W ostatnich miesiącach poznajemy granice intelektualnej prostytucji. Kwiat polskiego intelektu okazuje się śmierdzącym Amorphophallus titanum. Tekst powstał z powodów konieczności dokumentacji narracji publicznej. Nie dodaje nic do rozwoju wiedzy z zakresu prawa, pozwala jednak pamiętać o konieczności filtrowania tego co czytamy w prasie. 750 słów.
W ostatnich miesiącach poznajemy granice intelektualnej prostytucji. Co najmniej raz w tygodniu, kolejne Dziwadło olbrzymie, kolejny ohydny kwiat polskiej nauki prawa przypomina o okresie swego odrażającego rozkwitu - czasie w którym za mamonę, jest w stanie wytworzyć dosłownie dowolną opinię, nie zważając na jej oderwanie od logiki, przyzwoitości, czy też obowiązującego prawa.
Ważny jest moment na pokazanie się w całej krasie; moment zaistnienia w dyskusji publicznej. Moment w którym krzyczą: Śmierdzę, więc jestem!
Swoistym ogrodem botanicznym w którym dają głos te wykwity polskiego systemu edukacji jest ogólnopolski dziennik - Rzeczpospolita, który swoją niezależność podkreślił w trakcie sprawy C.Gmyza.
Swoistym ogrodem botanicznym w którym dają głos te wykwity polskiego systemu edukacji jest ogólnopolski dziennik - Rzeczpospolita, który swoją niezależność podkreślił w trakcie sprawy C.Gmyza.
Tym razem duet pracowników naukowych Uniwersytetu Warszawskiego opublikował bulwarowy tekst "Frankowicze – nabici w kredyt czy w usługę prawną?". Tekst pokazuje zarówno poziom argumentacji obrońców sektora bankowego, który praktycznie nie ma już merytorycznych argumentów z zakresu prawa, jak i utrwalony już obraz poziomu moralnego i intelektualnego aktywnych medialnie przedstawicieli Uniwersytetu Warszawskiego. Ponieważ tekst pozbawiony jest argumentacji, bazując na erystyce, pozwolę sobie także na erystyczne zabiegi.
Po pierwsze. dr Michał Jabłoński, pomimo że podpisał się jako przedstawiciel Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego, takowym nie jest. Jest pracownikiem zawnętrznym. Natomiast dr Krzysztof Koźmiński okazuje się prawnikiem naukowym zajmującym się obiegiem i archiwizacją dokumentów oraz podstawami marketingu. To trochę jak z dowcipu:
Pan A: Co robisz? Pan B: Pracuję na Uniwersytecie. Pan A: A konkretnie? Pan B: Robię remont łazienki.
Po drugie. Należy się spytać które z dokonań naukowych autorów, znajdują się w zakresie prawa zobowiązań, w szczególności świadczeń pieniężnych, prawa ochrony konsumenta, wzorców umowy, czy też prawa bankowego. Odpowiedź jest brutalna: żadne. Aż ciśnie się konieczność przytoczenia sławnej sceny z filmu The Big Short.
Ci Panowie nie zajmowali się omawianymi zagadnieniami. Ich dokonania piśmiennicze znajdują się w zakresie prawa administracyjnego czy też ogólnych rozważań na pograniczu prawa. To mniej więcej tak jak by absolwent medycyny bez specjalizacji wypowiadał się o aferze handlu organami z udziałem korporacji oraz czołowych kardiologów, którzy stosując wyrafinowane techniki kradli pacjentom zastawki, zastępując je technicznymi substytutami.
Ci Panowie nie zajmowali się omawianymi zagadnieniami. Ich dokonania piśmiennicze znajdują się w zakresie prawa administracyjnego czy też ogólnych rozważań na pograniczu prawa. To mniej więcej tak jak by absolwent medycyny bez specjalizacji wypowiadał się o aferze handlu organami z udziałem korporacji oraz czołowych kardiologów, którzy stosując wyrafinowane techniki kradli pacjentom zastawki, zastępując je technicznymi substytutami.
Po trzecie. Poddanie pod zadumę relacji kodeksu cywilnego do prawa bankowego, jest czynnością niebywałą. Byłoby całkiem ciekawym gdyby Prawo bankowe było podstawą zasad regulujących stosunki społeczne, a kodeks cywilny był mu podległy. Te kilka słów pokazuje intencje autorów. Należy podkreślić, że są pewne granice wolności słowa i dywagacji. Należy także zadać pytanie jak to możliwe, że doktor nauk prawa ma takie dylematy. Tego nie wymyślił nawet ZBP, który w swej oryginalnej narracji mówił o relacji art.69 P.b i art.358/1 §2 K.c. oraz art.353/1 K.c. zapominając co prawda o art.358/1 §5.
Po czwarte. Zarysowana konieczność wyważenia fundamentalnych zasad i wartości systemu prawnego m.in. konflikt pomiędzy zasadą swobody umów i ochroną konsumenta, pokazuje ponownie kompletny brak wykształcenia prawniczego. Ochrona konsumenta w starciu z przedsiębiorcą została dostrzeżona przez system prawa polskiego już przed wojną. Polska była zresztą pierwszym europejskim krajem, który dokonał kodyfikacji tego obszaru, utrwalając to w Kodeksie Zobowiązań (1933) - art.71, art.72. Prawo wspólnotowe wyznacza jednoznacznie ochronę konsumenta dyrektywą Rady 93/13/Ewg. Poddawanie tego aspektu stosunków społecznych pod jakąkolwiek wątpliwość jest intelektualnym terroryzmem.
~~~
Niestety muszę stwierdzić, że ponownie znajdujemy się 100 lat za rozwiniętą częścią świata i niestety ignorujemy tysiące lat rozwoju myśli ludzkiej pozostając na poziomie najstarszego zawodu świata, który naucza aby za pieniądze zrobić wszytko; córy Koryntu są dumne ze swojego dziedzictwa. Przytoczę tutaj wypowiedź Jana Swintona (1829-1901), który otwarcie przypomniał o czołganiu się dziennikarzy u stóp mamony oraz ich intelektualnej prostytucji:
„Każdy z obecnych tutaj wie, że niezależna prasa nie istnieje. Wy to wiecie i ja to wiem: żaden z was nie ośmieliłby się ogłosić na łamach gazety własnych opinii; a gdyby nawet się ośmielił, zdajecie sobie sprawę z tego, że nie zostałyby one nigdy wydrukowane. Dostaję ileś dolarów tygodniowo za to, żebym powstrzymywał się od wyrażania własnych poglądów i opinii w gazecie, w której pracuję. Wielu tu obecnych otrzymuje podobną zapłatę na identycznych zasadach. Gdyby ktoś z was był na tyle szalony, by uczciwie opisać sprawy, znalazłby się natychmiast na bruku. Gdybym dopuścił, by moje prawdziwe opinie zostały opublikowane w którymkolwiek numerze gazety, straciłbym pracę w niecałe 24 godziny. Praca dziennikarza polega na niszczeniu prawdy, łganiu na potęgę, deprawowaniu, zohydzaniu, czołganiu się u stóp mamony, sprzedawaniu siebie, sprzedawaniu swojego kraju i swojego narodu w zamian za chleb swój powszedni, czy też – co się sprowadza do tego samego – za swoją pensję. Wiecie to wy i wiem to ja. Cóż to więc za szaleństwo wznosić toast za niezależną prasę! My, dziennikarze, jesteśmy wasalami, instrumentami w rękach bogaczy, którzy potajemnie spiskują i kierują wszystkim zza kulis! My jesteśmy ich marionetkami! To oni pociągają za sznurki, a my tańczymy! Nasz czas, nasz potencjał i nasze talenty są w rękach tych ludzi. Jesteśmy intelektualnymi prostytutkami!”.
Z niecierpliwością czekam na polskiego prawnika, który z odwagą Jana Swintona powie bolesną prawdę o rodzimych przedstawicielach nauk prawa.
Czego sobie i Państwu życzę,
Ryszard Styczyński
---
1. Frankowicze – nabici w kredyt czy w usługę prawną?, http://www.rp.pl/Rzecz-o-prawie/303189983-Frankowicze--nabici-w-kredyt-czy-w-usluge-prawna.html#ap-1
1. Frankowicze – nabici w kredyt czy w usługę prawną?, http://www.rp.pl/Rzecz-o-prawie/303189983-Frankowicze--nabici-w-kredyt-czy-w-usluge-prawna.html#ap-1
2. Dziwadło olbrzymie, https://pl.wikipedia.org/wiki/Dziwidło_olbrzymie
3. Cytat Jana Swintona za: Latkowski, Jesteśmy intelektualnymi prostytutkami?, https://www.wprost.pl/405185/Jestesmy-intelektualnymi-prostytutkami
5. Cezary Gmyz wygrał proces z "Rzeczpospolitą". "To jest wygrana z Hajdarowiczem, on całą sprawą dyrygował", http://telewizjarepublika.pl/cezary-gmyz-wygral-proces-z-quotrzeczpospolitaquot-quotto-jest-wygrana-z-hajdarowiczem-on-cala-sprawa-dyrygowalquot,23077.html
6. dr Michał Jabłoński - pracownicy zewnętrzni UW Katedra PiPA, http://www.kpa.wpia.uw.edu.pl/kontakt/dyzury/
7. dr Krzysztof Koźmiński - metryka UW, https://usosweb.uw.edu.pl/kontroler.php?_action=actionx:katalog2/osoby/pokazOsobe(os_id:69758)
8. Bibliografia dr Krzysztof Koźmiński, http://bibliografia.icm.edu.pl/g2/main.pl?mod=s&a=1&s=52065&imie=Krzysztof&nazwisko=Ko%BCmi%F1ski
9. Bibliografia dr Michał Jabłoński, http://bibliografia.icm.edu.pl/g2/main.pl?mod=s&a=1&s=57649&imie=Micha%B3&nazwisko=Jab%B3o%F1ski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz