenta w sposób skuteczny tj. w przypadku jego bierności monitować go wielokrotnie etc. Element ten wymaga doprecyzowania, ale to co zaproponował R.Trzaskowski nie jet dobre. Jest złe i po prostu długofalowo głupie.
Spytajmy jednak, czy tragedią dla nas jest przedawnienie? Moim zdaniem nie jest to żadna tragedia. Ani w przypadku ofrankowienia, ani w przypadku potwierdzenia nieważności. W obu przypadkach straty jest w dalszym ciągu bank, co jest realizacją sankcji dyrektywy 93/13.
Proszę zauważyć, że wszystkie zapłacone raty przed 2018 (nowela przedawnień) mają 10 letni okres przedawnienia, a te zapłacone po 2018 - okres 6 letni. Bank ma cały czas 3 lata przedawnienia. Oznacza to, że nawet przyjmując pesymistyczny początek biegu przedawnień jako 2015 rok (pesymistyczny i nieuczciwy, skoro SN nadal nie wie co i jak - patrz ucieczka SN 11 maja i prośba o pomoc Rzecznika Praw Dziecka), bank ma 3 lata albo na odfrankowienie umowy albo na potwierdzenie nieważności. Po 3 latach bank traci wszytko. Bank znajduje się w szachu - może wygrać wiele zachowując twarz, lub przegrać wszystko. Po 3 latach jest już szach mat. Bank upada.
W przypadku odfrankowienia tracimy prawo do odzyskania nadpłat, których dokonaliśmy licząc 10 lub 6 lat od 2021 roku tj. momentu w którym dowiedzieliśmy się. Moim zdaniem to właśnie data wydania uchwały II CZP 6/21 jest tym momentem w którym wiemy co i jak. Choć jeszcze nie do końca. Nic nam nie daje wiedza ani o niedozwolonym charakterze postanowienia, ani o przedawnieniach, skoro nie wiemy jeszcze co się stanie po potwierdzeniu nieważności umowy. Czy np. czeka nas zapłata za korzystanie z kapitału? Tego nie wie nawet SN, jak więc mamy wiedzieć my - konsumenci?
Przypomnę dla porządku art.120 Kc:
§ 1. Bieg przedawnienia rozpoczyna się od dnia, w którym roszczenie stało się wymagalne. Jeżeli wymagalność roszczenia zależy od podjęcia określonej czynności przez uprawnionego, bieg terminu rozpoczyna się od dnia, w którym roszczenie stałoby się wymagalne, gdyby uprawniony podjął czynność w najwcześniej możliwym terminie.
Nie możemy podjąć żadnej decyzji bez bycia poinformowanymi, o czym zresztą sam powiedział SN. Kto ma nam powiedzieć o abuzywnośći? Koledzy z pracy? Mama? Teściowa? Nie. Moim zdaniem jest to obowiązek przedsiębiorcy, aby poinformować nas o niedozwolonym charakterze postanowienia znajdującego się w umowie. To przedsiębiorca jest odpowiedzialny za udzielenie nam tej informacji. I tutaj widać iekawy zabieg R.Trzaskowskiego - to bank musi nam powiedzieć czy będzie dochodził opłat za kapitał czy też nie. Co ciekawe jeżeli skłamie to podlega pod art.286 Kk - działanie prokuratora. Gra toczy się teraz na poważnie.
Tak czy inaczej przedawnienie w przypadku odfrankowienia powoduje brak dostępu do możliwości odebrania części nadpłat. Jak dużej? W wersji pesymistycznej znikomej. Roszczenie przedawniają się po 10 latach dla tych sprzed 2018, czyli dla znacznej części. Dla tych po 2018 - po latach 6. Trzeba by to policzyć,ale sa to sumy znikome. W skali problemu - nieważne. Zyskiem dla nas jest eliminacja klauzul indeksacyjnych, które powodują że umowa staje się PLN+LIBOR+marża, a po zniknięciu LIBORU - PLN+marża. Bank musi przeliczyć nasze umowy bez indeksacji a wpłacane raty skompensować z saldem długu. W ten sposób uzyskamy tani dług, który 95% z nas usatysfakcjonuje.
Reszta będzie się prowadzać po sądach ze swoimi nowymi przyjaciółmi - prawnikami - nie rozstanie się z nimi do końca życia. Bo jak to powiedziała jedna ze społeczniczek - prawnik musi mieć a wakacje, obiad w restauracji, etc. a by t mieć musi mieć od kogo brać pieniądze na swoje zbytki. A źródłem tym - jesteśmy my.
W przypadku potwierdzenia nieważności, nie tracimy nic. Z uwagi na art.502 tj. instytucję potrącenia. Przyjmując za dzień rozpoczęcia przedawnienia roszczeń banku dzień złożenie naszego oświadczenie, bank na 3 lata na zaproponowanie rozwiązania, po tym terminie jego roszczenia są definitywnie przedawnione. Bank przyznając pozasądowo, że skutkiem niewiązania klauzul abuzywnych jest nieważność umowy może doprowadzić do rozliczenia stron, odzyskując 100% kapitału. Czego chcieć więcej? Jest to rozwiązanie zgodne z systemem prawa, będąc analogią do instytucji długu darmowego znanej z ustawy o kredycie konsumenckim i chroni bank przez zgubnymi procesami i przedawnieniem. W przypadku umów denominowanych jest to ryzyko sięgające 100%.
Instytucja potrącenia jest więc lekiem na problem przedawnień. I wiem, że skład Siedmiu Sędziów o tym wie i dlatego dopuścił ten pozornie nieuczciwy (dla amatorów nie znających zakamarków systemu prawa) model bazujący na przedawnieniu roszczeń konsumenta do obrotu prawnego. Brawo dla SN!
26. Podsumowanie
Podsumowując analizę toku myślenia R.Trzaskowskiego odnoszę wrażenie, że człowiek ten jest szantażowany. Wykonał co mu kazano, jednocześnie doprowadzając tok rozumowania do absurdu i antytezy prawa ochrony konsumenta. Do tego pozornie straszy konsumenta nieważnością umowy, która jednak dla nas nie jest straszna. W aktualnym stanie kryzysu kredytowego jego wywody nie są dla nas złe, jednak powodują absolutną degenerację praw konsumenta w przyszłości. R.Trzaskowski doprowadzeniem do antytezy wydaje się krzyczeć: szantażują mnie! "trik trzaskowskiego" przejdzie do historii jako po mimo wszystko prawe rozwiązanie problemu, którego setki prawników nie były w stanie rozwiązać z ostatnich latach.
R.Trzaskowski jest niewątpliwie szantażowany i zmuszany do prawniczej prostytucji. Wybrnął z tego jednak po mistrzowsku. Mogę powiedzieć, że Trik Trzaskowskiego będzie za wiele lat opisywany jako Lex Zoll 2021 roku. I to czyni R.Trzaskowskiego Mężem Stanu. Czekam na ekranizację jego historii - to będzie prawdziwy prawniczy thriller.
Uchwała w ciągu najbliższych lat zostanie zastąpiona nową uchwałą SN, ponieważ wprowadza element nierówności wobec prawa. Proszę zwrócić uwagę, że nadaje one szczególne uprawnienia bankom a nie wszystkim przedsiębiorcom. Faworyzuje także bank względem konsumenta (pst!). Tego typu faworyzowanie jednej grupy gospodarczej nie znajduje umocowania w systemie prawa Rzeczpospolitej, a juz absurdalnym jest faworyzowanie banku w ramach prawa ochrony konsumenta! Jednak jak na razie jest faktem w otoczeniu prawnym, mając moc wiążącą. I zmusza bank do podjęcia natychmiastowych działań.
Bank, który prześpi daną mu przez SN szansę zostanie zbankrutowany, a zarządy trafią do więzień. Game over Panowie. The game is over. Siedzicie już po szyję w szambie. Teraz czas na twarde decyzje. Albo szambo zaleje wasze bezczelne gęby.
27. Bibliografia
1986, Komisja kodyfikacyjna, https://flic.kr/s/aHskBXUjyD
2002, Bank i Kredyt, Smykła, https://drive.google.com/file/d/0ByDcOdN-T_PVTnRyUDE1NUlrZUU/view?usp=sharing
2002, Rutkowska, Bankowe Wzorce umowne, https://drive.google.com/drive/folders/0ByDcOdN-T_PVVlM5Q0k2cWt1VkE?usp=sharing
2006, Bednarek, Wzorce umów, https://drive.google.com/drive/folders/0ByDcOdN-T_PVLW5mdjdGa1luSXM?usp=sharing
2021, Uchwała SN, http://www.sn.pl/orzecznictwo/SitePages/Najnowsze_orzeczenia.aspx?ItemSID=1489-301f4741-66aa-4980-b9fa-873e90506a11&ListName=Zagadnienia_prawne
2021, Uchwała SN zapis wideo, https://www.facebook.com/105134635045701/videos/813673809546737
2021, Uchwała SN - dłuższy opis, http://www.sn.pl/aktualnosci/SitePages/Komunikaty_o_sprawach.aspx?ItemSID=442-b6b3e804-2752-4c7d-bcb4-7586782a1315&ListName=Komunikaty_o_sprawach&fbclid=IwAR21wWNcsF06s_iGIEHOKWJ8oshcgqTWCO2lAptsGao9hLM_5EirObIESHk
2021, Uchwała SN - transkrypcja, https://styczynski.blogspot.com/p/uzasadnienie-ustne-iii-czp-621.html
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz