Tworzymy niezwykłą grupę, oferująca sobie nawzajem wspólną pracę, pomoc, wsparcie i szacunek. Pomimo zewnętrznych ataków i wewnętrznych problemów, jesteśmy razem. Doświadczenie nauczyło nas to szanować. 600 słów o naszej wspólnocie.
Tworzymy niezwykłą wspólnotę, oferująca sobie nawzajem wspólną pracę, pomoc, wsparcie i szacunek. Pomimo różnic światopoglądowych, poziomu edukacji, poziomu inteligencji, koloru skóry, płci, preferencji seksualnych, przekonań politycznych, poziomu asertywności, skuteczności wychowania, wyznawanej religii, umiejętności komunikacji, kultury i stylu zachowania, różnych powodów, celów i motywacji, pochodzenia z różnych miast, czy też wsi, urodzenia w różnych dekadach, posiadania różnych produktów bankowych - jesteśmy razem. Koncentrujemy się na tym co nas łączy, a nie dzieli i to jest naszą siłą. W naszej grupie są rożni ludzie. Są wśród nas: medycy, górnicy, nauczyciele, prawnicy, prawosławni, żydzi, katolicy, muzułmanie, heteroseksualiści, dentyści, geje, lesbijki, architekci i prefekci, prokuratorzy, inspektorzy, zdrowi i trochę chorzy, silni i mający dreszcze i kto wie kto jeszcze. Oferujemy sobie nawzajem wspólną pracę, pomoc, wsparcie i szacunek. I to jest źródłem naszej siły i jedności.
Pomimo wzmożonej aktywności specjalistów od public relations oraz mediów głównego nurtu, zmierzających od wielu miesięcy do naznaczenia nas etykietką cwaniaków, oszustów lub też oszołomów, nie poddajemy się. Jesteśmy razem, a przyklejane nam etykiety przewrotnie wzmacniają naszą wspólnotę, zamiast osłabiać. Każde nowe doświadczenie związane z atakiem wizerunkowym, wzmacnia nas. Tyle już razy próbowano nasze środowisko rozbić i ośmieszyć, że nauczyliśmy się w tym naturalnym już dla nas otoczeniu żyć i czerpać energię także z obelg, zniewag i ignorancji.
Pomimo rozgrywania naszej sprawy przez polityków, nie poddajemy się. Słabość świata polityki oraz jego lęk przed starciem się z systemem bankowym, daje nam przekonanie że musimy być razem i to dodaje nam sił. We wspólnej pracy, wzmacnia nas czerpanie z naszych różnic. Uczymy się nie tylko technik walki z użyciem przepisów prawa, ale także metod współpracy pomimo, pozornie dzielących nas różnic. Robiąc to tworzymy zręb prawdziwego społeczeństwa, które powinno łączyć swoje siły w celu osiągnięcia wspólnego celu. Społeczeństwa, które musi się chronić przed pasożytami oraz wymagać wypełniania swoich powinności przez tych, którzy nas reprezentują.
Nauczyliśmy się także czerpać energię z prób rozbicia przez siły znajdujące się wewnątrz naszej społeczności. Nauczyliśmy się czerpać energię także od tych którzy próbują nas dyskredytować. I promieniujemy tą postawą, pokazując innym że można pracować razem. Jesteśmy jak znane z historii Polski - pospolite ruszenie, które pomimo niewątpliwych niedoskonałości, było w stanie pokonać najmocniejszego przeciwnika.
Różnice, które powinny nas pozornie dzielić, powodują, że stajemy się mocniejsi, mądrzejsi i lepsi. Ta wielka tragedia, gigantyczna fala bezprawia, arogancji i buty sektora bankowego, przewrotnie stała się zapalnikiem i zalążkiem do budzenia się społeczeństwa.
Dziel i rządź (łac. divide et impera) - stara zasada rządzenia polegająca na wzniecaniu wewnętrznych konfliktów, znana jest od tysięcy lat. Pomimo stosowania jej także w stosunku do naszej społeczności, nie dajemy się na nią złapać.
Stało się wręcz coś zupełnie niespodziewanego - próba skłócenia kredytobiorców „frankowych” i „złotowych” spowodowała, że wykazaliśmy ogrom łamania prawa także w obszarze kontraktów bazujących na wskaźniku WIBOR. Okazało się, że wskaźnik ten posiada taką samą wadę prawną jak tabele kursów - jest wartością zależną od subiektywnej oceny banków, tych samych które oferują nam umowy kredytowe. Umowy „zlotowe” także zawierają klauzul nieuczciwe, także w nich banki źle liczyły CKK i RRSO, które to błędy nakładają na bank sankcję tzw. kredytu darmowego, co oznacza że konsument płaci tyko raty kapitałowe, a bank musi mu oddać wszelkie pobrane prowizje i odsetki. Próba skłócenia tych dwóch wielkich środowisk, skłócenia de facto Polaków, przewrotnie spowodowała odnalezienie fundamentu do ich integracji. Rzymskie divide et impera nie działa w Polsce - kraju w którym mieszkają ludzie skorzy do kłótni, ale integrujący się w obliczu walki o wspólną sprawę.
Stało się wręcz coś zupełnie niespodziewanego - próba skłócenia kredytobiorców „frankowych” i „złotowych” spowodowała, że wykazaliśmy ogrom łamania prawa także w obszarze kontraktów bazujących na wskaźniku WIBOR. Okazało się, że wskaźnik ten posiada taką samą wadę prawną jak tabele kursów - jest wartością zależną od subiektywnej oceny banków, tych samych które oferują nam umowy kredytowe. Umowy „zlotowe” także zawierają klauzul nieuczciwe, także w nich banki źle liczyły CKK i RRSO, które to błędy nakładają na bank sankcję tzw. kredytu darmowego, co oznacza że konsument płaci tyko raty kapitałowe, a bank musi mu oddać wszelkie pobrane prowizje i odsetki. Próba skłócenia tych dwóch wielkich środowisk, skłócenia de facto Polaków, przewrotnie spowodowała odnalezienie fundamentu do ich integracji. Rzymskie divide et impera nie działa w Polsce - kraju w którym mieszkają ludzie skorzy do kłótni, ale integrujący się w obliczu walki o wspólną sprawę.
Nasza różność pokazuje innym, że potrafimy pracować ponad podziałami i nie jest łatwo nas dzielić. Ta wspaniałą cecha stawia nas nie tylko na równi z przedstawicielami sektora bankowego, ale wielokrotnie pozwala tych nieszczęśników intelektualnie przewyższać.
Siła tkwi w różnorodności, czego jesteśmy dowodem. Dzięki różnorodności i umiejętności współpracy wygrywamy. Zwycięstwo w walce o przywrócenie normalności i przestrzegania prawa ochrony konsumenta oraz stosunków kredytowych jest coraz bliżej. Wygramy! Wygramy Polskę dla nas, dla was i dla następnych pokoleń!
-Ryszard Styczyński
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz