poniedziałek, 6 sierpnia 2018

Bankowy tytuł egzekucyjny czyli o tym jak sektor bankowy odrywa się od systemu państwowego

Bankowy tytuł egzekucyjny stał się swoistym papierkiem lakmusowym wskazującym na pozycję systemu bankowego w systemie Państwa polskiego. W ostatnich latach, 700.000 polskich rodzin zostało poddane solidnej nauce czym jest "autonomia woli stron" oraz jak wygląda podejście Państwa do Konstytucji RP. Zupełnie przewrotnie, wprowadzając b.t.e. w 1997 roku Państwo Polskie zdało egzamin. Ustawodawca wyznaczył granicę, którą niestety zniwelowała niekompetencja przedstawicieli systemu Sądownictwa. Filar państwowości, gwarantujący przestrzeganie prawa zawiódł. Na fali braku wiedzy i generalnej ignorancji czekająca nas przyszłość nie wygląda już tak kolorowo. Aktualnie Rzecznik Praw Obywatelskich dokonuje ostatnich szlifów realizacji planu oderwania systemu bankowego od aparatu Państwa. Po jego zakończeniu bank będzie już tylko przedsiębiorstwem dbającym o interes inwestorów, a NBP z art.227 Konstytucji RP zostanie fasadowym dowódcą bez armii. Zapraszam do przeczytania historii bankowego tytułu egzekucyjnego. 3500 słów.  



Spis treści

Narodziny sektora bankowegoOligopolRozwój wiedzyStan niewiedzyDryfowanie sektora bankowegoOgraniczanie wymogówTytuł egzekucyjnyNieprzekraczalna granicaNaginanie prawaRezerwy celowe b.t.e. blokuje inżynierię finansowąObrona przed fałszerstwami b.t.e.Czyżby jednak wielka polityka?Pozbyć się b.t.eWdrożenieRadośćWygraniBezduszna legislacjaPozostawieni sobieDomknięcie planu.

1. Narodziny sektora bankowego

Sektor bankowy w kształcie jaki znamy jest bezpośrednim wynikiem przeprowadzonego od 1988 roku podziału Narodowego Banku Polskiego na tzw. banki komercyjne. Proces ten przeprowadzony został w ramach II etapu reformy gospodarczej PRL pod kontrolą komunistów, którzy pozornie oddając władzę ograniczyli to do kwestii politycznych pozostawiając w swoich rękach kwestie gospodarcze m.in. utrzymując kontrolę nad sektorem bankowym. Dla porządku zaznaczę, że podziału sektora bankowego nie dokonali walczący z systemem komunistycznym opozycjoniści, tylko powstał on w planach komunistów, a został uruchomiony jeszcze przed przełomem tzw. "okrągłego stołu". Komuniści pomimo wielkiej wyobraźni planując nowoczesny system bankowy nie zrywali z wiodącą rolą Narodowego Banku Polskiego, którego powaga po blisko dekadzie została utrwalona w art.227 Konstytucji Rzeczypospolitej polskiej.

Najnowsza rzeczywistość związana z uległością Państwa, z drobną pomocą władzy Sądowniczej, musiała ich pozytywnie zaskoczyć. Ostania dekada dała owoce, które niewątpliwie przeszły wszelkie oczekiwania ludowych budowniczych sektora bankowego.



2. Oligopol

Sektor bankowy jest niezwykle lukratywnym elementem gospodarki, poprzez działanie w systemie oligopolu oraz uzależnienie systemu państwowego od podejmowanych wewnątrz systemu decyzji. Jest także sektorem operującym w tzw. szarej strefie, poprzez niezmierną komplikację panujących w nim zasad a także poziom edukacji kadr nieprzystający do rangi i powagi tego sektora. Jako przykład braku edukacji mnożna podać chociażby zupełny brak wiedzy w społeczeństwie na temat zasad kreacji pieniądza, czy też jakiejkolwiek świadomości na temat tego czym jest umowa kredytu bankowego. Ten drugi obszar pozostaje w sferze domniemań i niemalże teorii spiskowych, co jest o tyle dziwne że jest jeden z głównych produktów bankowych.

Te dwa elementy wskazują na operowanie sektora bankowego w obszarze zbliżonym do szarej strefy gospodarki. Zamiast być absolutnie transparentnym i działać na ogólnie znanych zasadach, wydaje się że sektor bankowy z premedytacją utrzymuje niezmiernie niski poziom wiedzy na temat zasad swojego funkcjonowania. Oczywiście czerpiąc z tego faktu zyski.


3. Rozwój wiedzy

Faktem ogólnie znanym jest niewystarczający poziom studiów na temat pieniądza oraz kredytu w zakresie nauk prawa. Część niezbędnej pracy została wykonana głównie na Uniwersytecie Jagiellońskim w drugiej połowie XX w. jednak wydaje się że prace te zostały po osiągnięciu wstępnych rezultatów wstrzymane. To co po nich pozostało to dogłębne, acz czasem zaskakujące opracowania W.Pyzioła oraz jego podopiecznych J.Molisa, Z.Truszkiewicza, a także G.Tracza oraz G.Żmija. Dorobek ten w wielu miejscach jest niezwykle zaskakujący nie mając nic wspólnego z systemem prawa ani też warsztatem prawniczym. Niestety wygląda jak tworzony na zamówienie praktyków bankowości, poszukujących podstaw prawnych swoich konstrukcji bankowych. Tak np. w opracowaniach Z.Truszkiewicza oraz J.Molisa (wzajemnie się cytujących) można znaleźć protoplastę tzw. "umowy denominowanej", czy też informację o możliwości stosowania waloryzacji umownej w umowie kredytu oraz pożyczki. G.Tracz ignoruje doniosłość umowy kredytu, zrównując ją z pożyczką, natomiast G.Żmij trywializuje zasadę walutowości. Dla porządku należy dodać, że naginanie prawa w obrębie umowy kredytu rozpoczął  S.Grzybowski w tzw. dekadzie Gierka (1970-80), analizując problem możliwości udzielania pożyczek pomiędzy jednostkami gospodarki uspołecznionej. Z uwagi na operowanie j.g.u. na wspólnym majątku państwowym nie można było zastosować umowy pożyczki, która wymagała przeniesienia własności. Aby rozwiązać ten problem S.Grzybowski zaproponował zastosowanie wybiegu znanego z socjalistycznej wersji umowy sprzedaży tj. wprowadzenie "dysponowania" w miejsce przeniesienia własności. Jego projekt został rozbudowany przez W.Pyzioła w okresie prac nad II etapem reformy gospodarczej (1985-1997), aby finalnie trafić do ustawy Prawo bankowe. 


4. Stan niewiedzy

Od rozpoczęcia prac nad przepisem normującym umowę kredytu art.69 Prawa bankowego, minęło już 40 lat. Pomimo to, do tej pory znakomita większość prawników nie wie czym tak naprawdę jest zastosowane w niej "oddanie do dyspozycji", zupełnie ignorując fakt, że korzenie tego sformułowania znajdują się w socjalistycznej wersji umowy sprzedaży. Próbując wyjaśnić czym jest kredyt bankowym, część z komentatorów mówi o "użytkowaniu pieniądza", a nawet pojawiają się analogie do umowy dzierżawy z jej prawem do pobierania czynszu. Nic bardziej błędnego. Niestety widać, że w umysłach prawników nadal pokutuje myślenie rodem z okresu wspólnej właśności państwowej. Pokazuje to ogrom zaniedbań intelektualnych w jednym z najważniejszych obszarów stosunków gospodarczych. Dla porządku nadmienię, że w przypadku umowy kredytu następuje zapłata na rzecz osoby trzeciej lub też pożyczka. W obu przypadkach w momencie wykorzystania środków następuje przeniesienie własności pieniądza i po tym zdarzeniu, konkludującym zaciągnięcie długu, nie można mówić o użytkowaniu pieniądza.

Podobnie wygląda poziom wiedzy na ten temat w katedrach ekonomii oraz bankowości, w których ekonomiści bazują  bardziej na omawianiu praktyki bankowej, a nie jej zgodności z systemem prawa. Posiadam w bibliotece wiele książek z zakresu bankowości - często są to raczej broszurki poruszające problem na poziomie raczej publicystyki niż nauki.  Pozycje te dokumentują źródła aktualnie otaczającego nas niedostatku intelektualnego, wykazując niezwykle niski poziom świadomości prawniczej u ekonomistów oraz ekonomicznej u prawników.


5. Dryfowanie sektora bankowego

To wzajemne ignorowanie się przez ekonomistów oraz prawników powoduje powolne, ale stanowcze i wydaje się, że zamierzone odrywanie się systemu bankowego od aparatu państwa. Sektor bankowy wykorzystuje swoją olbrzymią siłę w celu wywierania wpływu na jego pozycję w systemie państwowym. Z drugiej strony, Państwo Polskie, nie dysponując dostatecznie wykwalifikowaną kadrą, co objawia się finalnie słabością jego instytucji, nie jest w stanie się przed naporem sektora bankowego skutecznie bronić. Nie powinno mieć to miejsca, jest jednak elementem naszej rzeczywistości.

Sektor bankowy bez wątpienia elementem systemu państwowego, będąc narzędziem wykonującym postanowienia Konstytucji w zakresie wartości pieniądza polskiego (art.227). Fakt ten jest skutecznie ignorowany przez przedstawicieli sektora bankowego, ale także co niezmiernie dziwi przedstawicieli aparatu państwowego.

Władza sądownicza, która to raz po raz odbiera Państwu narzędzia do skutecznej kontroli Państwa nad sektorem bankowym, niestety wpisuje się w ten schemat. W jednym z wyroków Trybunał Konstytucyjny odebrał NBP oraz Radzie polityki pieniężnej możliwości bezpośredniego wpływu na działania sektora bankowego, a SOKiK znany jest ze skutecznego niwelowania starań Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumenta w zakresie wpływu na łamiące prawo ochrony konsumenta zachowania banków. Do historii przejdzie wykładnia słowa "stosowanie" w kontekście wzorca umowy, które SOKiK z powodów ekonomii procesowej ograniczył do zawierania umów. Fakt ten został wykorzystany natychmiast przez sektor bankowy oraz urzędników unikających stosowania swoich prerogatyw w celu obrony konsumenta. 

Poziom wiedzy w zakresie pozycji banków w Polsce sprowadza się mniej więcej do faktu, że są to niezależne przedsiębiorstwa podlegające pod Kodeks prawa handlowego i żaden podmiot państwowy oprócz ustawodawcy nie ma na nie wpływu, ewentualnie poza minimalnym wpływem koncesyjnym oraz makro ostrożnościowym KNF. Warto tutaj zauważyć, że KNF nie ma prawa wywierania wpływu na zawarte już umowy (zresztą podobnie twierdzi UOKiK), co skutecznie zostawia samym sobie kredytobiorców hipotecznych. Grupa ta, stanowiąca znaczny odsetek społeczeństwa, znajduje się faktyczną ochroną Państwa będąc skazaną na praktyki niezbyt moralnych pracowników sektora bankowego. 

Niestety jest to bardzo negatywna oraz niepokojąca ocena sytuacji. Sektor bankowy stanowi nierozłączny element systemu państwowego. Nie jest sektorem gospodarki tylko i wyłącznie nastawionym na zysk oraz interes inwestorów. Jest sektorem znajdującym się w centrum systemu gospodarczego stanowiąc narzędzie dystrybucji kapitału oraz tworzenia pieniądza. Nie jest także sektorem operującym w warunkach wolnego rynku, tylko w specyficznym oligopolu. Obywatele RP oraz przedsiębiorcy są niejako skazani na usługi sektora bankowego, który ma wyłączne prawo do oferowania usług bankowych. Warto tutaj zauważyć, że producenci samochodów chcąc oferować kredyt na swoje produkty musieli założyć banki np. VW Bank, Toyota Bank. Nie podlega pod konkurencję międzynarodową, ponieważ wyłącznym środkiem płatniczym na obszarze RP jest pieniądz polski. Nie są mi znane przypadku aby jakikolwiek bank zagraniczny z siedzibą np. w Berlinie walczył o polskich klientów np. w zakresie umów hipotecznych. Nie jest możliwe zaciągnięcie w takim banku pożyczki na cel mieszkaniowy np. w Warszawie. Banki wchodzące w skład sektora bankowego w Polsce stanowią de facto oligopol nadany im mocą koncesji państwowych. Zupełnie nie rozumiem dlaczego tylko banki mogą w Polsce udzielać kredytu. Dlaczego nie mogą tego robić inne przedsiębiorstwa np. producenci samochodów czy też deweloperzy. 

Zapisy ustawy jasno definiują pozycję banków w obszarze pomiędzy administracją państwową, a sektorem prywatnym. Należy tutaj wymienić status ksiąg banku jako dokumentów urzędowych oraz prawo banków do wystawiania tytułów egzekucyjnych. Ten unikalny status sektora bankowego potwierdzony jest dodatkowo faktem, że banki same określają się mianem instutucji zaufania społecznego, czego wyraz można znaleźć w kodeksie etyki bankowej, mającym moc wiążącą na podstawie ustawy o izbach gospodarczych w związku z ustawą o przeciwdziałaniu nieuczciwym praktykom rynkowym.


6. Ograniczanie wymogów

Szczególny status sektora bankowego daje bankom wielkie prawa, jednocześnie jednak wprowadzając szereg wymogów oraz ograniczeń. Sektor bankowy w ciągu ostatnich dwóch dekad stara się pozostawić sobie prawa przy jednoczesnym ograniczeniu obowiązków. Przewrotnie mają w tym sprzymierzeńców w postaci polityków, przedstawicieli państwa, systemu sądowniczego a także organizacji konsumenckich. Przedstawia to obraz grupowego obłędu lub też złożonej manipulacji. 

Ogólnie znany jest fakt osłabienia nadzoru bankowego poprzez działania polityczne w 2006 roku, gdy stosunkowo silny nadzór bankowy (KNB) zostaje wyrwany z rąk NBP, będąc skierowanym do rachitycznej i bojącej się własnego cienia KNF. Urzędu pod kontrolą którego aktualnie mamy kolejną aferę o wielkiej wartości w której zagarnięto 2 mld złotych. Nie można powiedzieć aby była to poważna instytucja, choć rzekomo odpowiada ona za stabilność sektora bankowego w Polsce. Po jej okiem zorganizowano także aferę tzw. "kredytów walutowych" o rozmiarze 150 - 200 mld złotych, w trakcie której banki wprowadziły na rynek 700.000 umów o wielkiej wartości normatywnie wychodzących poza dostępny dla banków katalog czynności bankowych (art.5 Prawa bankowego). 

Państwo zamiast z całkowitą dostępną mu siłą wymagać od banków przestrzegania prawa, egzekwując to np. poprzez system nieuniknionych kar finansowych o znacznej wartości, chowa głowę w piasek pozwalając bankom na omijania i łamanie prawa. Dlaczego tak postępuje? Nie potrafię jednoznacznie powiedzieć. 


7. Tytuł egzekucyjny

Bankowy tytuł egzekucyjny stał się swoistym papierkiem lakmusowym wskazującym na pozycję systemu bankowego w systemie Państwa polskiego. Prawo banków do egzekwowania należności wynikających z zawartych przez nie umów w ciągu ostatnich dwóch dekad wskazuje na pozycję sektora w strukturach polskiej gospodarki, niestety dryfując w kierunku niezależnych od Państwa przedsiębiorstw, które czerpiąc z oligopolu skutecznie unikają spoczywających nań obowiązków oraz odpowiedzialności. 

Prawo bankowe z 1989 roku nadawało bankom prawo do wystawiania tytułów wykonawczych. Oznaczało to, że bank swoje wierzytelności kierował bezpośrednio do komornika. To wielkie zaufanie okazane bankom przez Państwo polskie zostało przez banki zmarnowane. Okazało się, że w latach 90. kierownictwo banków prowadziło skup wierzytelności z rynku zmieniając sektor bankowy w firmy windykacyjne. 

Ten haniebny proceder został ukrócony przez nowelizację  prawa bankowego z 1997 roku, gdy ustawodawca wprowadził znaczące ograniczenia w możliwości wystawiania tytułów egzekucyjnych oraz wprowadził formalną kontrolę sądową, poprzez konieczność nadania tytułu wykonawczego tytułowi egzekucyjnemu wystawionemu przez bank. Już nie wystarczyło aby bank wykazał wyciąg ze swoich ksiąg, ale ustawodawca wymagał aby wierzytelność pochodziła z czynności bankowych. Była to niezdarna próba ograniczenia samowoli kierownictwa banków.  Początek dekady lat 90. pokazał, że kierownictwo banków komercyjnych miało za nic system prawa polskiego, traktując go jako przeszkodę w samowoli gospodarczej. Okres ten zakończył się zmianą ustawy oraz wymianą kadry kierowniczej w bankowości. Zakończył się także buntem rolników oraz ekspansją polityczną organizacji "Samoobrona".


8. Nieprzekraczalna granica

Moim zdaniem ustawodawca zamiast wprowadzać kolejne ograniczenia powinien pójść drogą kar finansowych, podobnie jak robi ustawodawca np. USA. Znane są przypadki gdy USA nie przeszkadza bankom w operowaniu na granicy prawa, jednocześnie rozpoczynając dochodzenie zakończone gigantycznymi karami. Tak postąpiono ze Szwajcarskim Credit Suisse, który to nie dysponując licencją bankową USA, bez większych przeszkód, oferował usługi bankowe tzw. private banking w strefach wolnocłowych na amerykańskich lotniskach. Robił to przez kilka lat operując na granicy prawa. Za proceder ten zapłacił karę wynoszącą  ok. 3 mld dolarów USA tj. ok. 9 mld złotych, co było lwią częścią rocznego zysku. W ten sposób  administracja USA wyznaczyła nieprzekraczalną granicę dla szwajcarskiego banku. Teoria gospodarki mówi, że każdy przedsiębiorca posunie się tak daleko na ile pozwoli mu nadzorca, regulator lub Państwo. Rząd USA doskonale rozumie tę zasadę. Niestety nie można tego powiedzieć o administracji polskiej, która na przykładzie KNF boi się własnego cienia.

Państwo polskie zamiast wykazać się stanowczością karząc finansowo zarówno przedsiębiorstwa jaki i ich kierownictwo wprowadziło ograniczenia w ustawie. Było to działanie o charakterze asekuracyjnym. Co prawda chwilowo ograniczyło bezpośrednią patologię, jednak nie wytworzyło presji na kierownictwu banków wymaganej aby wywrzeć zrozumienie powagi usytuowania banków w systemie gospodarczym Państwa. 


9. Naginanie prawa

Banki będąc elementem systemu finansowego Państwa nie mają prawa do rozszerzającej wykładni prawa (łac. praeter legem). Z uwagi na powagę swojej pozycji, bank musi restrykcyjnie przestrzegać ustawy. Jakiekolwiek jej naruszenie może powodować, że interesy klientów zostaną naruszone, a regulator KNF lub UOKiK nałoży nań stosowne kary. Jak wiemy instytucje te nie wykazują się jednak należyta starannością. KNF ignoruje swoje prerogatywy poprzez ignorowanie np. art.133a Prawa bankowego. Urząd UOKiK ignorując znaczenie słowa "stosowanie" nie zajmuje się umowami, zawartymi wcześniej niż 6 miesięcy, pomimo że w umowach tych banki stosują niedozwolone klauzule umowne, oddając pole bankom w zakresie 700.00 umów kredytowych zawartych w latach 2005-2008.


10. Rezerwy celowe

Pomimo raczej uległej postawy aparatu państwowego, wprowadzenie b.t.e. w 1997 roku wywołało znaczące zamieszanie w sektorze bankowym, który nie tylko nie mógł już zajmować się nielegalnym skupem i egzekucją długów, ale także od tej pory musiał sam obsługiwać egzekucję swoich własnych wierzytelności. Z powodów posiadania narzędzia b.t.e. bank nie mógł już teraz stosować innych metod dochodzenia roszczeń. Tutaj doktryna, co należy uznać za postawę wyjątkową, stanęła po stornie Państwa, mówiąc że inne metody egzekucji (np. art.485 §3 Kpc) nie są dla banku dostępne w świetle posiadania instrumentu b.t.e. 

Ten pozornie silny instrument, będący w dyspozycji banków, powodował jednak dla sektora bankowego szereg niedogodności. Jednym z nich jest konieczność utrzymywania rezerw pokrywających ew. straty związane z tzw. złymi kredytami (ang. Non Performing Loan, NPL), do których zaliczają się także umowy wypowiedziane znajdujące się w stanie egzekucji wierzytelności tzw. stracone. 

Dla umów straconych bank ma obowiązek utrzymywać rezerwę w wysokości 100% wartości długu. Nie potrafię powiedzieć czy rezerwa musi być utrzymywana w wartości nominalnej długu czy też wraz z odsetkami, czy jednak może być pomniejszona o odsetki oraz wartość zabezpieczeń. Tak czy inaczej, rezerwa jest dla banku znaczącym kosztem. Rezerwa stanowi zamrożenie środków, mając na celu ochronę depozytów, utrudniając jednak udzielanie kredytów, a w rezultacie pomniejszając zysk banku. Rezerwa jest czynnikiem kosztowym, który bank za wszelką cenę stara się wyeliminować. 

Jedną z form eliminacji konieczności utrzymywania rezerwy dla umów straconych jest sprzedaż wierzytelności do podmiotu zewnętrznego. W ten sposób bank usuwa straconą umowę ze swoich ksiąg, dodatkowo pobierając za nią pewną sumę np. 30% wartości. Pomimo, że pozornie traci na takiej transakcji, w wyniku operacji księgowych zyskuje, mogąc usunąć rezerwę wynoszącą 100% długu. Bilansowo odnotowuje pomniejszoną stratę, jedocześnie jednak uwalniając środki utrzymywane w rezerwie, przez co może skierować je do działalności operacyjnej. 


11. b.t.e. blokuje inżynierię finansową

Operacja wyprowadzenia umowy straconej poza księgi banku nie jest jednak możliwa dla długu opartego na bankowym tytule egzekucyjnym, ponieważ b.t.e. jest wyłącznym uprawnieniem banków. Fundusz obrotu wierzytelnościami nie może skutecznie egzekwować wierzytelności, ponieważ b.t.e z nadaną klauzulą wykonawczą może być wykorzystywane tylko przez bank. Fundusz obrotu wierzytelnościami nie może zastosować go jako dokumentu będącego podstawą swoich roszczeń. 

Dłużnik znajdując się w takiej sytuacji jest praktycznie na wygranej pozycji. Bank nie ma już względem niego roszczeń, bo scedował wierzytelność na windykatora, a windykator nie wszedł skutecznie w prawo do egzekucji. Na podstawie powództwa opozycyjnego art.840 Kpc dłużnik powinien skutecznie się w takiej sytuacji obronić. Wzorcowy opis takiej obrony znajduje się w uzasadnieniu do wyroku III C 1941/16. Polecam ten materiał uwadze. 

Skuteczność obrony przed działaniami funduszu sekurytyzacyjnego powoduje, że wierzytelność z nadaną klauzulą wykonawczą na podstawie b.t.e. nie może opuścić banku. Z drugiej strony bank nie może posłużyć się trybem nakazowym art.485 §3 Kpc, ponieważ ma w dyspozycji b.t.e. To powoduje, że bank ma związane ręce nie mogąc wyzbyć się egzekucji umów wypowiedzianych.

W swojej praktyce, bank preferował b.t.e. także z zupełnie prozaicznego powodu tj. kosztów. Nadanie klauzuli wykonalności kosztowało pomijalne 50 zł, a wytoczenie powództwa nakazowego to był już koszt 25% * 5% tj. 1.25% wartości sporu, nie więcej niż 25.000 zł i nie mniej niż  30zł. Dla umów o małej wartości nie była to istotna zmiana (aczkolwiek mogła także przynieść oszczędności), jednak już dla umów o wielkiej wartości np. umów kredytowych była to zmiana drastyczna. 


12. Obrona przed fałszerstwami b.t.e.

Nadanie tytułu wykonawczego należy do uprawnienia sądu, który zobligowany jest do weryfikacji czy wystawiony przez bank b.t.e.  jest zgodny z wymogami formalnymi tj. czy: (a) bank dysponuje oświadczeniem dłużnika o poddaniu się egzekucji, oraz (b) czy wierzytelność pochodzi z czynności bankowej.

Warunki te są wynikiem nadużywania prawa przez przedstawicieli sektora bankowego, którzy na postawie nieprecyzyjnej ustawy z 1989 r. trudnili się np. skupem wierzytelności. Ta formalna kontrola działań banku dokonywana przez Sąd, tak aktualnie pogardzana przez komentatorów, miała swoje głębokie umocowanie, eliminując w jakimś stopniu nieuczciwe praktyki bankowe. Sądowe nadawanie klauzuli wykonalności było świadectwem tego, że aparat Państwa świadom był nadużywania prawa przez banki. Należy tutaj nadmienić, że zakaz nadużywania uprawnień jest jedną z zasad prawa, wyartykułowaną przepisem art.5 Kodeksu cywilnego. Wprowadzając b.t.e. w 1997 roku Państwo Polskie zdało egzamin.

Dysponując uprawnieniem do kontroli poprawności wystawienia b.t.e. aparat Państwa miał wielką siłę w walce z nieuczciwymi bankierami. Siła aparatu Państwa pochodziła przede wszystkim w wymogu pochodzenia długu z czynności bankowych, których jednoznaczny katalog znajduje się w art.5 Prawa bankowego. Z uwagi na powagę i doniosłość faktu nadania klauzuli wykonawczej b.t.e. a także kontekstowi historycznemu podejścia sektora bankowego do wierzytelności, Sąd zobowiązany był dokonać kontroli czy źródłem długu jest czynność bankowa sensu stricto. W tym celu powinien dokonać wykładni umowy oraz ustawy w sposób zawężający, eliminując zakusy banku do egzekwowania długu nie wchodzącego w zakres czynności bankowych. To z kolei spowodowałoby brak możliwości egzekwowania przez bank należności pochodzących z wątpliwych umów np. umów kredytowych odnoszonych do walut obcych wg. szkicu UJ. To powodowałoby przedawnianie roszczeń banku w przypadku stosowania umów rozszerzająco interpretujących ustawę. A to z kolei dałoby sygnał zwrotny z aparatu państwowego na temat nielegalnych działań banków, utrzymując sektor bankowy niezawodnie w ryzach ustawy. 

Niestety tak się nie stało. Nie potrafię powiedzieć dlaczego. 


13. Czyżby jednak wielka polityka?

Starając się zrozumieć dlaczego aparat Państwa postąpił w znany nam sposób, mogę jedynie przypuszczać, że prawdopodobnie wszyscy wiedzieli, że operując w prawie nie ma możliwości sfinansowania wielkiego programu społecznego mającego na celu migrację mas ludzkich z prowincji do wielkich ośrodków miejskich, co niewątpliwie stało się w latach 2005-2008. Władza dokonała więc swoistego układu z małymi acz agresywnymi bankami, które podjęły się sfinansowania tej operacji operując na granicy prawa. To jedynie przypuszczenia, jednak wsparte starą rzymską prawdą mówiącą, że winny jest ten kto zyskał (łac. is fecit cui prodest). Skoro BRE Bank, Millenium oraz GetinBank urosły na aferze kredytowej lat 2005-2008, finansując znaczną część akcji kredytowej, to coś jest na rzeczy. Zrobiły to mając zapewne gwarancję, że (a) nie poniosą konsekwencji za złamanie prawa, a może także że (b) Państwo usunie b.t.e. skutecznie utrudniający inżynierię księgową. 


14. Pozbyć się b.t.e

W sytuacji blokowania handlu wierzytelnościami sektor bankowy za wszelką cenę dążył do pozbycia się b.t.e. Brzmi to przewrotnie, jednak bank zainteresowany jest udzielaniem kredytów, zarabiając na prowizji oraz odsetkach. Obsługa i wsparcie klientów, którzy nie dali rady wywiązać się ze zobowiązań nie jest już w centrum zainteresowania banku. Ci którzy nie dali rady spłacić długu już banku nie interesują. W większości przypadków są to klienci, którzy nie przyniosą już bankowi zysku. Nawet po ew. restrukturyzacji. 

Jest to odsetek klientów, którym nie należy się przejmować. Stare polskie przysłowie mówi, że gdzie drwa rąbią wióry lecą. Mam wrażenie, że   banki kierują się tą maksymą. Egzekucję długu, po odpowiednim wyhodowaniu odsetek, lepiej skierować do podmiotu zewnętrznego i zakończyć sprawę. Powoduje to nie tylko zwolnienie rezerw, ale także spadek statystyk straconych umów.


15. Wdrożenie

Jak wdrożono przewrotny plan eliminacji b.t.e. nie wypada mi już komentować. Mam wrażenie, że poznałem go, ale nie skomentuję. Otto von Bismarck mawiał, że lepiej nie wiedzieć, z czego robi się politykę i parówki. 

Przedstawię tylko szkic: Sędzia z Konina procedując nakaz zapłaty wystawiony przeciwko przedsiębiorcy, na podstawie artykułu o "dziedziczeniu" b.t.e. pochylił się nad kredytobiorcami. Jak do tego doszedł? Co ma dług przedsiębiorcy do konsumenta? Nie potrafię powiedzieć. W wyniku tej troski Trybunał Konstytucyjny, udając że nie rozumie problemu handlu wierzytelnościami, likwiduje b.t.e. Robi to w zenicie kryzysu walutowego tzw. "czarnego czwartku", na chwilę przed wyborami. Dlaczego akurat wtedy? Dlaczego sprawa czekała od 2012 roku? Któż wie? Finalnie daje to pożywkę politykom, który zupełnie nie wiedząc co robią (albo udając że tak jest) realizują wyrok TK robiąc to w sposób pozbawiony jakiejkolwiek wiedzy na temat sektora. W tej układance pojawiają się politycy którzy pozornie dbając o konsumenta, de facto dbają o interes bankierów w zakresie obniżenia kosztów procesu. Do tego należy dodać ruch społeczny, który na fali b.t.e. wzbudza jałowy bunt przeciwko sektorowi bankowemu, dodatkowo odbierając "momentum" innemu ruchowi społecznemu, który zrodził się na fali "czarnego czwartku". Na całej operacji zyskują bankierzy, handlarze wierzytelnościami, a okruchy z tej wielkiej operacji dostają się w ręce prawników, którzy dostrzegli potencjał w ataku na sektor bankowy w celu "ochrony interesów swoich klientów".


16. Radość

Faktem jest, że wszyscy się z tego faktu cieszyli. Radowali się konsumenci, uznający za bohaterów przedstawicieli aparatu Państwa, którzy do tego doprowadzili. Likwidacja b.t.e. została przeprowadzona w ostatnich dniach kadencji Sejmu, w przeddzień wyborów parlamentarnych. Niektórzy zrobili sobie z tego swoistą katapultę do świata polityki, lub też polityczną pożywkę. Ogólnopolski festiwal radości na kanwie handlu wierzytelnościami trwa do teraz. Jakakolwiek próba dotknięcia tego tematu powoduje jednak niezdrowe emocje, a sam obszar b.t.e. owiany jest brakiem należytej informacji. Te dwa elementy skłoniły mnie do analizy "przypadku b.t.e.". Nie jestem wesół poznając jak robi się parówki, ale ciesze się, że dotknąłem prawdy w tym obszarze. Nie tylko pozwoliło to zrozumieć bankowe puzzle, ale także zweryfikować kontakty w ramach środowiska ochrony konsumenta. Tak na prawdę nikt o konsumenta nie dba. Jest on pozostawiony samemu sobie.


17. Wygrani

Najzabawniejsze ale zarówno najbardziej okrutne w tej historii jest to, że najbardziej cieszą się z faktu likwidacji b.t.e. sami bankierzy. Są oni dumni że przeprowadziwszy jedną z bardziej skomplikowanych operacji, uzyskali upragnione prawo do zbycia swoich wierzytelności, przez co uniknęli potencjalnych problemów z uwagi na posiadanie portfela o wielkiej wartości, umów zbliżonych do umowy kredytu. Umów, które przy odrobinie chęci ze strony aparatu Państwa, lub też wzrostu świadomości konsumentów i prawników nigdy nie mogłyby zostać poddane skutecznej egzekucji, doprowadzając banki do wielkich strat. Niestety dla nas ale i dla Polski, jest inaczej.


18. Bezduszna legislacja

Festiwal usuwania b.t.e. z systemu prawa zupełnie zignorował człowieka. W trakcie procedowania usunięcia b.t.e. na wielu etapach można natrafić na pełno wielkich słów o "autonomii stron", "prawie do sądu", "prawach człowieka" etc. Prawdę mówiąc nic nie znaczących, ponieważ procedujący tak na prawdę nie myśleli o człowieku.

Szary człowiek mając za sobą art.76 Konstytucji RP, KNF, UOKiK, i cały aparata Państwa polskiego, w przypadku powództwa banku musi ponieść ryzyko i koszta obsługi prawnej. Proces legislacyjny przeprowadzono niedbale koncentrując się tylko i wyłącznie na implementacji wyroku Trybunału Konstytucyjnego tj. eliminacji b.t.e. Dopiero w Komisji Finansów pojawiły się głosy rozsądku; zostały w dużej mierze zignorowane, pozostawiając jednak po sobie ślad w ustawie. W trakcie prac pojawiła się propozycja obniżenia opłaty sądowej do 1.000 zł jednak chodziło w niej raczej o zmniejszenie kosztu dla banku. 

Finalnie ustawę uchwalono w formie obniżającej koszt także dla banku. Dopiero wprowadzona kilka miesięcy później nowelizacja precyzuje, że do obniżonego kosztu upoważniony jest tylko konsument. Czy jest to jednak dobre rozwiązanie? Niestety ponownie tylko pozornie. 

Po pierwsze ustawa traktuje konsumenta w identyczny sposób niezależenie czy jest to posiadacz umowy na 2 mln, czy też 50.000 złotych. Dla tego pierwszego koszt 1.000 zł jest pomijalny dla drugiego znaczyć może wielki wydatek. Czy jest to równość wobec prawa? Moim zdaniem nie. 

Po drugie w przypadku przegranej, kredytobiorca obciążony zostanie kosztami procesowymi banku, które nie są już obniżone. Czy jest to prawidłowe zachowanie Państwa wobec konsumenta? Moim zdaniem w żadnym wypadku nie. Nie w sytuacji gdy ani doktryna prawa ani sądownictwo nie wie czym jest umowa kredytu.


19. Pozostawieni sobie

Moim zdaniem w przypadku obrony przed nakazem zapłaty banku wprowadzono chaotyczne i zupełnie błędne rozwiązanie. Rozwiązanie które rzuca konsumenta na pastwę rozgrywek prawniczych. Niestety człowiek nadal pozostał zostawiony sam sobie, dodatkowo będąc zmuszonym do korzystania z profesjonalnej obsługi prawnej operującej w zupełnie nierozpoznanym obszarze prawa. Obniżony koszt opłaty sądowej został przewrotnie przesunięty na koszt obsługi prawnej, dodatkowo podwyższony z powodu "znacznej komplikacji sprawy". 

Warto tutaj dodać, że system państwowy zasłaniając się "autonomią woli" konsumenta i tego typu wielkimi hasłami sprzeniewierzył się art.76 Konstytucji, będącym zobowiązaniem Państwa do ochrony praw konsumenta. 

System bankowy, będący elementem sytemu finansowego Rzeczypospolitej, znajdując się pod kontrolą KNB/KNF, a także UOKiK, realizując, zupełnie nie zweryfikowane szkice prawne UJ, wmanewrował konsumenta w niezwykle skomplikowane, niebezpieczne i niezgodne z prawem instrumenty finansowe. Państwo obserwując to nie zrobiło nic, pozostawiając obywateli samym sobie. 700.000 polskich rodzin zostało poddane solidnej nauce czym jest "autonomia woli stron" oraz jakie jest podejście Państwa do Konstytucji RP.


20. Domknięcie planu

Przyszłość nie wygląda kolorowo. Aktualnie Rzecznik Praw Obywatelskich dokonuje ostatnich szlifów realizacji planu oderwania systemu bankowego od aparatu Państwa. Jego inicjatywa eliminacji art.485 §3 oparta jest na błędnym twierdzeniu, że sektor bankowy nie jest instytucją zaufania publicznego. Przewrotnie działania RPO sprzeniewierzają się obywatelowi, czego ponownie większość z nas nie dostrzega. Gdy przez nikogo nie niepokojeni bankierzy, lobbyści i politycy dokończą swój plan, bank stanie się kolejnym agresywnym przedsiębiorstwem pożyczkowym i będzie to nieodwołalne. Państwo straci ostatecznie swój wpływ na zarządzenie pieniądzem, a jego konstytucyjne prerogatywy przejmie grupa byłych agentów służb specjalnych PRL. Plany komunistów naszkicowane gdzieś w pierwszej połowie lat 80. zostaną zrealizowane.

Szach i mat. 

Wasze ulice, nasze kamienice. 

Czy jesteśmy aż tak głupi? 

Nie potrafię powiedzieć. 

Czas pokaże.



###

Bibliografia

1. Półka z materiałami użytymi do przygotowania powyższej analizy znajduje się na Google Drive pod adresem: https://goo.gl/6GVbpV

2. Dorobek UJ w zakresie umowy kredytu do którego odwołuję się w tekście znajduje się także na Google Drive: https://goo.gl/nGLfWN

3. Detale historyczne związane z II etapem reformy gospodarczej poruszane w tekście rozwinięte są w książce "Oddać do dyspozycji. Rozważania konsumenta": https://goo.gl/DE93YP


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz